kalejdoskop kalejdoskop
53
BLOG

Ciągle w trasie – Rozmowa z Charliem Winstonem

kalejdoskop kalejdoskop Kultura Obserwuj notkę 0

 Charlie Winston  – brytyjski wagabunda, artysta obdarzony czarującym czarnym głosem do tej pory Polskę odwiedzał tylko przy okazji nagrań w Studiu im. Agnieszki Osieckiej. Nie bez przyczyny jego najnowszy album nosi tytuł „Running still” – nie ma mieszkania, żyje na walizkach – jest w ciągłym biegu. Ujmujący muzyk i wokalista znalazł jednak czas na dwa klubowe koncerty w naszym kraju i krótką rozmowę przed krakowskim show.

Karolina Babij: Tytuł Twojego najnowszego albumu to „Running still”. Ty też jesteś ciągle w biegu – nieustannie w trasie, niemal każdego kolejnego dnia odwiedzasz inne miasto, również inne kraje. Nie chciałbyś się zatrzymać, zrobić przerwę i uciec od tłumu i rozpocząć pracę nad kolejnym krążkiem?
Charlie Winston: W pewnym sensie chciałbym, ale wejście do studia w tej chwili i rozpoczęcie pracy nad kolejnym albumem byłoby zbyt raptowne. W tej chwili cenię to, że jestem w trasie, lubię występować przed ludźmi. To wymaga koncentracji i dbania o siebie.   Dużo się uczę i korzystam z uroków rodzinnego życia… w trasie. Jest fantastycznie! Budujemy relacje, których nie da się nawiązać natychmiast, potrzebują czasu.

Jakie więc masz plany na kolejne miesiące?
Ciągła trasa! Po trasie promującej najnowszy album mamy objazd festiwali. Jeszcze nie wiem, co będzie potem.

„Running still” jest zupełnie inne niż „Hobo”. „Hobo” było w równej części żywe i wzruszające, natomiast „Running still” jest zdecydowanie bardziej energetyczne i zróżnicowane. Jest wiele piosenek, które zachęcają słuchaczy do powstania i tańca, ale są również ballady, bardzo poruszające. Dlaczego nowy krążek jest tak mocno zróżnicowany?
Kiedy zaczynałem nagrywać ten album, miałem 27 przygotowanych piosenek. Razem z producentem, Tonym Bergiem, zdecydowaliśmy, że utwory muszą coś znaczyć, muszą zawierać przekaz, wybraliśmy te, które oddziałują najmocniej.  Mój pierwszy album był bardzo śmiały, inny był też bohater prowadzący album. Chciałem jednak pokazać mojej publiczności coś znacznie głębszego i bardziej osobistego. Określenie konkretnego stylu podczas pracy nie było najważniejsze. Oczywiście, chciałem nagrać płytę znacznie mniej zróżnicowaną, skoncentrowaną na jednym stylu, ale zdecydowaliśmy, że najważniejsze są dobre piosenki. Komponując utwory, grając je na gitarze, słyszę, jaki styl najbardziej do nich pasuje.  Nie mogliśmy zmienić wszystkich piosenek, by ujednolicić album. Chcieliśmy, by były one prawdziwe, a to w tym przypadku łączyło się z nienarzucaniem sobie określonych ram w trakcie pracy.

Cały wywiad znajdziecie tutaj:

http://kalejdoskop.wroclaw.pl/rozmowy/ciagle-w-trasie-%E2%80%93-rozmowa-z-charliem-winstonem.html

kalejdoskop
O mnie kalejdoskop

Młodzi dziennikarze. O wszystkim, co nas dotyczy, denerwuje i interesuje!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura