newdem newdem
701
BLOG

Czy Pan wierzy w UFO? (w Beskidzie..)

newdem newdem Kultura Obserwuj notkę 5

 

Nelson pojechał, Dawida odwiozłem do Krakowa, bo stamtąd miał airplane. Wieczorem w Krakowie rozpadało się, ale nie na długo, wnet pojawiła się tęcza, podwójna, czego się na zdjęciu nie zoczy.



Następnego dnia, około południa, pociąg i wysiadka w Jordanowie. Kiedym dotarł do ryneczku wyszło piękne słońce. Chwila na przegląd mapy i małą konsumpcję.
Później do Bystrej i w górę.



Tempo nie najgorsze, mimo dość dużego błota, Hala Krupowa osiągnięta.
W schronisku podwójna kolacja: fasolka a później pierogi
ruskie...No i, wiadomo, po takim zestawie noc może być ciężka.

Noc była zimna.

Rano, w jadalni schroniska, przemiła Pani pyta jak się spało, czy zimno..I że myślała, że mnie to już nie ma, bo kto wstaje w górach o 10? Zawstydziłem się, tym bardziej, że plany wejścia na Diablaka i zejścia na Słowację trochę brały w łeb..

 - Hm, no zimno, ale bez przesady..A późno, bo widzi Pani, obudziłem się w środku nocy i trochę nie mogłem spać. UFO mi się sniło..tzn, nie taki spodek latający tylko Alieny..znaczy się Obcy..przedstawiciele Pozaziemskiej Cywilizacji..(tu trzeba było się obowiązkowo zaśmiać)
[nawiasem mówiąc, takie UFO czy Obcy mi się w zasadzie nie śnią, nawet w dzieciństwie choć oczywiście komiksy z serii się czytało..choć pamiętam, że miałem kilka takich snów, realistycznych, gdzie pojawiały się różne dziwne rzeczy na niebie..nawet takie ładne krążowniki jak ze Star Wars..]

- No, UFO Pan powiada. A proszę proszę, to tu taki znajomy Pan z Jordanowa napisał książkę o UFO. Bo tu dużo UFO. Ale ja w to raczej nie wierze..Nawet mam tu na zapleczu. Pokazać?





Pani pokazała.

- A czy Pan wierzy w UFO?

Strapiłem się.


- Wie Pani..słowo wiara mi tu nie pasuje, moja wiara jest zagospodarowana inaczej. Oczywiście - w sensie takim, że przekonywujących dowodów na ten temat nie ma, można mówić generalnie o jakieś wierze, mniej o wiedzy..Słyszałem nawet o jakimś sondażu opinii publicznej, ponoć znaczna część Amerykanów "wierzy" właśnie.

Pociągałem piwko, więc monolog zaczął sam płynąć.

- Z wiarą to jest tak, że ona jest poza nauką oczywiście, myślę, że z przyrodzonej kondycji człowieka taka sfera zawsze mu przynależy, wiara może np. otaczać jak morze wyspę naszych życiowych i racjonalnych pewności, ale wyspa też jest jakoś tylko dzięki morzu - bo gdzież nam szukać monolitu - bezkresnej wody czy stałego li jedynie lądu w naszym życiu? (Po 2 piwach monolog byłby jeszcze płynniejszy). A woda, woda..przecież z wodyśmy głównie zbudowani.
A religia..Bóg..wiara..dowody..pewność. I Chrystus miał chwilę niepewności w swej ludzkiej naturze.

Dowody bowiem niweczące niepewność, niweczą wiarę.
I niweczą w dużej mierze wolną wolę. Gdybyśmy wszyscy byli tak pewni tego, co jest materią naszej wiary, pewni życia po śmierci, pewni oddziaływań Boga a nawet pewni, że nasze marzenie się zrealizuje lub nie –
i Boga by dla nas nie było i marzeń.  

Dlatego, w pewnym sensie, wiara ekstremistów (choć Nietzsche pisał: prawdziwie wierzący mogą pozwolić sobie na luksus sceptycyzmu, nie są im bowiem potrzebne szczudła ortodoksji w wierze słabych..) a nawet wiara mistyków nie jest ludzką wiarą.

- A czy może sobie istnieć jakaś tam Pozaziemska Cywilizacja? Może i może. Pytać można: czy istnieje życie poza Ziemią, życie inteligentne, czy ma szansę się z Ziemianami skontaktować, czy chce się skontaktować..itd.

I dalej ciągnąłem chwilę w tym stylu, trochę jak w przytoczonym przez Arkadiusz Jadczyka na swoim blogu fragmencie tekstu matematyka, specjalisty teorii liczb, Carla Pomerance.

Oto ten fragment:


"Jakie są szanse istnienia obcych inteligencji w odległości wystarczająco bliskiej by móc nawiązać z nimi kontakt? Trudno na to pytanie dać odpowiedź. Ci co sądzą, że istnieją inne cywilizacje kosmiczne podkreślają ogromną liczbę gwiazd we wszechświecie. Nawet jeśli tylko 1/10 z nich ma układy planetarne, nawet jeśli tylko 1/10 z nich ma planetę podobną do Ziemi, nadającą się do zaistnienia życia jakie znamy, nawet jeśli tylko 1/10 z nich rzeczywiście wykształciła życie, nawet jeśli tylko tylko w 1/10 życie osiągnęło stopień ewolucji cechujący się inteligencją, nawet wtedy pozostaje wciąż ogromna ilość obcych inteligencji. Po stronie minusów, możemy argumentować, że cywilizacja ludzka istnieje tylko przez względnie krótki okres czasu w skali kosmicznej, zaś w aspekcie technologicznym istnieje zaledwie kilkaset lat. Co więcej istnieją przesłanki by sądzić, że nie potrwamy zbyt długo.Używamy naszej technologii by droczyć się z naszą planetą i by uczynić ją nie nadającą się do życia. Choć mamy jasne dane archeologiczne i historyczne wskazujące na istnienie poprzednich cywilizacji ludzkich, które zginęły na skutek zmian klimatu, dalej spalamy zasoby naturalne tak jakby jutro w ogóle nie istniało. Kiedy zaś najbogatszy i najbardziej zaawansowany kraj, ten który powoduje najwięcej zanieczyszczeń, jest przywoływany do tablicy, jego przywódcy twierdzą, że wszelkie ograniczenia odbiły by się źle na ekonomii, a ten efekt cieplarniany i tak nie jest w stu procentach dowiedziony. Zatem, ekstrapolując taki stan rzeczy na inne cywilizacje w kosmosie, możemy zgadywać, że jeśli są podobni do nas, to nie pobędą tam zbyt długo. Jeśli zatem nawet istnieją inne cywilizacje w kosmosie, to szanse na to, że istnieje jakaś w tak samo krótkim czasie jak nasza, w dodatku w zasięgu naszego wołania, są w istocie znikome.
Niemniej jest rzeczą zabawną rozważanie takiego kontaktu. Ćwiczenie to może jednocześnie pomóc nam być bardziej introspektywnymi i bardziej odpowiedzialnymi panami naszej własnej pięknej planety."

Arkadiusz Jadczyk dodaje po tekście: "Tyle Carl Pomerance. Raczej smutne to wszystko, tak mi się przynajmniej wydaje."

 

 

Przeglądnąłem książke pana Leśniakiewicza, przebija z niej umiłowanie gór, mądra proekologia, przebija też trochę, jak mi się zdaję, jednak, brak krytycyzmu. Wiele twierdzeń jest tam podanych pod ogólnym kwantyfikatorym, wiele teorii przedstawionych jako rozwiewające wszelkie wątpliwości. Najwięcej jest jednak faktografii niewyjaśnionych przypadków. Przebija z niej też pasja.


Pogadaliśmy jeszcze chwilę, pożegnałem się, dość późno już było. Wpadłem do kapliczki nieopodal.

"No, wygrałeś, panie bisie!

Lecz druga rzecz nieskończona:

Trzeba skąpać się w tej misie --

A to jest woda święcona!"






Ktoś zostawił, włożoną między deski, kartkę.



Babią Górę wiedziałem tak:



A później tak:



i zlazłem.


W karczmie Rzym podają zepsutego Żywca!

(albo nie czyszczą sprzętu do nalewania..)

Djablik to był w wódce na dnie!

Istny Niemiec, sztuczka kusa;

Skłonił się gościom układnie.

Zdjął kapelusz i dał susa

(...)






A tak pisze Robert K. Leśniakiewicz
(o ile się zorientowałem książka nie wiem czy w całości, no i bez ilustracji dostępna jest tutaj):

"... tajemnica porwania szlachcica Jana Wawrzyńca Twardowskiego! (…)Istnieją poszlaki wskazujące, że Twardowski był z pochodzenia Włochem z Rzymu i tam usiłował uciec czując zagrożenie ze strony Mniszchów. W drodze z Krakowa do Rzymu zatrzymał się na popas w karczmie leżącej w widłach rzek Skawy i Stryszawki, gdzie dzisiaj znajduje się miasto powiatowe Sucha Beskidzka. Tam dopadli go diabli pod wodzą Mefistofelesa i porwali w stylu przypominającym najlepsze CE4. Po drodze do Piekła, strwożony perspektywą zatraty duszy i wydania jej na pastwę płomieni piekielnych (to słynne pozdrowienie „Diaboli perfectum - Na chwałę płomieni!” z filmu Krzysztofa Gradowskiego...) Twardowski zaczął śpiewać Godzinki - co słysząc Mefistofeles porzucił go w połowie drogi do Piekła - na Księżycu! - gdzie ponoć siedzi do dziś dnia, czekając na Dzień Sądu Ostatecznego...(…) Obcy mogli pokazać mu z bliska Księżyc, jak to czasami się zdarzało w XX wieku, czego umysł imć Twardowskiego nie wytrzymał i sfiksował... - jest to klasyczny wręcz akademicki przykład na incydent typu Rip van Winkle!!! Twardowski przeżył ten incydent, ale już nigdy nie wrócił do siebie i najprawdopodobniej wkrótce zmarł. Pozostała po nim legenda - piękna, acz nie ze wszystkim prawdziwa. I jeszcze jeden fakt, bardzo ważny dla tej sprawy: otóż w odległości12 km od Suchej Beskidzkiej znajduje się szczyt Diablaka - Babiej Góry! (…)
Jeszcze jedna sprawa. Twardowski mógł być po prostu jednym z Obcych - był Ich agentem wpływu. Jego możliwości były niesamowite - latał w powietrzu, leczył ludzi z morderczych chorób XVII wieku - dżumy i ospy. Miał swą pracownię na krakowskich Krzemionkach i kontaktował się z diabłem - a może ze swymi mocodawcami i ziomkami - przy pomocy zwierciadła. NB, przy pomocy wypolerowanych „glassów” kontaktował się z duchami słynny na całą Europę mag i lekarz - dr John Dee - Devius - też jedna z najbardziej niezwykłych postaci tamtych czasów. Ze zwierciadłami eksperymentowali swego czasu tacy słynni magowie i alchemicy, jak rabbi Löve (Jehudi) Ben Becalel, Allessandro hr. Cagliostro, Giuseppe Balsamo, Christian Rosenkreutzer, hrabia Saint - Germain i cały legion innych. Czy wszyscy ci niezwykli - nawet u progu XXI wieku - ludzie mieli Kontakt z Obcymi? Wszak nawet Władca Świata Brahytma z Agharty kontaktował się z Bogiem poprzez zwierciadła, które obsługiwał dla niego Marzy - Książę Śmierci, a którego opis do złudzenia przypomina człekokształtnego robota C3PO z lucasowskich Wojen gwiezdnych czy Niszczyciela - Zływroga z powieści Siergieja Sniegowa -Dalekie szlaki...

I jeszcze jedna tajemnica Babiej Góry. (…)"

 

"Jeszcze jedno, bedzie kwita!

(Zaraz pęknie moc czartowska!) --

Patrzaj, oto jest kobiéta,

Moja żoneczka, Twardowska.


"Ja na rok u Belzebuba

Przyjmę za ciebie mieszkanie --

Niech przez ten rok moja luba

Z tobą, jak z mężem zostanie!


"Przysiąż jej miłość, szacunek

I posłluszeństwo bez granic!

Złamiesz choć jeden warunek,

Już cała ugoda za nic."


Djabeł do niego pół ucha,

Pół oka zwrócił do samki,

Niby patrzy, niby słucha,

Tymczasem już blisko klamki.


Gdy mu Twardowski dokucza,

Od drzwi, od okien odpycha --

Czmychnąwszy dziurką od klucza,

Dotąd, jak czmycha, tak czmycha.



 

 

newdem
O mnie newdem

Od tyłu czytaj "PLEOROMA". Roma ---> Amor ---> Miłość Pleo ---- Powszechna 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura