Dziś o zmierzchu opuścił moją gościnę
Rabbi Szaddaj Ha Levi Horowitz.
Zjawił się u mnie dość niezapowiedzianie, zaraz przed początkiem Szabatu, przed
zachodem słońca w piątek (dokładnie na 18 minut przed zachodem słońca) i teraz,
gdy już mógł podróżować, pożegnał się nie zwlekając.
Rabbi, praprawnuk słynnego
Izzaka Horowitza (Widzącego) z Lublina,
którego poznałem,
dość przypadkowo, wiosną roku 2005 (lub 5765 r. licząc od
StworzeniaŚwiata, wg Kalendarza Żydowskiego), był wspaniały jak zwykle.
Nie dość, choć dość młody, wtajemniczył mnie w kolejne swoje odkrycia dotyczące kabały:
- zdradził mi m.in., że Kapała jest bardzo wysoką formą kabalistycznych dociekań
- że Profesor Z pewnego miasta zaczynającego się kiedyś na „B” a teraz na „W”
jest na prostej drodze do Wielkiego Wtajemniczenia (co potwiedził E.N.)
- że pewien cichy acz wnikliwotkliwy osobnik pomaga Bogu, bo istnieją
przede wszystkim ukryci cadycy (nawet kostyczni jak inny Jeden Osobnik),
którzy im cichsi tym więcej znaczą
- że są pewne Absolwentki psychologii i pewni Ludzie Teatru, którzy swoje,
niezbędne, cegiełki do Wszystkiego dokładają
- że są bardzo mądrzy Wojskowi Uczeniz Kalisza
i zdradził jeszcze inne, inne tajemnice, których teraz nie pamiętam, ale które w komentarzach może wyjdą (jak na oskarowej gali).
Powiedział także, że części umiejętności używa do pozyskiwania (dla śmiechu) drobnej gotówki z tzw. maszyn hazardowych (gra raczej w karty, nigdy w „owoce”).
Obiecał także, a właściwie powtórzył obietnice, że zagra w moim filmie, jeśli kiedykolwiek powstanie. W filmie „Szod”. Szod (co znaczy spustoszenie) powstaje gdy w imieniu Bożym Szaddaj (znaczy Wszechmocny) zabraknie jednej malutkiej literki, malutkiej kropeczki.
To film o matematyku ze Lwowa, który chciał zatrzymać czas, na siłę zatrzymać pewne Dobre uczucia. Trwaj chwilo – tak matematyk ten, w przybliżeniu, chciał. Chyba chciał też wynaleźć maszynę do wzmocnienia ludzkiej woli. Stworzył pewien wzór, w rytm „Una Cabeza” (
tu np. z Listy Schindelera).
I tak..kamera
miota
się,
od wzoru wypisanego właśnie na kawiarnianej karteczce
(Kawiarnia Szkocka..Lwów..A może kawiarnia wiedeńska? Też Lwów…).
Zagląda w stoliki, w twarze zakochanych, w twarze steranych małżeństw, w twarze tych co są pomiędzy..jeszcze.
A później.
A później – Czernobyl, Prypeć. Spustoszenie.
Tak. Rabbi jest gotowy. Tylko kiedy ja zbiorę budżet na ten film.

A tu proszę zobaczyć na uszko Rabbiego..No, a może to Nieśmiertelny Elf (z Władcy Pierścieni albo Władcy Sefir? Sfir? hehe)
Wnet zacznę odpisywać w poprzednim wpisie, przepraszam za opóźnienie, ale najpierw ten atak nerwicy, a później wizyta Reb Szaddaja.
Pozdrawiam Ciepło Wszystkich.
Od tyłu czytaj "PLEOROMA".
Roma ---> Amor ---> Miłość
Pleo ---- Powszechna
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura