Dlatego, że powinien się przede wszystkim, cały czas, publicznie domagać od rządu, aby informacje na temat tego co robi, co się dzieje podczas unijnych negocjacji, jak ten rząd przygotowuje instytucje państwowe do zaostrzającej się sytuacji w Europie oraz do czego się zobowiązał, otrzymali w pierwszej kolejności obywatele.
Nie Prezydent czy szefowie partii opozycyjnych na zamkniętych "ze względów bezpieczeństwa" posiedzeniach, a nawet nie posłowie, ale w piewszej kolejności obywatele Polski.
Na takie żądanie nie ma dobrej kontry. A warto przecież nie zapominać, że w polskim systemie politycznym Prezydent ma dość wąskie, ściśle określone uprawnienia, i nie będzie mógł zrobić dosłownie nic, nic konkretnego, gdy na przykład podczas takiej Rady Gabinetowej wystąpienia Kopacz i jej ministrów, nawet transmitowane w telewizji, będą jedynie judzącym, agresywnym, propagandowym bełkotem, a w najmniejszym nawet stopniu odpowiedziami na jego pytania.
Jeśli już Prezydent chce zabierać ponownie głos na temat problemu z "uchodźcami" w Europie, bo właściwie mówi przecież o tym przez cały czas, przy każdej okazji powtarzając o "braku zgody na rozwiązania narzucane Polsce", to w Polsce powinien skorzystać z formuły orędzia.
Natomiast moim zdaniem najlepiej by było, gdyby zrobił to zagranicą. Tamtejsze media nie zamilczą i nie przekręcą jego wystąpienia. Przynajmniej nie w takim stopniu, jak to robią media polskojęzyczne.
Może podczas spotkania prezydentów Grupy Wyszehradzkiej 8 października w Budapeszcie.
I wystąpił z kilku punktową koncepcją, propozycją drogi do rozwiązania tego problemu. A w stolicy Węgier zachęcił innych prezydentów, aby, po dyskusji, się pod nią, w formie apelu - dzięki czemu uniknie zarzutów, że przekracza swoje kompetencje w sprawie kształtowania polityki zagranicznej - podpisali.
Inne tematy w dziale Polityka
