Za długo już wisi ten wpis o DNA.
O genetyce można też pisać inaczej.
Czy odziedziczyłem po kimś złe instynkty?
Obawiam się, że jeśli mam jakieś dobre, to właśnie dane z góry...
Moje dobro pochodzi z nieba
Moje zło ze mnie
Z mojej rozpadłej woli, która mnie opuszcza.
(Michał Anioł B.)
Fandango jest tańcem, para tańcząca oddala się od siebie i
przybliża w ruchach bardzo swobodnych, nie obejmując się.
Fandango jest filmem o grupie przyjaciół, dorastanu i tym,
że czas zmienia..
Grim Fandango jest dziwną grą komputerową, której akcja
osadzona jest podczas meksykańskiego Święta Zmarłych.
(postacie z gry Grim Fandango)
Nie poznałem ani jednego z moich dziadków i tylko jedną
babcię. Wcześnie umierali.
Spotkania rodzinne w szerszym gronie nie istnieją.
A jeszcze z lat 80 pamiętam ...
może i willę (Zofia? Wanda?) gdzie dalszy Stryj siadał ze
Stryjenką i grali w karty na dębowym stole przykrytym
koronkowym obrusem, i zapach chyba lawendy, w wielkiej
dębowej szafie ukryte pudło po herbacie (Magazyn Herbaty,
Kraków, przedwojnie), tam z kolei ukryte przeterminowane
cukierki.
I werandę (chyba już raczej zmyśloną) zalaną
słońcem, kuzynki (których nie było) i kuzyni w krótkich
spodenkach z szelkami, bliższy Stryj przy fortepianie Bluthner i
wszystko zalane słońcem
jak w "Spalonych słońcem"
Michałkowa.

(Nikita Michałkow grający bohatera wojennego płk. Kotova
w "Spalonych słońcem" i jego córeczka)
Albo jak ten korowód - rodziny i domu pospołu,
wysokie sufity kamienicy, jak ta w której się wychowałem, tamta
w szwedzkim mrozie, teatralna rodzina (komedianci, jak to u Bergmana)
. Funny i Alexander i ich wuj, co żony nie
kochał, za to dzieci na schodach zabawiał pierdnięciem -
magiczną sztuczką zapalając kandelabr.

(zabawa w kamienicy Ekdahlów, Fanny i Alexander, reż. Ingmar Bergman)
W podstawówce pasjonowałem się genealogią.
Było w tym trochę snobizmu, ale jest i coś szlachetniejszego w szukaniu
odpowiedzi w korzeniach: skąd, od kogo, gdzie i jak żyli; po dwóch pradziadkach mam imiona, może po którymś rodzą się podobne zakola. Może czasem ta jednak niedobra wewnętrzna ironia i czasem ta pogarda, gdy dziadek kazał plebanowi zejść z dorożki i kleknąć przed hostią bliźniego na bruku.
Wszystkich których znałem i nie znałem, ale jak te
platońskie idee - z nimi byłem zanim tu się znalazłem.
Babcię, którą pamiętam jedyną, ale za to zdążyła mnie okrutnie
rozpuścić, wyrzucając w autobusie pasażerów z miejsc
siedzących pod oknem, tam chce bowiem siedzieć każde
dziecko. Lwowianka, która nigdy nie odnalazła się na
powojennej prowincji z wilczym biletem który przeżył męża
WIN-owca.
Jej siostrę Ciocię - Babcię, której kapo wykopał
nienarodzone dziecko w Majdanku, nauczycielkę, dzięki której
mogłem przymierzać ordery PRL-U. Strofowała mnie, 4 - latka,
że jeszcze płynnie nie czytam.
To Ci, co umarli, gdy ja już tu byłem.
O innych później
Od tyłu czytaj "PLEOROMA".
Roma ---> Amor ---> Miłość
Pleo ---- Powszechna
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura