newdem newdem
81
BLOG

Skupienie i rozdrobnienie

newdem newdem Kultura Obserwuj notkę 0

Jak pamiętam (a niestety nie mam na podorędziu) w Listach Stanisława Witkiewicza do syna (czyli do Witkacego) znajduje się m.in. taka konstatacja: "Synu: myśl skupia, życie rozdrabnia".

I tak sobie (nomen omen) myślę..

Czy rzeczywiście myśl skupia a życie rozdrabnia?

Bywa przecież tak, że życie skupia, a myśl rozdrabnia.

Ja tak chyba często mam.

Mają tak często ci, jak sądzę,  co działają, żyją, nie mają czasu na przesadną myśl.

Ja żyłem, działałem. Kiedyś. Przede wszystkim.

Aż przyszedł czas niezgody pomiędzy...Dawno temu.

Ale są i tacy, co mają czas, żyją i myślą, skupiają i rozdrabniają..

 

Bohater marszczy brwi


BOHATER (VO)
Marszczysz brwi - ma to oznaczać irytację… jeszcze chwilę, ale bez przesady..

BOHATER
Myśl skupia, życie rozdrabnia, moja droga…



SCENA X MIESZKANIE BOHATERA DRUGI POKÓJ DZIEŃ

Bohater siedzi przy stole z Przyjacielem, piją piwo
Scena rozwiązana brawurowo plastycznie i cięciami


BOHATER (VO)
Młyn drobnych stosunków z ludźmi działa na duszę jak pompa,
pozostaje próżnia i świadomość siły zużytej na coś czego nie ma.


PRZYJACIEL (popija piwko, wolno peroruje)

Idea, tak jak się ją w sobie uświadamia jest czymś kulistym,
zbitym w jedno, zamieniona w czyn
musi się przejawić w czasie i przestrzeni - rozpaść się na szereg aktów woli.
Idee są same w sobie absolutnie bierne.
Myśl skupia - życie rozdrabnia.
Uczucia wpływają na pojęcia, ale pojęcia wywołują też uczucia -
tak ustala się wewnętrzna treść człowieka.
Traktuję to indyferentnie jak Bohme swoje objawienie,
Mistrz Eckhardt prześladowanie, Schelling swoją myśl, ojciec pierwszy uśmiech swego dziecka.
Choć to ostatnie to raczej nam nie grozi, he He…
Jak powrót do macierzy, ale nie Jedni Przeciwieństw,
gdzie biegun z biegunem ale indyferentności kompletnej, boskości bez cech,
bezpodstawności która rodzi sprzeczności,
ale sama ich nie zawiera, a sama dla siebie jest podstawą, Ungrund.


BOHATER (VO)
Przypomni sobie, że pożyczyłem mu kasę już miesiąc temu czy sobie nie przypomni?
Ja bym się od dawna się dopraszał kiedy mam oddać, a on nawet o tym nie wspomina.


BOHATER
W koncepcjach umysłowych sięgaj w nieskończoność, w pojęciach społecznych idź do ostatnich krańców wcielenia bezgranicznej wszechmiłości.
Niech się ciebie nie czepiają żadne kasty, żadne uprzedzenia, żadne drobne egoizmy.
Na to co jest i będzie jeszcze długo patrz jako na przejściowe.

PRZYJACIEL
A… co do kasy… wiesz… pamiętam, żebyś nie myślał sobie, ale teraz sam rozumiesz,
myślę. Że góra miesiąc… o.k.?



SCENA X KAMIENICA BOHATERA


BOHATER
Ja już tego nie zniosę, rozumiesz, nie zniosę.

BOHATER (VO)
Wierzysz już w swoje cierpienia, gdyby nie zachwycał cię proces ich tworzenia, prawdopodobnie
zapłakałbyś.



SCENA X KLATKA SCHODOWA KAMIENICY DZIEŃ


Bohater kilka razy wbiega i zbiega ze schodów, jakby trenował.


BOHATER (VO)
Czuję czułość. Pewien rodzaj strasznie płaczliwej czułości,
Gdy widzę psa z podkurczoną nogą
Albo staruszkę z ciężkim tobołkiem, nawet bez
Albo starego stróża.
Albo dziadka ze starymi poklejonymi okularami.
Starymi plastikowymi poklejonymi okularami.


Bohater schodzi na parter.
Stary mężczyzna zamiata posadzkę.

BOHATER (do mężczyzny)
Rozmówca szybko akceptuje twoją konsekwencję, wniosek, choć sam dowodu ani procesu
myślowego nie przeprowadził, choć sam by tego nawet nie pomyślał, o ile
tylko to co mówisz jakoś go celebruje, czyni we własnych czy twoich oczach lepszym czy mądrzejszym,
choćby i nawet poniża ludzi których tamten nie lubi..
Odwrotnie, rzadko przyjmie coś gorzkiego o sobie, choćby sam takimi myślami zadręczał się ciągle.

(...)

W nocy wyglądałaś korzystniej.

BOHATER (VO)
Wiesz że mówisz bzdurę, z kilku powodów,
bo teraz wygląda pięknie, nie brzydzi Cię,
tylko pociąga,
w nocy kilka razy wydawało Ci się,
że leży koło ciebie szatan,
ale tak naprawdę nie dbasz o to czy wygląda korzystnie czy nie,
gdybyś ją kochał albo coś do niej czuł, nie dbałbyś o to,
ponieważ nic do niej nie czujesz także o to nie dbasz.


Kobieta leży za bohaterem, on odwrócony jest tyłem.

BOHATER (VO)
Pamiętasz jak pewnego wieczoru leżeliśmy nie mogąc zasnąć?
Ja cholernie się nudziłem, i nagle w środku nocy wrzask,
twoja siostra dostała ataku nerwowego, rzucała rzeczami z balkonu,
przyjechali sanitariusze, a ja sobie ze smakiem mogłem
zapalić przynajmniej kilka papierosów pod rząd. Niezła zabawa.
Chciałem żeby wyła jak najdłużej, gdyby udało się ją uspokoić,
nie byłoby takiej
świetnej nocnej rozrywki.


Cięcie.

Bohater i kobieta leżą do odwróceni do siebie plecami.

Cięcie.

Kobieta, budzi się, przeciąga..


KOBIETA
- Wiesz, w nocy chyba znów mówiłeś przez sen, wydawało mi się, że to było po hebrajsku..

BOHATER
Znasz hebrajski?

KOBIETA
Nie..
(uśmiecha się)


KAMIENICA BOHATERA DZIEŃ


BOHATER (VO)
Syneczku mój… Nigdy się nie ciesz, że kupiłeś tanio,
rzecz, uczucie czy wrażenie.
Zawsze do tego, co się należy dodaj jeszcze coś z dobrej woli.


BOHATER
A to co się należy jest wpisane w Ciebie
nie w drugiego i nie w samą transakcję..


dzwoni do drzwi,
otwiera mu nobliwie wyglądających siwobrody sześćdziesięciolatek

BOHATER
Znalazłem w antykwariacie w Gdańsku..
Pomyślałem o panu

SIWOBRODY
Niech pan wejdzie.


Wchodzą, siadają przy dużym stole.
Siwobrody odpakowuje książkę. Nerwowo.
Przegląda ją dokładnie.



SIWOBRODY
A cena?

BOHATER
Ufa mi Pan? Przecież to ja mogłem wydrzeć te kartki.

SIWOBRODY
Opowiadałem panu o tym egzemplarzu, ale nie mówiłem które zostały wydarte..

BOHATER
Dam ją panu za darmo. Pod jednym warunkiem.

SIWOBRODY
Jakim?

BOHATER
Że powie pan o co chodzi...(pauza)
Czyja to była książka?
Przecież nie szuka pan brakujących stron, ale tego egzemplarza.


SIWOBRODY
Wie pan, nieobecność jest też sposobem na pojawianie się.
Nieobecność zmarłego przecież wnosi różnicę w nasze życie.




SCENA OST. KAMIENICA BOHATERA WIECZÓR

Bohater schodzi na parter kamienicy, w obskurnej sieni o ścianę odbija nogą piłkę
chłopiec w brudnych spodenkach i koszulce.
Bohater podchodzi, przez chwilę kiwa się z chłopcem piłką.
W pewnej chwili przestaje, chłopiec kopie do niego piłkę, która wytacza się na dwór.

Bohater stoi chwilę i idzie za nim, przykuca. Chłopiec odwraca się.


BOHATER
Pójdziesz ze mną na miasto?

Chłopiec patrzy mu w oczy.

CHŁOPIEC
A ile pan płaci za te rzeczy?

BOHATER
Nic nie płacę.

Chłopiec przygląda mu się.

Bohater wyciąga do niego rękę, chłopiec po chwili podaje mu swoją.
Bohater podnosi się z kucków, wygląda to jakby chłopiec pomógł mu wstać.

Wychodzą przed kamienicę .

BOHATER
Chyba mógłbyś być moim synem.


Chłopiec chichocze.


CHŁOPIEC
- A mama?


BOHATER
- Znajdziemy jakąś.
Zobaczysz.

Odchodzą.


BOHATER (VO)

Syneczku… dziecinko moja…


 

(na pewnych motywach I. Iredyńskiego i S. Witkiewicza)

newdem
O mnie newdem

Od tyłu czytaj "PLEOROMA". Roma ---> Amor ---> Miłość Pleo ---- Powszechna 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura