Przyszła mi wczoraj do głowy złośliwość, która moim zdaniem nieźle obrazuje sposób rozumowania Michnika (Adama).
Jak wiadomo brat naszego "skromnego redaktora", Stefan, był "sędzią wojskowym" w najpaskudniejszych, stalinowskich czasach - zalicza się go w poczet tzw. morderców sądowych - prawdziwy klasyk, obecnie przebywa w Szwecji.
Pan Adam odnosił się do tego w charakterystyczny dla siebie sposób, z machnięciem ręką - ee, on był wtedy dzieciakiem jak wydawał te wyroki... (Pan Adam nie wspomina przy takich okazjach, że chodzi o wyroki śmierci). Czyż nie podobna w tonie jego wypowiedź o powojennym terrorze, który "również rozpętał się od teczek"? Wynikałoby z tego, że zdaniem p. Adama owszem, mordowanie AK-owców do dobrych nie należało - ale prawdziwą "podłością i nikczemnością" były procesy i wyroki przedwojennych działaczy KPP, o których faktycznie można powiedzieć, iż zaczynały się od teczek (tylko w odniesieniu do nich uwaga o "teczkach" nie jest czystym idiotyzmem - a ja chcę uszanować inteligencję p. Adama).
Otóż moja "podła, nikczemna" złośliwośc to myśl, iż największą szkodą, jaką wyrządziła Polakom działalność Stefana Michnika, jest w rozumieniu p. Adama to, iż z powodu tych faktycznie przykrych okoliczności (zbrodniczej działalności Stefana M.) naród został pozbawiony potencjalnie wielkiego Autorytetu Moralnego - takiego, jak sam Pan Adam. A kto wie - może i jeszcze większego (Stefan jest np. b. przystojnym mężczyzną - a p. Adam, cóż...).
A tych parę ofiar? Cóż, Pan Adam już je nawet wspaniałomyślnie Polakom, swoim wielkodusznym zwyczajem, wybaczył... Pardon, Polacy wybaczyli Panu Adamowi... To znaczy, Stefanowi... To znaczy, Pan Adam wybaczył... To znaczy...
Proszę nie pomyśleć, że "wypominam" p. Adamowi jego paskudne środowisko (mama, tata, brat - same "ziółka", że cho, cho...) - sam uważam, że każdego należy oceniać według jego własnych czynów i zasług. Ba, nawet to "paskudne środowisko" p. Adama składało się z ludzi niekoniecznie aż tak płaskich, jak by się mogło wydawać (w końcu nawet p. Leszek Bubel nie jest postacią tak jednowymiarową, jak się wydaje - jest np. kumplem i współpracownikiem znanego działacza żydowskiego, p. Bolesława Szenicera). Sam mam dalszego, ale nie bardzo dalekiego krewnego, który zasiadał w jakiejś tej Wojskowej Radzie Wron (generał) - i samych takich koneksji nie uważam za w jakikolwiwek sposób obciążające.
A jednak - jednak te koneksje Michnika powodują, że w szczególnie przez niego upodobanej dyscyplinie piętnowania i obnażania "polskiego antysemityzmu" (żeby jeszcze zachowywał w tym umiar i uczciwość, żeby nie popadał w śmieszność...) uważam go za spadkobiercę samego Jakuba Bermana. Cytat ze znanej książki Torańskiej:
Torańska: - A zamykanie? Na przełomie 1948/1949 aresztowaliście członków AK-owskiej Rady Pomocy Żydom "Zegota".
Berman: - No tak, objęło się szeroką gamą wszystkie organizacje związane z AK.
Torańska: - Proszę pana! UB, w którym wszyscy lub prawie wszyscy dyrektorzy byli Żydami, aresztuje Polaków za to, że w czasie okupacji ratowali Żydów, a pan twierdzi, że Polacy są antysemitami, nieładnie.
Berman: - Źle się stało. Na pewno źle się stało.
Skuteczność TEGO rodzaju nauczania Polaków, jacy powinni być, prowadzonego z wysokości TAKIEGO rodu (a jednak, a jednak...), uważam, będzie żadna i przyniesie skutek co najwyżej odwrotny do zamierzonego. Zupełnie, jak pouczenia podstarzałego Jakuba Bermana, narzekającego, że "społeczeństwo polskie jest w swojej konsystencji bardzo antysemickie" (co za język!).
Proszę zważyć - nie sugeruję, że p. Adam jest "w zasadzie bandytą" czy "strasznym komuchem". Chodzi o tę konkretną, faktyczną zbieżność, o to skojarzenie z Bermanem w tym ich poczuciu krzywdy zaznawanej od Polaków. Chodzi o ich pokraczną sytuację psychologiczną. Przy zachowaniu proporcji oczywiście.
Przypomina się tutaj jeszcze Tuwim, który w komunizmie widział szansę na 'zaniknięcie antysemityzmu' (stąd jego zaangażowanie powojenne). Przecież każdy chociaż ciut ponadprzeciętny półinteligent z góry wie, że skutek będzie odwrotny: wzrost nastrojów antyżydowskich (Polacy nienawidzili komunizmu - a niestety wielu Żydów mocno pracowało na umacnianie skojarzenia Żydzi-komunizm; w tym rodzina Michnika: mama, tata, brat). Ewidentne jest to, i zawinione, w przypadku zbrodniarza Bermana. Także w przypadku Tuwima - przy nieporównywalnej skali przewin oczywiście (ot, pamiętajmy Tuwima przedwojennego i nie psujmy sobie tej znakomitej postaci wspomnieniem ponurego działacza literackiego z czasów 'komuny'). Gdzieś ciut za Tuwimem jest Michnik ze swoją, coraz śmieszniejszą, krucjatą...
Dodam szczerze, że w przypadku Michnika "pamiętanie go z najlepszych czasów" niewiele pomoże, postać pozostaje dla mnie tak czy siak negatywna. Odczuwam niekłamaną satysfakcję, gdy słucham, jak Peter Raina mówi o 'tym' środowisku (parafrazuję):
"Ja tych ludzi nie cierpię. Są teraz redaktorami dużych gazet, gdzie nawet nie napiszą recenzji negatywnej z mojej książki, choćby i miażdżącej. Po prostu Raina ma nie istnieć"
- polski inteligent gazetowego chowu ma w ogóle nie znać tej niezwykłej postaci polsko-niemieckiego Hindusa i jego książek (solidna robota historyka).
Tutaj odnajduję ostatnią twarz Michnika i jemu podobnych. jest to gęba paskudna. Ale cóż: po ich owocach poznacie ich.
---
Uwaga - wplecione w tekst 'wypowiedzi' p. Adama nie są cytatami, ale rodzajem parafrazy; czy po prostu tym, co sobie zapamiętałem z dawnych lektur, gdzie odnośne, rozkoszne cytaty były "na żywca".
Całośc ma charakter notatki - bez aspiracji do wiszenia na SG, bycia "artykułem", rozpętywania kontrowersji i dyskusji nt. "nienawiści" czy "antysemityzmu". P. Adama i jego sposób traktowania tych zagadnień mam tam, gdzie należy - co nie znaczy, że nie napiszę sobie na ten temat raz do roku takiej tam notki...
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości