karmaniola karmaniola
182
BLOG

Inteligent Lech Wałęsa

karmaniola karmaniola Polityka Obserwuj notkę 15

Napisałam kiedyś na tym forum, że w przypadku Lecha Wałęsy historia dała nam solidnego prztyczka w nos. I choć bardzo mi z tego powodu przykro, bo kiedyś tam, w zamierzchłych czasach na pana Wąłęsę głosowałam, to muszę przyznać, że jego ewolucja światopoglądowa jest najbardziej zadziwiającym zjawiskiem w naszym (wciąż niestety postkomunistycznym) kraju.

 

Otóż proszę sobie wyobrazić, że ktoś, powiedzmy sobie piętnaście lat temu, stwierdziłby, że Lech Wałęsa, legendarny przywódca Solidarności powie w przyszłości takie słowa:

 Działalność związków zawodowych nie może polegać tylko na strajkowaniu, blokowaniu i podpalaniu, a działalność rządu nie może polegać tylko na gaszeniu” 

Gdyby to się stało piętnaście lat temu, popukano by jedynie w głowę, patrząc na tego, kto by owe słowa wypowiedział, jak na niezbyt zdrowego na umyśle.

 

Dziś jednak takie słowa w felietonie Wałęsy nikogo nie dziwią, bo i dziwić nie powinny, bo wszystkim znane są preferencje polityczne tegoż pana. Również i ja nie byłam zdziwiona. Zaskoczył mnie natomiast i od jakiegoś czasu zaskakuje stosunek inteligencji do pierwszego prezydenta „wolnej” RP, bo właśnie ów stosunek jest, proszę zauważyć, symptomatyczny dla całej tej, mówiąc jeżykiem marksistowskiem, warstwy społecznej. Otóż z tego, co wiem, w pierwszych wolnych wyborach prezydenckich, inteligencja, idąc za światłym i postępowym nurtem budowy wolnej polski, którego główną trybuną stała się wynegocjowana przy „Okrągłym Stole” Gazeta Wyborcza, głosowała raczej na Tadeusza Mazowieckiego. Inteligencja Wałęsą pogardzała; już wtedy pojawiły się głosy, że to prostak, bufon, że skończył tylko zawodówkę i jeżeli coś Polsce przyniesie, to jedynie wstyd. Tłuszcza jednak bufonadą i zawodówką Wałęsy się nie przejęła i swoimi głosami na fotelu prezydenckim go posadziła.

 

Do tego momentu, czyli do wspomnianych wyborów wszystko było jak najbardziej jasne: inteligenci głosowali na inteligenta, ciemniacy głosowali na gości po zawodówce.

 

Sytuacja naszego inteligenta skomplikowała się nieco w roku 1995, kiedy to na fotelu prezydenckim zasiadł człowiek zwany „magistrem”. Śmiem tutaj wysnuć tezę, że w tym wypadku nasza kochana inteligencja nie była mimo wszystko głównym sprawcą sukcesu pana „magistra”. Niemniej jednak, mimo ewidentnych jego krętactw co do wykształcenia, szybko się ona, ta nasza inteligencja, do niego przekonała. Mało tego, w przeciągu niespełna roku, uznała kłamcę za wybitnego męża stanu, nowoczesnego polityka oraz światłego i wykształconego człowieka. Apogeum tego zadziwiającego zamroczenia inteligentów był rok dwutysięczny, kiedy to wspomniany magister, człowiek o widomej proweniencji, w sposób miażdżący, między innymi dzięki głosom inteligentów i poparciu wiadomej gazety, wygrał wybory z rzeczywistym inteligentem, kandydatem na prawdziwego męża stanu – Marianem Krzaklewskim. Wtedy to właśnie po raz pierwszy stwierdziłam, że co jak co, ale ja tej naszej inteligencji nie rozumiem. Paradoksy mentalne i światopoglądowe, w jakie ona wpada są dla mnie nieodgadnione.

 

Kulminacją mojej dezaprobaty dla inteligenckich wyborów są ostatnie trzy lata. Bo proszę przyjrzeć się sprawom podstawowym i oczywistym: w latach 2005 – 2007 i prezydentem i premierem zostali ludzie, którzy są klasycznym przykładem polskich inteligentów. Mało tego, nie są to inteligenci w pierwszym pokoleniu, ale inteligenci pochodzący z przedwojennej, warszawskiej, żoliborskiej inteligencji. I na taki stan rzeczy, pozostała część owej inteligencji podnosi wielkie larum, że oto mamy najgorszy rząd od 1989 roku.

 

Czy ktoś zrozumie polskiego inteligenta?

 

Na takie pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Natomiast, wracając do zacytowanego na początku Lecha Wałęsy, mogę powiedzieć, że przeobrażenia, jakie się w nim dokonują wynikają tylko i wyłącznie z tego, że sytuacja, w jakiej się w pewnym memencie swojego życia znalazł, po prostu go przerosła. I to samo, wydaje mi się, dzieje się z inteligencją; po prostu naszej inteligencji w pewnym momencie odrobinę zabrakło intelektu. I paradoksalnie doszliśmy do tego, że dziś inteligencja popiera Wałęsę, a Wałęsa popiera inteligencję.

:-))

karmaniola
O mnie karmaniola

;

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka