kaminskainen kaminskainen
67
BLOG

Jeszcze o rozumnych rybach

kaminskainen kaminskainen Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Pisałem o przejawach rozumu u moich ulubionych ryb (naprawdę szczwane zachowania u okoni, "psia" towarzyskość oswojonych karpii koi, bijących na głowę takie np. głupolowate homiki).
Wracam do tego pociesznego wątku, aby scharakteryzować dwa gatunki bodaj szczególnie bystre: bassa słonecznego (panfish) i suma (Silurus glanis).

Bass słoneczny jest gatunkiem obcym, zawleczonym z Ameryki Północnej. Na początku zadomowił się w elektrownianym kanale zrzutowym koło Szczecina (ciepła woda!). Rozprzestrznił się następnie po licznych wodach tamtych okolic, zasiedlając zarówno duże jeziora (jak Wirów, w którym osiąga znaczniejsze rozmiary), jak i baseny p-poż i maleńkie glinianki, które niekiedy potrafi wręcz zdominować.
Rybka to niewielka, dyskowata z kształtu, z egzotycznym kolorytem - można powiedzieć, że zupełnie nie pasuje do naszej ichtiofauny, zdominowanej przez "zwyczajnie" wyglądające karpiowate. Bardziej pasuje do kolorowych pielęgnic.
Właśnie akwaryści mają szansę docenić nie tylko urodę, ale i bystrość tej rybki. Świadczą o tym liczne zachowania, które trudno teraz dokładnie opisać. Kuzyn trzymał w małym akwarium jazgarze, okonie i jednego takiego bassa (zwanego potocznie "pawim oczkiem"). Dość powiedzieć, że bass zgarniał bez żadnego problemu wszystkie co zacniejsze kąski. Okonie z trudem próbowały nadrobić swoje braki sprytu, tego i owego się ucząc. Jazgarze stały się dla nas pośmiewiskiem, w ogóle nic nie kumały, zero kontaktu. Okonie przynajmniej widziały, że nie dają rady i próbowały się podciągnąć.
Ciągnąc wątek okoniowo-bassowy, przypomnę zabawną historyjkę z terenu. Poszliśmy z kuzynem z wędeczką na szczecińską gliniankę, gdzie wypatrzyliśmy wielce zabawną szajkę małych, wszędobylskich rybek: 3-4 pasiaste okonki, a na ich czele - nieco większy od nich bass słoneczny. Po zarzuceniu wędki natychmiast nastapiło branie - złowiliśmy bassa. Kolejne rzuty przyniosły brania okonków wielkości palca.
Bass, samotny jak palec (musiał być jedynym przedstawicielem swojego narodku w całym jeziorku, to ryba stadna), zmontował sobie zastępczy gang z ryb najbliższych mu usposobieniem - z małych okonków. Ze względu na nieprzeciętną bystrość został oczywiście szefem tej szajki, z pewnością siejącej popłoch wśród narybku.

Sum to ryba-legenda, podobno osiąga 200, 300 a nawet 500 kg wagi (ponoć w Wołdze takie pływały, opowiadali o nich niektórzy nasi dziadkowie, którzy zaliczyli pobyt w tamtych rejonach). W naszych wodach z całą pewnością przekracza 80 kg i 2,5 metra długości. Podobno wędkarskie rekordy Polski nie odzwierciedlają rzeczywistych możliwości naszych wód - podobno jest dużo sumów znacznie większych, ale bardzo trudnych do złowienia (np. na pewnym odcinku Odry, na którym chyba mało kto ich szuka).
O wielkiej ponoć mądrości sumów opowiadają ich łowcy. Są podobno sumy tak rozumne, że w momencie, gdy hak z przynętą przebije ich pysk, płyną natychmiast kilkadziesiąt metrów w określonym kierunku, gdzie momentalnie przecinają żyłkę o jakiś niewielki rancik wystający z dna. Tak, jakby miały z góry rozpoznane miejsca, pozwalające na szybkie odcięcie się od wędkarza. W przypadku istoty obdarzonej pewnym rozumem, która w ciągu ostatnich np. 5 lat (a sumy żyją DUŻO dłużej) była parę razy "na holu" u wędkarza, taka wiedza o uwalnianiu się z uwięzi jest, moim zdaniem, całkiem możliwa.
Łowcy sumów mówią także, że zabicie suma to sprawa poważna - trochę, jakby zabijało się psa. Słyszałem o wędkarzu, który wypuścił dziesięciokilowego suma (10 kg to sum niewielki!), bo ten tak wodził za nim tymi maleńkimi, sumowymi oczkami, jakby dobrze wiedział, co się święci (jak krowy idące na rzeź). Wędkarzowi nie stało sumienia, by tę rybę zabić - wypuścił.

W ogóle w rybach jest coś niezwykłego, może po prostu działa nam na wyobraźnię niedostępne środowisko, w którym one żyją.
W czerwcu rzuciłem z mostku nad jedną z płynących przez Wrocław małych rzeczek trochę chleba dla kaczek. Wywabił on z kryjówki wielkiego klenia, tak wielkiego, że nie widziałem podobnego od lat. Widok tej dużej, dzikiej ryby ożywił świadków tego zdarzenia dużo bardziej, niż widok kaczek i łabędzi, podejmujących rzucone im jadło. Jest w tym coś zagadkowego.

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości