Karnigore Kanibal Karnigore Kanibal
33
BLOG

Polactwo-zwalactwo i luki w PR

Karnigore Kanibal Karnigore Kanibal Polityka Obserwuj notkę 0

Oto marszałek Komorowski nazywa prezydenta największym chamulcem... przepraszam, hamulcem polskiej polityki. Wyrzuca mu, że nic nie robił, tylko hamulcował wszystko, co PO usiłowała robić "dla dobra państwa". Nie mnie dociekać, czy ustawy PO to pisane na kolanie buble, czy nie - problem w tym, że prezydent to czysto PR-owskie starcie przerżnął walkowerem.

Czemu? To proste: cokolwiek prezydent robił, nie zostało nagłośnione nawet w organie prasowym PiS, czyli Buraku, przepraszam, Rzepie. Jeśli ma się za przeciwnika Donka, mizdrzącego się do kamer gdzie popadnie i epatującego niezdrowym optymizmem, chowanie się przed mediami jest grubym błędem - przez to rząd może się w najlepsze robić na sierotkę, której ten zły prezydent nie pozwala działać. Skucha, panie Kaczor, a można by było pomachać jakimś projektem ustawy na konferencji i stwierdzić: "to jest projekt prezydenckich poprawek do rządowej ustawy, bo pierwotna wersja była szmelcem nie do przyjęcia. I tacy ludzie nami rządzą..." Ale niestety, Partia Iedynie Słuszna nie ma pojęcia o robieniu polityki w kraju demokratycznym - oni nadal są przesyceni totalitarnym myśleniem "to MY są PAŃSTWO!" (wystarczy posłuchać bełkotu Jarkacza - on i jego głód władzy kojarzą mi się tylko z Gollumem) i przeświadczeniem, że krytyka "wiadomych kręgów" z trybuny w najgorszym gomułkowskim stylu przekona wyborców. Owszem, przekona - do głosowania na kogoś innego. Tak samo sprawa się ma z pozorowanymi ruchami PO - ileż do cholery można nabierać ludzi na obiecanki i PRowe mydliny? To z kolei przypomina jakąś telewizyjną karykaturę demokracji rodem ze "Świata Według Kiepskich". Obiecywać, obiecywać, marudzić, wykręcić się, obiecywać i tak w kółko.

Oprócz tego, Komorowski nie zauważa jednej ważnej rzeczy: że naprawdę trudne reformy zmierzałyby do rozgonienia setek pociotków i kumpli od piwa obsadzających cudownie rozmnożone i kompletnie niepotrzebne stołki. A takich pociotków ma każdy, zwłaszcza ministrowie i posłowie partii rządzącej. Oprócz tego, po każdej kadencji pociotki zwykle ze stołków spadają, ale same stołki stoją dalej i czekają na nowych kandydatów z partyjnego nadania. Jak nietrudno się domyślić, żadna partia na to nie pójdzie, bo taki stołek to rzecz cenna, szczególnie jeśli taki pociotek albo kumpel od piwa może pomóc w kręceniu lodów na boku, bo się pod niego napisze ustawę albo coś. Ale niestety, u nas status quo jest zgniłe z natury, ale pod względem kondycji ma się nadzwyczaj dobrze.

Lubię ludzi. Problem w tym, że niektórych z nich najbardziej lubię boleśnie kąsać, ewentualnie tradycyjnym męskim sposobem potraktować pałą w łeb - z tą różnicą, że w przeciwieństwie do polityków nie chowam tej pały w wiązance kwiatów niesionej z uśmiechem przed sobą. Oprócz tego w uprawianiu kanibalizmu przeszkadza mi fakt, że ludzi, których gryzę, zwyczajnie nie trawię. Jestem także utalentowanym słowopotfurcą. Niestety, drodzy paranoicy wszystkich opcji politycznych, nie jestem przez nikogo opłacany, a szkoda. Lista persona non grata utajniona, co będę matołom reklamę robił.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka