Lizystrata Lizystrata
154
BLOG

W/g ekspertów portale społeczn. dają złudne poczucie bliskości

Lizystrata Lizystrata Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Portale społecznościowe dają złudne poczucie bliskości, mówią eksperci

Serwisy społecznościowe nie są dobrym miejscem do budowania bliskich relacji - mówi Dominik Batorski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Dominik Batorski: To nie jest dobre miejsce do budowania bliskich relacji z przyjaciółmi czy rodziną. Analizy, które prowadziłem w ramach badań Diagnoza Społeczna w latach, 2011 jaki i w 2013 pokazują, że korzystanie z serwisów społecznościowych dla bliskich relacji kompletnie nie ma znaczenia. Serwisy społecznościowe, mają znaczenie w obszarze tzw. słabych więzi czyli podtrzymywania kontaktu z osobami, z którymi normalnie byśmy w żaden sposób ich nie utrzymywali. Słabe relacje często nam dostarczają takich zasobów informacji, które w inny sposób są niedostępne.

- Przy okazji protestów związanych z ACTA wskazywano, że serwisy społecznościowe odegrały dużą rolę, ale ostatecznie nic bardziej trwałego na skutek tych protestów nie powstało. Czy zaangażowanie poprzez portale społecznościowe jest tylko chwilowe?

Dominik Batorski: Generalnie tego typu zaangażowanie ma coraz bardziej chwilowy charakter - jest zaangażowaniem ad hoc w danej sprawie. Gdy cel zostanie osiągnięty, zaangażowanie spada. Nie powstaje też przy tej okazji żadna instytucja czy organizacja, które funkcjonowałyby dłużej. Czasem jest też tak, że samo zamanifestowanie na portalu społecznościowym, np. "zalajkowanie" czegoś ma zerowe konsekwencje, internauci deklarują w serwisie bojkot jakiejś firmy i prawdopodobnie kompletnie nie przekłada się to na żadne zachowanie poza siecią. Takie zaangażowanie w sieci daje ludziom poczucie, że zrobili już wystarczająco dużo - mają poczucie, że to wystarczy. A często, żeby osiągnąć efekt, potrzebne jest realne zaangażowanie się w sprawę, gdyż samo wsparcie danej inicjatywy w necie nie wystarczy.

- Czy sieci społecznościowe przyczyniają się do zmiany pojęcia prywatności?

Dominik Batorski: Ujawnianie wielu informacji o danej osobie w serwisach społecznościowych niewątpliwie wpływa na zmianę definicji prywatności. Proszę jednak pamiętać, że historycznie zatoczyliśmy pewnego rodzaju koło. Kiedyś ludzie żyli w niedużych wspólnotach, wsiach czy miasteczkach i wiedzieli o sobie prawie wszystko. Prywatność powstała wtedy, kiedy zaczęły się rozwijać większe metropolie - to jest wynalazek ostatnich 200, może 300 lat. Internet czy serwisy społecznościowe rzeczywiście w pewnym stopniu prowadzą do naruszenia naszej prywatności. Dawniej znajomi nie wiedzieli wszystkiego o naszych pasjach, zainteresowaniach czy poglądach. Inaczej wyglądał nasz wizerunek w rodzinie a inaczej wśród przyjaciół. Na Facebooku wszystkie te informacja o nas widać - możemy oczywiście częściowo ukryć część tych informacji, ale wymaga to od użytkowników większych kompetencji i dodatkowych zabiegów, które i tak nie są do końca skuteczne. Takie dzielenie się tożsamością rzeczywiście zmniejsza naszą prywatność.

- Czy to zmniejszenie granic prywatności pozwala nam lepiej funkcjonować społecznie?

Dominik Batorski: Generalnie bliższe relacje charakteryzują się tym, że wiemy o ludziach więcej, co potencjalnie ludzi zbliża i może mieć pozytywne konsekwencje. Jednak istnieje ryzyko, że jeśli do takiego zbliżenia dochodzi tylko i wyłącznie w serwisach społecznościowych, to może powstać złudne poczucie bliskości - ludzie, o których wiemy coś dzięki serwisom społecznościowym, a których tak naprawdę dobrze nie znamy, mogą nam się wydawać bliżsi niż są w rzeczywistości. Bliskość stworzona tylko za pośrednictwem Facebooka nie jest realną bliskością np. w trudnych sytuacjach nie możemy raczej liczyć na wsparcie i autentyczną pomoc.

Myślę, że są dobre i złe strony takich sytuacji, wszystko zależy jak te informacje będą dalej wykorzystywane. Jeśli napiszę w serwisie społecznościowym coś o moich poglądach politycznych i pracodawcy się to nie spodoba, to może mnie zwolnić pod byle pretekstem. Dawniej pewnie o moich poglądach politycznych nie dowiedziałby się wcale. To jest niewątpliwe zjawisko negatywne.

- Facebook obchodzi dziesiąte urodziny, pojawiają się jednak głosy, że traci swą popularność. Czy zniknie?

Dominik Batorski: Tutaj są trzy istotne kwestie. Po pierwsze - Facebook jest już częścią infrastruktury internetu w tym znaczeniu, że coraz częściej inne serwisy w sieci oferują możliwość logowania się poprzez konto Facebooka, w wielu miejscach w sieci pojawiają się facebookowe komentarze i guziki "lubię to". To jest także pewien sposób dzielenia się przez użytkowników informacją. Druga rzecz - to rola, jaką Facebook pełni w filtrowaniu informacji w sieci. Z perspektywy użytkownika tego serwisu to jego znajomi filtrują dla niego informacje z internetu i udostępniają te, które są ich zdaniem ciekawe czy w jakiś tam sposób dla nich istotne. To oznacza, że przy ogromnych zasobach, jakie znajdują się w sieci wiele informacji trafia do użytkowników Facebooka bez potrzeby szukania czegoś w sieci. Warto też podkreślić, że wiele serwisów w sieci notuje największą liczbę wejść na swoją stronę właśnie z Facebooka.

Oczywiście jest też druga strona - negatywna. Mamy obecnie do czynienia z przeładowaniem informacyjnym, doświadczanym przez użytkowników posiadających większą liczbę znajomych na Facebooku. Coraz trudniej odnaleźć się w tym nadmiarze informacji. To może prowadzić do zniechęcenia i ono pewnie będzie się pojawiało. Moim zdaniem Facebook zdaje sobie z tego sprawę i podejmuje działania, żeby lepiej filtrować informacje dla każdego użytkownika.

 

http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,130513,15416117,Relacje_w_dobie_fejsa___Portale_spolecznosciowe_daja.html

 

Lizystrata
O mnie Lizystrata

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości