Przeglądając „Gazetę Wyborczą” miałem ochotę dziś napisać mój pierwszy wpis „polityczny”.
O Milanie Kunderze, o dokumencie (wątpliwym), opisanym w czeskiej prasie, jak to miał pisarz zakablować w latach 50’ wroga ustroju (a spędził ten wróg dzięki temu donosowi 14 lat w więzieniu).
O całej sprawie usłyszałem już sporo temu (a jeszcze dawniej o TW-ostwie czeskiego, bliskiego mi barda Jaromira Nohavicy).
Od razu skojarzyła mi się postać poety Jaromila z powieści „Życie jest gdzie indziej” Kundery. Bohater – egzaltowany młodziak i naiwny komunista donosi na fikcyjnego brata swojej dziewczyny (powodowany też zazdrością w swej młodzieńczej ultrazawłaszczającej miłostce).
Niezła sublimacja wewnętrznego konfliktu (wyrzutów) pisarza po latach – pomyślałem sobie (absolutnie nie przesądzając o prawdziwości tego czy Kundera doniósł, czy nie doniósł. Nie wartościując też absolutnie samego zdarzenia, nawet gdyby było prawdziwe).
Myślałem, by szerzej o tym napisać. Zastanowić się nad „prawdą czynu”, „prawdą czasu” i „prawdą osoby” (tożsamości), pomijając raczej kwestię prawdy autora i wartości jego dzieł…
Nad ideami i ich dziećmi, nad możliwymi wersjami wydarzeń, nad tym jak osądza się innych w ich sytuacjach granicznych, innych z ich świętą natenczas ideą, innych w ich realiach historycznych.
Czy wszyscy wielcy muszą iść na kompromisy by być wielcy?
Czy może sama Idea zawsze pożera, pożera też nasze ludzkie tożsamości?
Czy Wielcy często „biją żony” i nie znoszą powszednich, przaśnych wyborów?
Czy idee płoną płomieniem wieczności i palą tożsamości?
W Wyborczej pisze m.in., że: (...) Jaroslav Rudisz (...) dlla "Respektu" napisał: "Jeśli Kundera pisze o Gustavie Husaku [komunistyczny prezydent Czechosłowacji w latach 1975-89] jako o prezydencie zapomnienia, to my - o których czasem mówi się "dzieci Husaka" - stanowimy generację zapomnienia, która nie zajmuje się tym, co było, żyje tu i teraz - i chce korzystać z życia. Może bez ograniczeń podróżować, czytać, na co przyjdzie jej ochota, mówić o wszystkim i nie mieć zarazem poczucia strachu. Nieliczni spośród dzisiejszych trzydziestolatków - nie mówiąc o młodszych - znaleźli się kiedyś w sytuacji, w której zostaliby postawieni pod ścianą bez możliwości wyboru. Mamy tylko mgliste wyobrażenie o życiu i podejmowaniu decyzji w epoce, kiedy czasem, czy też raczej ciągle, człowiek musiał wybierać między mniejszym a większym złem. Jakakolwiek decyzja może później stanowić udrękę na całe życie. W porównaniu z tym naszą największą traumę stanowi tylko kompletnie banalne użalanie się nad sobą, czy też nieszczęśliwa miłość. Prywatne pułapki. Powieści Kundery lubiłem i nadal będę lubić".
Miałem coś napisać.
Ale nie napisałem i na razie nie napiszę.
Na przeszkodzie stanęły dwie rzeczy.
Chciałem sięgnąć m.in. po książkę „Płomień wieczności. Eseje o myślach F. Nietzschego” Krzysztofa Michalskiego. Niestety nie znalazłem jej w mieście.
A swój egzemplarz podarowałem pewnemu księdzu w Australii. Było w tej książce o tożsamości człowieka..
o jej ewolucji, o momencie uchwycenia, o płomieniu (wtedy?) i o wieczności (zawsze?).
Jest jednak i ważniejsza przeszkoda.
Kontynuacja Listopadowego Fandango (Płomienia Wieczności).
Bo przecież jak pisać w tych dniach o sprawach żywych, a nawet, co gorsza, o takich ich sprawach, jak polityka.
Pisać może nawet nie wypada.
Choć o niektórych umarłych ideach może i wypada…
Ale przecież polityka i wybór to sprawy i żywych i umarłych..(także tych w więzieniu). I także tych za życia.
Trochę sie rozgrzeszam za tę notkę.
(o Milanie, tożsamości i donosicielach będzie chyba jednak..później, w listopadzie)
Aha..
To nie miało być polityczne, ale po części było:
DROGIE DZIECKO TWOJA ZABAWKA NIE MA ŻADNEJ WARTOŚCI

Od tyłu czytaj "PLEOROMA".
Roma ---> Amor ---> Miłość
Pleo ---- Powszechna
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka