Na ławeczce w Parku Stryjskim siedziało dwóch przyjaciół. Ulam pociągał łyk za łykiem. Bogolubov z namaszczeniem dłubał zeschłą gałązką w piaszczystej glebie.
W kilka minut wydłubał pokaźny dołek a później od niechcenia wlał tam zawartość swojej butelki piwa. Ulam zezował z dezaprobatą. Bogolubov zapatrzył się w błyskawicznie wsiąkający w piasek płyn i przemówił:
- Schopenhauer zauważa, że wszelkie szczęście ma wymiar tylko negatywny, pozytywnie odczuwa się ból i cierpienie. Czujemy ból lecz nie bezbolesność, odczuwamy troskę lecz nie brak trosk, czujemy niespełnienie, lecz nie czujemy spełnienia. Szczęsne dni dostrzegamy tylko gdy ustąpią miejsca nieszczęśliwym, godziny przemijają tym szybciej im są przyjemniejsze, albowiem ból a nie przyjemność jest czymś pozytywnym, czego obecność się odczuwa. Życie jest najprzyjemniejsze wtedy gdy się je najmniej odczuwa – to wiedzą neurastenicy,
to wiedzą nerwicowcy.
Coś chrupnęło za drzewami, przyjaciele z niepokojem obejrzeli się za siebie.
- Schowaj zeszyt – szepnął Ulam.
”Jak wiadomo istnieją owady, które umierają w chwili zapładniania, tak samo jest
z każdą radością, moment najwyższej rozkoszy życia przychodzi w towarzystwie śmierci. Największą niedoskonałością natury ludzkiej jest to, że tylko przez przeciwieństwo możemy osiągnąć to, czego się pożąda.”
” Może dać psychologom do myślenia, że melancholik ma największe poczucie humoru”.
To że wątpiący mówi o religii (z drugiej strony prawdziwie wierzący mogą pozwolić sobie na sceptycyzm, nie muszą bowiem chodzić na szczudłach ortodoksji ze swoją chwiejną wiarą – Nietzsche) czy rozpustnik o moralności to już raczej mniejszy IMHO wzbudza ruch myślowy.
Pamiętam że było jeszcze u Lutra, jak pisze Bieńczyk: teologia czyni złym, medycyna chorym, matematyka smutnym.
O Matematycy, czy jesteście smutni?
Mój smutek jest najwierniejszą kochanką – pisze Kierkegaard.
Po korytarzach kliniki psychiatrycznej UJ snuł się kiedyś pacjent od którego emanował smutek – wspominał Antonii Kępiński. Gdy zapytał go o przyczynę pacjent odpowiedział: - Jestem smutny bo zgubiłem swój smutek.
„Gdy drzwi szczęścia się nie otwierają ma się ochotę rzucić i otworzyć je siłą,
a potem, gdy się otworzą nie ma za nimi nic do roboty.”
"Gdybym miał wypowiedzieć jakieś życzenie, to nie chciałbym bogactw ani władzy, ale chciałbym posiąść namiętność możliwości. Nasycenie rozczarowuje, możliwość nigdy."
A melancholia jest zamknięciem się w cytacie, krążeniem po kole, patrzeniem spod ronda opuszczonego na oczy kapelusza, podróżą włóczykija z Doliny Muminków. Tkwienie w cytacie, wszystko jedno czy własnym czy cudzym, jest popołudniowym interludium, kończącym sjestę, zapowiadającym energię wieczoru.
„Cytat jest przejawem istnienia pomiędzy, jak jeden z podstawowych stanów melancholijnych, który Kierkegaard nazwał alternatywą - trwaniem w szczelinie między rozpaczą nie bycia innym i niemożnością bycia sobą.”
„Pseudonim i cytat obrysowuje pośredni stan istnienia, między ja i światem, w przestrzeni niezidentyfikowanej, na kruchej granicy między obecnością i dezercją.”
„Sposobem istnienia jest (…) palimpsest: dopisywanie się do istnienia już istniejącego, do tekstu już powstałego, wpisywanie się w niego, w jego wnętrze, czy z boku, na margines.”
„Jest tylko teatralne rozmnożenie masek, przybrań, alter ego w miejscu i w miejsce utraty, wielorodność, w której znaleźć swoje imię to zobaczyć
i przywłaszczyć byt oraz słowa „innych jeszcze”.
W naszym pomiędzy cytat jest metacytatem, cytatem o cytacie, okrążaniem koła, przemieszczaniem się w jadącym pociągu. Gorączkowe próby znalezienia biletu na tą podróż pomiędzy, obszukiwanie kieszeni i podręcznego bagażu, przychodzą i odchodzą w interwałach wystukiwanych monotonną szyną i wirującym kołem, miarą pulsu, drgającą powieką. Biletu, na którym widnieje miejsce, które opuściliśmy, stacje pośrednie oraz nasze place of destination.
Mallarme w „Rzucie kością”: „Nic (…) nie będzie miało miejsca (…) oprócz miejsca”.
Świadomie możemy to miejsce kultywować jako pustkę. Pustka czeka na wypełnienie, pustka przyciąga, wciąga, zasysa. Pustka może być magicznym miejscem umarłego miasta. Nad brzegiem pustki, na schodkach przy pustym placu pustki, na stopniach stojącego w środku placu pustki pustego cokołu, na którym nie ma już pomnika treści, wiary ani powinności, stawiamy oto spiżowy pomnik czystą swoją wolą pamięci i czystą swoją potencjalnością. W takie miejsca wraca zawsze nasz sentyment…
Trzeba wystawiać te pomniki ideom które padły w doświadczeniu - by jakoś zachować tożsamość, może i człowieczeństwo. Trzeba?
Definicja nieokreśloności Zygmunta Krasińskiego: „Nieokreśloność oznacza dwie rzeczy: albo brak związku między uczuciami, których dusza doznaje, albo też rzeczy mocne i pewne, które miały miejsce, które przyszły, które weszły do samej głębi, które przeniknęły aż do szpiku kości, lecz które nigdy całkowicie z ust nie wyszły, które na wpół tylko dają się wyrazić, które przez to samo wreszcie, że nigdy z duszy nie wyjdą całkowicie,rzucają na wszystko, na najmniejsze szczegóły, coś smutnego i nieukojonego.”
Nieokreśloność może też chyba dotyczyć rzeczy mocnych i pewnych, które miały miejsce, które przyszły, które weszły do samej głębi, które przeniknęły aż do szpiku kości i które całkowicie z ust, oczu i uszu a także wszelkich innych otworów i porów na ciele wyszły bezpowrotnie, tak, że zostało miejsce, głęboka studnia,
do której wpadając, każdy jasny promień słońca niesie ze sobą coś smutnego i nieukojonego. Tak sądzę.
Pisze Marek Bieńczyk: „Niczym szaman kontemplujący własne ciało, melancholik stawać się może (…) mistykiem immanencji, kiedy to trans przychodzi nie z określonego pragnienia transgresji, lecz z pragnienia nieokreślonego, z upojenia własną skończonością”.
„Chodzi więc o perwersję woli, która pragnie obiektu swego pożądania, lecz nie drogi doń wiodącej”.
A właśnie, że pragnie się drogi prowadzącej do obiektu podążania, ciągłego zbliżenia, budowania, rozwoju. Nie można stwierdzić, że w tym układzie obiektu
się nie pragnie, jednak po pokonaniu ostatniego stopnia, na stacji docelowej - ten obiekt znika, i nie wiadomo czy nigdy go tam nie było, czy wyczerpał się doszczętnie w chwili, gdy nie można się było do niego zbliżyć już bardziej.
„Acedia polega w swej smutnej istocie na bojaźliwej i przepastnej ucieczce przed daną człowiekowi możliwością miłości, przed zadaniem stanięcia twarzą do Boga: ucieczce przed dobrem”.
W obrazach.
Nie będę mógł pisać tutaj w następnych dniach.
Pozdrawiam.
Użyta (i polecana) literatura:
- Soren Kierkegaard „Albo Albo”
- Artur Schopenhauer „Świat jako wola i przedstawienie”
- Marek Bieńczyk „Melancholia. O tych co nigdy nie odnajdą straty.”
- Nie pamiętam pozycji w których było o Kępińskim.
Od tyłu czytaj "PLEOROMA".
Roma ---> Amor ---> Miłość
Pleo ---- Powszechna
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura