karlin karlin
364
BLOG

Imamy się przypadkowych zwycięstw?

karlin karlin Siatkówka Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Najpierw dwa słowa o imamach. Naprawdę nie wiem, jak muzułmanie mogą uprawiać sport? I nie chodzi mi wcale o tych ortodoksów, dla których np. wyjście kobiety na stadion to powód do jej ukamieniowania. Po prostu w "kulturze" (he, he) islamu nie ma czegoś takiego jak chwalebna, czy jakakolwiek porażka. Jest albo zwycięstwo nad wrogami, albo śmierć, najlepiej razem z niewiernymi.

Tak że tych czterech czy pięciu muslimów, którzy po meczu jednak ściskali ręce polskim siatkarzom, szczerze podziwiam. To się nazywa umiejętność mimikry. Pewnie w szatni musieli odreagować i rozerwać na strzępy kilka chomików. Inni próbowali po meczu rozerwać Kurka.

Ale te jęki na konferencji prasowej - "Polacy nas nienawidzą" - to już pedalska żenada. Tyle, że cwana, bo w Iranie też uważnie śledzą spedalone, "światowe media" i przecwelone, rozmaite Komisje.

To wszystko jednak drobiazg. Bo z taką grą - kilkanaście, parędziesiąt minut dobrze, równo, a potem, czasem w decydujących momentach, zapaść lub osłupienie - na medale nie ma raczej co liczyć. O często koszmarnym, a przeciętnie wciąż bardzo słabym serwisie (nawet Bieniek zaczął znowu "flotować"), już nie wspomnę. No i nie wiem, co się dzieje z Miką. Dlaczego na decydujące sety schodzi z boiska? Wciąż nie ma siły na cale spotkanie?

Pozytyw, no bo przecież w końcu z pewną dozą szczęścia wygraliśmy, jest taki, że chyba Antiga zaczął wreszcie szybciej reagować na wciąż pojawiającego się na boisku, czasami w decydujących momentach gry, Kurka Monte firmy Zott, natychmiast go odsyłając na ławkę.

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport