Ostatnia ruchawka przy ustawie hazardowej każe podejrzewać, że coś w niej śmierdzi, a ewentualny pośpiech ma zamaskować wszelkie haczyki i inne "lub czasopisma", tak jak wcześniej udało się to w 2003. Przyciśnięci właściciele jednorękich bandytów oczywiście już zdążyli wpaść na genialny pomysł przeskoczenia durnowatych przepisów - jak zresztą mówiłem, w wypadku danin zwanych dopłatami też coś by wymyślili i rząd by tych pięciuset baniek nawet nie powąchał.
Wybieg jednorękich przypomina to, co Japończycy już dawno wymyślili w sprawie ichniej wersji tej rozrywki, czyli pachinko. Z pachinko sprawa jest podobna: tam z kolei nie wolno grać o pieniądze, ale o nagrody rzeczowe jak najbardziej. Stąd właściciele takich lokali (najczęściej etniczni Koreańczycy, nierzadko zresztą Północnikowi - wot się rozbestwiło towarzystwo w kapitalistycznym kraju) urządzają wałek następujący: delikwent wygrywa w pachinko jakiś fant, po czym odnosi go do kumpla pana właściciela mającego teoretycznie niezwiązane z salonem "centrum wymiany", w którym rzeczony fant zostaje wymieniony na kasę. Policja, nie bardzo mogąc cokolwiek z tym zrobić, przymyka oko na cały proceder, geszeft się kręci, wszyscy szczęśliwi.
Cwaniactwo pojawia się zresztą i z drugiej strony - już znajdują się takie dzięcioły, co to oszukują automaty za pomocą starej sztuczki pt. moneta na żyłce tudzież bezwartościowe zagraniczne drobniaki zamiast pięciozłotówek. Wszyscy wszystkich kantują - rząd kantuje obywateli, jednoręcy bandyci kantują rząd, cwaniacy kantują jednorękich bandytów, a płacić za tę całą szopkę nie ma komu. Oczywiście nie twierdzę, że właściwą opcją jest zrobić tak, by nie było niczego, a tylko Kononowicz, bo w ten sposób absurd będzie się tylko rozrastał i nawarstwiał. Tak samo nie ma sensu mnożenie uznaniowości, biurokracji i coraz to wyższych opłat zdzieranych z jednorękich bandytów - już się w nowym Jewsweeku żali "pan byznesmen", że urzędasy bawią się z nim w opierdalactwo stosowane, przeciągając w nieskończoność procedurę wydania durnego kwitka tylko dlatego, że są urzędasami i mogą. Oczywiście, jak się poniekąd słusznie domyślam, danie takiemu urzędasowi w łapę, żeby łaskawie ruszył dupsko, znacząco przyspieszyłoby całą procedurę, ale "pan byznesmen", z racji szalejącego ostatnio CBA, wolał być uczciwy. ABC - Absurd, Burdel, Cyrk.
Lubię ludzi. Problem w tym, że niektórych z nich najbardziej lubię boleśnie kąsać, ewentualnie tradycyjnym męskim sposobem potraktować pałą w łeb - z tą różnicą, że w przeciwieństwie do polityków nie chowam tej pały w wiązance kwiatów niesionej z uśmiechem przed sobą. Oprócz tego w uprawianiu kanibalizmu przeszkadza mi fakt, że ludzi, których gryzę, zwyczajnie nie trawię.
Jestem także utalentowanym słowopotfurcą.
Niestety, drodzy paranoicy wszystkich opcji politycznych, nie jestem przez nikogo opłacany, a szkoda.
Lista persona non grata utajniona, co będę matołom reklamę robił.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka