Kończą się Zaduszki..
Scenariusz filmu dokumentalnego jest czymś dziwacznym. Zakłada pewien plan, stelaż, ale nie wiadomo przecież, jak rzecz się potoczy..Tak, ja nie wiadomo, co danej nocy się nam przyśni..
Przynajmniej, jeśli mamy na myśli uczciwy dokument i normalny sen. Ale co to właściwie znaczy? Niektórzy mówią, że filmy fabularne, czysta fikcja, są uczciwsze – nie próbują udawać nawet jakiejś obiektywności w przedstawianiu faktów.
A dokument – często jest tylko subiektywnym zapisem, chwili, tego, jak ktoś coś widzi, czasem nawet celowo zmanipulowanym. Częste są dyskusje etyczne o dokumencie, znane przykłady: fotografa, który robi zdjęcie ofiarom wojny, zamiast im pomóc, filmowców, którzy utrwalają ostanie chwile pijaka czy narkomana, zamiast..No, właśnie, zamiast co? Czasem przecież nie można nic zrobić, a zostawić świadectwo można – tak się myśli, niekiedy. W tym wypadku jednak nie mamy do czynienia z podobnymi dylematami natury etycznej. Mamy raczej dylematy..metafizyczne.
Czy istnieją jakieś dowody na inny świat, ten niematerialny, duchowy?
W zasadzie nie. Czasem – jakieś prywatne, o różnym stopniu dziwaczności, nie podlegające naukowej, racjonalnej, falsyfikacji. Niektórzy mówią, że mieć ich nie możemy – bo poznanie tego „innego świata” odbywa się podług zupełnie innych prawidłowości, niemożliwych do powtórzenia w kontrolowanym, opartym o obowiązujący paradygmat, eksperymencie.
Jest jeszcze inny aspekt sprawy – pewny dowód na istnienie chociażby: życia po śmierci wyłączyłby w pewnym sensie i wiarę i ludzką wolność. Bo, skoro mielibyśmy pewność – perspektywa tego „poza” stałaby się naturalna jak wybory parlamentarne co cztery lata. Stracilibyśmy możliwość wiary i wolności – raczej kierowałby nami czysty strach lub czysta żądza lepszego życia potem. Dlatego w tych sprawach pewny dowód byłby wręcz rzeczą niepożądaną, niszczyłby prawdziwie humanistyczną wiarę, nie opartą o strach przed karą czy chęć zasłużenia na nagrodę, a opartą o pewne oczywistości serca, o bezinteresowną miłość.
Jak pisał Whitehead – religia jest tym, co każdy robi ze swoją samotnością.
Podróże poza ciałem, doświadczenia duszy poza ciałem, świadome sny, dziwne wizje w stanie śmierci klinicznej – są faktami. Oczywiście nie są żadnymi dowodami na obiektywne istnienie „czegoś poza”. Mogą być specyficzną projekcją mózgu, warunkowaną procesami biochemicznymi, mogą być czymś innym.
Liczy się coś innego. Ludzie, których poznałem, których łączy praktykowanie „OBE” – są, w większości, inni. Mniej materialistyczni. Radośniejsi. Podchodzący do różnych, mniej czy bardziej przyziemnych spraw życia (instytucjonalnej religii, polityki, codzienności) w sposób otwarty, nieuprzedzony, taki sympatycznie..ludzki.
Dokument oparłem na bliskim kadrach. Chciałem, by przy tego rodzaju tematyce, widać tam było szczerość.

OBE (ang. out of body experience, doświadczenie poza ciałem), czasami kojarzone też z tzw. LD (świadomym snem) - to wrażenie postrzegania świata spoza własnego ciała fizycznego. Osoby będące w stanie OBE twierdziły, że mogły się poruszać, dokonywać obserwacji i komunikować z innymi istotami inteligentnymi podczas gdy ich ciała spoczywały nieruchomo. Część osób doświadcza jednego lub kilku krótkich epizodów w ciągu życia bez wyraźnych przyczyn; inni zaś deklarują umiejętność wywoływania ich świadomie, np. za pomocą medytacji. W świetle nauki opuszczenie ciała przez świadomość jest nierealne i teoretycznie niemożliwe, a doświadczenia tego typu odbywać się mogą tylko w obrębie ludzkiego mózgu, mimo iż ich pozorny realizm sugeruje coś innego.
Nie ma sensu rozwodzić się tutaj szerzej czym jest OBE (lub OOBE; Out of Body Experience), LD(Lucid Dream) czy też NDE (Near Death Experience). Po wpisaniu każdego z tych skrótów lub terminów do przeglądarki Internetu wyskoczy mnóstwo wyników. Różne informacje podaje też wikipedia.
Oddajmy głos Piotrowi:
- Inaczej człowiek postrzega teraźniejszość i przyszłość. W ten sposób można to określić. Jest to…mniej więcej podobne do tego co piszą w książkach o… opuszczaniu życia, "życie po życiu" ale są to inne doznania, bo są to doznania które człowiek samemu osiąga, albo spontanicznie albo planowo.
- Odbieram obecnie ciało fizyczne jako w cudzysłowie garaż dla duszy. Jest to okres przejściowy, teraz jestem tutaj w ciele fizycznym, za jakiś tam czas będę sobie latał i szukał innego garażu. Tutaj przyszedłem doświadczyć pewnych rzeczy,konkretnie uczuć, a gdzie indziej doświadczam czego innego.
- Ja będąc na takich zlocie OBEMANIAKÓW w Krakowie poznałem człowieka, który trzykrotnie przechodził śmierć kliniczną,dwukrotnie był bardzo zadowolony, że go lekarze przywrócili do życia, a za trzecim razem jak go przywrócili do życia to z pięściami się na nich rzucił. I miał do nich potworne pretensje, że tak się stało, jak się stało. Ale zaczął się po tym trzecim wypadku interesować podróżami astralnymi, miał bardzo duże osiągnięcia w tym temacie, miał bardzo dużo tzw. odzyskiwań czyli jakby przeprowadzania dusz na drugą stronę..Dla niektórych osób może się to wydać zupełną abstrakcją..ale tak się dzieje.
A teraz oddajmy głos Darkowi:

- To była taka miłość. Wiedziałem, że to jestem ja. Od razu wiedziałem. Ciężko to wyjaśnić. Kurna, język sobie można połamać.
Wiedziałem, że ta kula świetlna, która mnie tak ogrzewała, to byłem ja. Ale tak, ja jestem ten który płacze i ten który świeci równocześnie..No, taka analiza mi się włączyła..
Doświadczenia poza ciałem polegają zatem, w największym skrócie, na wrażeniu, iż nasza świadomość wychodzi poza ciało, postrzegamy świat niejako spoza naszej fizyczności, niekiedy widzimy nasze ciało fizyczne spoczywające na łóżku. W takim, jak to się określa „astralnym świecie” możemy podróżować, zwiedzać, doznawać emocji, obserwować, rozmawiać z żywymi i umarłym..i dużo, dużo więcej. Przy NDE dochodzą znane prawie wszystkim raporty o „świetlistym tunelu” itd., Lucid Dream polega natomiast na odzyskaniu świadomości we śnie, którym można przez to kierować (decydować o jego treści, wrażeniach).
Trochę nauki.
Tutaj można by dużo.
Nauka jest oczywiście jak najbardziej sceptyczna. Teorie wyjaśniające podobne stany odwołują się albo do specyficznego stanu fal mózgowych, niedotlenienia mózgu, projekcji wyobrażeniowych, złudzeń itp.
Tymczasem te naukowe teorie też nie są wsparte przekonywującymi dowodami.
Pod tym linkiem znajduje się np. artykuł z renomowanego medycznego czasopisma „Lancet” (dziękuję Arkadiuszowi Jadczykowi za link, nadmieniam, że Ark nie jest jednak wielkim pasjonatem Obe, jak zresztą i ja..), który autorzy kończą m.in. stwierdzeniami:
"With lack of evidence for any other theories for NDE, the thus far assumed, but never proven, concept that consci. and memories are localised in the brain should be discussed." "NDE pushes at the limits of medical ideas about the range of human consci. and the mind - brain relation".
Pobieżne tłumaczenie: Z powodu braku dowodów na jakiekolwiek (naukowe) teorie dotyczące NDE, które zostały wysunięte, ale nigdy nie udowodnione, koncepcja, że świadomość i pamięć są zlokalizowane w mózgu jest kwestią dyskusyjną, otwartą.NDE rozszerza (zmienia) granice nauk medycznych dotyczące zakresu ludzkiej świadomości i relacji mózg – umysł.
Społeczność w Internecie
Ciekawym fenomenem jest ilość (i aktywność na nich) polskojęzycznych stron i forum internetowych poświęconych OBE, LD, NDE, czy też tzw. odzyskiwaniu Dusz. Na forach tych, pasjonaci, od lat 14 do 70 ciągle wymieniają się doświadczeniami, inspiracjami, swoimi domysłami i teoriami.
Przykładowe fora:
http://www.oobe.pl/
http://www.obeforum.pl/
http://www.focus-x.org/
http://www.afterlife-knowledge.com.pl/forum/
Społeczność

Niektórzy eksperymentujący ze świadomym wywoływaniem zjawiska OBE tworzą pewne społeczności (czasem mówią o sobie: OBEMANIACY), spotykają się (niekiedy na zlotach), dyskutują, wymieniają doświadczeniami. Czy tworzą sektę? Nie wydaje mi się. To wymiana indywidualnych doświadczeń, brak guru, narzuconej reguły, raczej odwrotnie: wolność poszukiwania, doświadczania i doświadczania.
Co jest fajne? Fajne jest to że ludzie, których połączyła ta pasja są życzliwi, spontaniczni, wrażliwi. Wydają się lepsi..
- Kiedy umrę, zobaczę podszewkę świata.
Drugą stronę, za ptakiem, górą i zachodem słońca.
Wzywające odczytania prawdziwe znaczenie.
Co nie zgadzało się, będzie się zgadzało.
Co było niepojęte, będzie pojęte.
- A jeżeli nie ma podszewki świata?
Jeżeli drozd na gałęzi nie jest wcale znakiem
Tylko drozdem na gałęzi, jeżeli dzień i noc
Następują po sobie nie dbając o sens
I nie ma nic na ziemi, prócz tej ziemi?
/Czesław Miłosz/
KLIK (FILM)
Od tyłu czytaj "PLEOROMA".
Roma ---> Amor ---> Miłość
Pleo ---- Powszechna
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura