KK coś smęciły, więc zróbmy sobie z nimi małą przerwę. Jest dużo innych tematów. Właściwie - za dużo i nie wiadomo który.
Czasami w takiej sytuacji ktoś rzuciłby:
- Siądźmy,..pomyślmy.
- Siądźmy, a się samo ułoży a właściwy temat wypłynie na wierzch
Ktoś powiedziałby:
- Prześpijmy się z tym
A jeszcze inny:
- Napijmy się! To nam w głowach rozjaśni.
To na ukoi, to nas natchnie, a przy okazji zapatrzymy i zasłuchamy się w dali..
i odpoczniemy..bo jesteśmy zmęczeni..o jakże jesteśmy zmęczeni, codziennie od nowa i od dawna..
Przynieście coś dobrego dla tych, którzy lubią żyć w zawieszeniu między zamiarem a wykonaniem, między wstrętem a pożądaniem, na samej granicy spełnienia się najistotniejszych pragnień.
M.in.:
- alkoholicy żyją zamiarami — przestają oceniać obiektywne wyniki swych własnych, pozornych wysiłków. . Alkohol tę podstawę niszczy, przyzwyczajając nałogowca do zastępowania autentycznej woli przez protezę.
- alkohol usuwa nudę ( a nuda przecież doskwiera jako metafizyczny ból), tę integralną część prawdziwie wielkiej twórczości, bawi zbyt samym aktem tworzenia, a nie daje skontrolować wyników przez ogólnie optymistyczny ton całości procesu — dotyczy to nie tylko pracy, ale wszystkiego. Nie pozwala on bowiem widzieć ujemnych stron żadnego zjawiska, pozbawia krytycyzmu, każe się zachwycać najbezecniejszymi bzdurami, zmusza do widzenia utajonych konstrukcji tam, gdzie jest śmietnikowy chaos, dezorganizacja i zgnilizna
- stąd jest alkohol przyczyną powstawania psychologii „nieuznanego geniusza”, tak rozpowszechnionej szczególnie u nas i w Rosji, może właśnie wskutek nadużywania tego trunku.
- przyjaciele zamieniają się na wrogów, których złe traktowanie zaczyna się od mówienia im tzw. „gorzkich prawd”, których dla ich dobra jedynie nie szczędzi im zagorzały pijak, pozorny obrońca prawdy i wróg wszelkiego zakłamania się, on, zakłamany po uszy przez swój nałóg, nieszczęsny ochłap człowieka, nie mający prawa spojrzeć w oczy trzeźwemu indywiduum. Najświętsze uczucia przetwarzają mu się w symbole upadku, nie oszczędza najbliższych, a nawet oni stają mu się głównymi przyczynami jego nieszczęścia i rozkładu. A więc przede wszystkim cierpią Bogu ducha winne często (nie zawsze) kobiety. Traktuje je pod psem, do bicia (i ubicia) włącznie, przekonany o swojej bezwzględnej wyższości. A potem idzie społeczeństwo, które zabiło „wielkiego indywidualistę”. I tego rodzaju objawy zdarzają się nie tylko u nędzarzy, ale na szczytach społeczeństwa, w czasie nawet obiektywnego powodzenia. Bo zrodzona z alkoholu megalomania i egoizm nie znają granic swego nasycenia. Wójt małej wsi nie nasyci swej żądzy panowania, póki nie stanie się co, najmniej królem syjamskim, mały gryzipiórek musi być Wielkim i sławnym na cały świat pisarzem, byle oficerek — wielkim wodzem, na którego tupnięcie buta muszą ginąć miliony ludzi, mała świnka biznesowa — wielkim transaktorem wszechmamony, który dopiero wtedy obsypałby ludzkość dobrodziejstwami. Świat jest za mały dla takiego pana...
(SI Witkiewicz, "Narkotyki")
-----------
(„Rok Diabła”, reż. Petr Zelenka, Czechy 2002, 88 min., Jaromir Nohavica, grający samego siebie przedstawia swoją teorię)
00:25:57:Teoria Alkoholowej Góry Nohavicy
00:26:00:Wygląda na żart, ale to nie jest żart.
00:26:03:Góra... G
00:26:07:U podnóża góry... zwyczajny, przeciętny Czech.
00:26:16:Pije (jak wieprz) i idzie pod górę.
00:26:19:W ciągu życia
00:26:20:Idzie pod górę.
00:26:22:Dopóki się pnie, jest wszystko w porządku. Absolutnie w porządku.
00:26:30:Ten punkt, wierzchołek.
00:26:33:Jest punktem zwrotnym.
00:26:37:Potem finito, tam ci nie pomogą lekarze, psycholodzy,|sam sobie nie pomożesz.
00:26:45:Po prostu, koniec.
00:26:46:O co chodzi?
00:26:47:Czasem ktoś pije całe życie|i nic mu się nie stanie.
00:26:50:Dlaczego?
00:26:51:Dlatego, że ta jego góra,|jest bardzo wysoka.
00:26:56:On całe życie pije|i ciągle się pnie.
00:26:59:Niestety nikt z nas nie wie,|jak wysoka jest nasza góra.
00:27:05:Jaka ta nasza góra jest wysoka…
------------------
„Ogólnie biorąc, jeśli człowiek rano czuje się parszywie, a wieczorem jest pełen planów, marzeń i mozołów - to z pewnością jest bardzo zły. Złe poranki i dobre wieczory to sprawdzone cechy niedobrych ludzi (, mea maxima culpa). Ale jeśli jest odwrotnie - jeśli rankiem człowiek jest dziarski i pełen nadziei, wieczorem zaś ogarnia go niemożność - to z pewnością mamy do czynienia z parszywcem, groszorobem i miernotą. Taki facet napełnia mnie obrzydzeniem.
Nie wiem jak was, ale mnie napełnia (Mnie także napełnia, napełnia okrutnym obrzydzeniem). Są, rzecz jasna, tacy, którym jest zawsze fajnie, i rano, i wieczorem, i wschód ich cieszy, i zachód raduje. To zwyczajni łajdacy, od samego mówienia o nich mdłości biorą. A jeśli komuś i rano, i wieczorem jest jednakowo źle, to już nie wiem, co powiedzieć, taki człowiek to ostatni gówniarz i dzwoniec. Bo przecież sklepy są u nas otwarte do dziewiątej (…) (całodobowo, ba!), i każdy kto nie jest gówniarzem, może się ku wieczorowi wzbić do jakiejś swojej, choćby najmarniejszej głębi.
(Wieniedikt Jerofiejew, Moskwa-Pietuszki)
„Dziś zatem nie patrzę na alkoholizm przez pryzmat choroby, ale przede wszystkim widzę w uzależnieniu niedostatek pewnych umiejętności życiowych. A w wychodzeniu z niego przede wszystkim edukacyjny proces przełamywania destrukcyjnych nawyków i nabywania nowych umiejętności.”
(prof. Wiktor Osiatyński, we wstępu do swojej książki „Alkoholizm. Grzech czy choroba”)
Od tyłu czytaj "PLEOROMA".
Roma ---> Amor ---> Miłość
Pleo ---- Powszechna
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura