W tekście o muchowych szczupakach, w celu zachowania równowagi i struktury tekstu, pominęłem dwa może najbardziej spektakularne sposoby poławiania szczupaka na muchę. Są to rzeczy, które śnią mi się po nocach - nie ma innego wyjścia, muszę ich spróbować.
Pierwszy to łowienie szczupaków z kapelonów (pływających liści) na poppera z antyzaczepem. Już wyjaśniam, o co w tym biega. Popper to rodzaj sztucznej przynęty, ni to muchowej, ni spinningowej: pływający korpusik osadzony na haku, przyozdobiony jakimiś piórkami czy włosiem. Jest to jedna z ciekawszych powierzchniowych przynęt "muchowych" na szczupaki i bolenie (prowadzona nietypowo - agresywnie i na szybko tonącym sznurze, właściwie nie różni się niczym od woblera, najwyżej tym że jest jeszcze bardziej kusząca z winy piór i włosia). Ktoś wpadł raz na diabelski pomysł, by takiego poppera, powiedzmy przypominającego żabkę (inspiracją mogła być właśnie jakaś gotowa, popperowa "żabka" made in USA) podrzucić na kapelony (lilie wodne) i następnie prowadzic go po nich "żabimi" skokami. Aby popperek nie czepiał się o każdą łodygę, należy zasłonić hak prostym systemikiem antyzaczepowym - pętlą z sierści dzika lub z grubej żyłki. Popper będzie się od liści zwykle ładnie odbijał, a gdy kłapnie go szczupak - zwykle bez problemu się zapnie, bo antyzaczep ustępuje nawet pod lekkim naciskiem. A szczupak zaciska pysk mocno.
Trzeba rzucić słówko o sprzęcie. Po pierwsze, nie obędziemy się bez środka pływającego - najlepiej wyposażyć się w belly-boat. Sprzęt zaś musi być mocny - o ile na chude, letnie streamerki z przeźroczystej lamety i paru włosów kozy możemy połowić zwykłą, pstrągowoą muchówką, tutaj potrzebujemy wędki najmniej w klasie 8-9. Hol parokilowej sztuki z samego środka kapelonów to nie przelewki.
Pewien napotkany wędkarz łowił tak z powodzeniem w naszym kraju - w pewnym rozległym estuarium pełnym zarośniętych rozlewisk. Mówił, że widok rozchylających się raptownie kapelonów i błyskawicznego ataku trzykilowego szczupaka, wyrywającego z rąk linke muchową ba! parzącego nam tą linka palce, to rzecz dla ludzi o mocnych nerwach; słabszym grozi po prostu zawał z wrażenia.
Druga rzecz to łowienie szczupaków na muchę w Bałtyku. Niestety raczej nie możemy liczyc na nasze piaszczyste wybrzeże, choć ktoś znający je doskonale na każdym metrze być może potrafiłby wskazać i u nas miejscówki rokujące dobre połowy. Szczupak zapuszcza się jesienią w porośnięte, przybrzeżne zatoki i rozlewiska - takie miejsca sa na Rugii, Olandii, w Danii, w Botniku. Ogólnie jest ich wiele, tylko nie u nas. Wielkie szczupaki łowi się tam w kwietniu - podczas tarła śledzia, oraz w październiku, koniecznie podczas silnych wiatrów i dużej fali (przynajmniej na Olandii tak właśnie jest - przyjmijmy tymczasowo te właśnie terminy dla całego Bałtyku, dla wygody). Powalił mnie zwłaszcza opis październikowych połowów na Olandii zrelacjonowanych przez pewnego polskiego wędkarza. Płynął sobie on łodzią, tnąc fale i walcząc z wiatrem, gdy nagle dostrzegł stojącego w wodzie, walczącego z metrowymi falami wędkarza. Ki diabeł? Okazało się, że muszkarz, co wydało się czymś całkiem kosmicznym. W taką pogodę, zalewany falami po czubek głowy? Na dodatek on tam walczył z czymś więcej, niż tylko z falami - szczytówka jego wygiętej w parabolę wędki pulsowała, co rusz zanurzając się w wodzie. W końcu po ciężkim boju zlądował ponadmetrowego szczupaka, ważącego ze 12 kilo. Na muchę w wietrzną pogodę, z morskiego brzegu! Stojąc pośród powalających fal, smagany wiatrem - złowił takiego szczupaka! Toż to żywioł i orgia - adrenalina osiągalna jeszczy chyba tylko dla paralotniarzy i wspinaczy!
Łowca okazał się Niemcem, który zresztą wyjawił naszemu wędkarzowi kilka podstawowych zasad. Po pierwsze - no niestety, musi być wiatr i fala. Po drugie - wędka w klasie 10 (czyli pała niemożebna) i sznur pływający, pozwalający wlec muchę powolutku, łowić nią w zasadzie "w opadzie". Po trzecie - muchy duże, ale maksymalnie aerodynamiczne, bo innych się pod ten wiatr nie odrzuci - czyli wykonane głównie z lamety. Haki duże, chwytne i lekkie. I to wszystko - teraz tylko zaklepać jakiś październikowy termin na Olandii lub gdzieś na Botniku - i modlić się o wietrzną pogodę.
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości