Nicpoń znów miał wczoraj pecha publikując ostrzejszą notkę, mogącą naruszać czyjeś (Maleńczuka Macieja) tzw. dobra osobiste. Żal mu przy tym było szczególnie komentarzy, niekiedy zabawnych - bo tekst sobie wrzucił na inne blogowisko i po sprawie.
Co do moich komentarzy.
Nicpoń Artur napisał, że różowym elitkom, czy komu tam, wystają z gumiaków od Gucciego "pokaźne wiechcie trawy z azjatyckich stepów".
Oponowałem, że przepraszam, ale Czyngis i Tamerlan to naprawdę byli goście, i że na swoje czasy i warunki, potrafili postępować z klasą i po dżentelmeńsku (szczególnie Czyngis; a rzeźnikiem był wówczas w sumie każdy poważny władca). Że zatem doceńmy azjatyckie stepy i nie przyrównujmy ich do jakichś dziennikarzyków, gwiazdek popkultury czy ja wiem kogo. One mają swój patos i swoją powagę :)
Na to bloger kwasoodporny napisał, że fakt faktem - Czyngis odstawił taki performens, że Nieznalska przy nim zwyczajnie wysiada.
Na to ja wygłosiłem już prawdziwą, otwartą pochwałę Czyngisa.
Po pierwsze przyznałem, że to naprawdę był ktoś, człowiek bez wątpienia wybitny i obdarzony "wizją". Że w Europie postrzega się go raczej jednostronnie i krzywdząco, wyłącznie przez pryzmat spustoszenia naszego skromnego przylądka przez mongolską jazdę (widocznie się należało). Apelowałem, byśmy pamiętali o etnicznej i religijnej tolerancji Mongołów - oni nie chcieli wszystkich przerobić na swoją modłę, a duchowni wszelkich wyznań byli u nich zwolnieni z podatków (nie licząc jednych takich, dodałem). Ponadto, co także można uznać za ich specyficzny dorobek cywilizacyjny - autentycznie brzydzili się zdradą, nadużyciem zaufania - zdrada była dla nich czymś nie do pomyślenia (oburzało ich zabijanie posłów, powszechnie wówczas praktykowane w Europie).
Zestawiłem to z obrazkiem z procesu szesnastu. jeden z oskarżonych oświadczył, że zaufał "oficerskiemu słowu honoru" sovieckiego oficera i tak właśnie został pojmany. Charakterystyczna była reakcja sovieckich jurystów i wszystkich Rosjan obecnych na sali: parsknęli śmiechem.
Podsumowałem to tak, że jeśli nawet komunizm był/jest "turańszczyzną" czy "mongolizmem", to co najwyżej zdegradowanym i zbarbaryzowanym.
Pozdro :)
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości