Tekścik ten jest mailem do przyjaciela, traktowanym jako po prostu "tekst" (wysłałem go np. komuś jeszcze licząc, że może być pożyteczny).
----------------------------------------------------------------------------------------
O, widzisz - w ogóle nie muszę Cię męczyć. Pisałem bo lubię, a nie że "muszę" czy że chcę Cię koniecznie "przekabacić" :) czy coś podobnego. Moje właściwe, źródłowe myślenie można określić mianem "przyziemnego mistycyzmu" a politykierstwo to takie tam tałatajstwo, co się gdzieś plącze. Tym niemniej chcę po prostu wiedzieć, jak się sprawy mają i mam swoje zdanie, którego przed nikim nie kryję. Ot co :)
Szykowałem mały tekścik o mistycznych objawieniach trafiających się podczas wypraw wędkarskich. Szczególnie chodzi o silne doznanie piękna przyrody. Zdarza się zwłaszcza podczas pierwszej wyprawy w jakieś odosobnione miejsce, szczególnie nad niewielką rzekę, która toruje sobie drogę przez łąki i lasy, rzeźbiąc przy tym dno, przelewając się przez kłody i głazy itp. Wielka rzeka nie daje takiego doznania - daje za to wrażenie potęgi i jakiejś "nieruchomoąci ruchu". To wszystko jest jak metafora, poemat. Głęboki staw wysokogórski jest jak niezrównany wiersz (naprawdę niezrównany - i skończony, zamknięty, hermetyczny jak Celan). Pamiętam pierwszą wyprawę nad Krąpiel w okolicach Gogolewa ;) - to było objawienie w ścisłym znaczeniu, czyli, ostatecznie, bezpośrednie doznanie rzeczywistości. Rzecz nie do przecenienia. To Simone Weil pisała, że styczność z rzeczywistoścą jest rzadkością i bywa dana nielicznym? Powtórkę miałem parę lat później na Krępej - dopływie Krąpieli. Jakiś wspólny rys, podobieństwo zgoła trudnouchwytne, jakaś wspólność krajobrazu - to wszystko obudziło doznania znad Krąpieli. Było to trochę jak deja vu, ale w rzeczywistości. Tak rozumiem "przyziemny mistycyzm" - bo przecież łowiłem, przeklinałem zaczepy i bezrybie, sikałem, jadłem kanapki. I nie ma modlitwy, która temu dorówna. Daje mi to jakiś rodzaj poczucia, bo ja wiem? - pewności. Potrafię być zdecydowany i radykalny w osądach, ale to dzięki poczuciu, że COŚ wiem, i to coś jest w określonej sytuacji decydujące, daje mi rękojmię, pewność właśnie. I nie jest to pewność "z tego świata" - to pewność, że "gdzieś tam" "dobro wytwarza tylko dobro, a zło rodzi wyłącznie zło". Nie jest to coś, czego można się nauczyć trzeźwo obserwując "nasz" świat. Tego można się nauczyć z rzeczywistości. (Ostatni akapit bym trochę poprawił, ale czasu szkoda)
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura