No i wystarczyło, żeby więcej niż dwóch sowieckich sołdatów pojawiło się w Syrii lub w tym co z niej zostało aby Bibi wsiadł w aeroplan i pojechał na pilne i nieplanowane króciutkie konsulatcje z oberkacapem w Moskwie. Potwierdza się stare przysłowie, że nieszczęścia chodzą parami . Z Iranskim dealem się nie udało pomimo całej ekwielibrystyki izraelskiego lobby a tu jeszcze masz, jak nie urok to przemarsz lub raczej wmarsz wojsk radzieckich. Sukcesem jest natomiast uzyskanie audiencji na jak to się mówi takiej ‘short notice’.
A strachy nie są wcale na Lachy. Przerzut znaczących ilosci zaawansowanego uzbrojenia do rejonu sąsiadującego w zasadzie z Izraelem nie może pozostać bez wpływu na sytuację tamże. W końcu to już nie jakieś tam nieszczęsne łajby iranskie usiłują przemycać łuki i strzały do wigwamów Hezbollahu i Hamasu ale odbywa się to z pomocą ruskiej awiacji o dużym jakby nie bylo potencjale.
No i nic nie można panie zrobić! Ani tego zestrzelić ani potem zbombardować, ląduje to to na naszych oczach i tylko patrzeć jak towar powędruje do doliny Bekaa i wtedy IAF może mieć np problemy z planowanymi i nie planowanymi opryskami brudnicy mniszki. Stąd ‘Warto Rozmawiać’ i dlatego zabrany został fachowiec gen. Gadi Eizenkot, szef sztabu.
Izrael ma też na względzie to, że z okolic Wzgórz Golan mogą być w wyniku jakiejś skoordynowanej akcji usunięci ‘nasi’ kanibale z różnych ugrupowań a których wspołpraca z Izraelem układa się rąsia w rąsię. To powiedziawszy nie należy jednak sądzić, że Rosja będzie skłonna wydać zgodę na jakieś iransko-hezbollahowskie awantury w pasie przygranicznym. Może natomiast naciskać na powrót tych biedaków z UNDOF którzy jakoby od lat coś tam na Wzgórzach obserwowali a musieli w zeszłym roku spłynąć jak im się al-Nusra dobrała do skóry. Choć trzeba powiedzieć, że np ci z Fiji postawili się trochę i nawet odpowiedzieli ogniem.
Jeśłi Izraelowi kiedykolwiek na serio zależało na podziale Syrii to takie nadzieje można teraz swobodnie uznać za mrzonki i mrożonki. Sowieci są jak najbardziej zainteresowani w utrzymaniu integralności Syrii co jest też oczkiem w głowie ich irańskich kumpli. Wprawdzie Netanyahu twierdzi, że on nigdy i ależ nigdy zupełnie nie chciał aby Assad odchodził a to co się stało to wszystko przez tego wroga Izraela Obamę ale, no tak.. ale.
Rosja ma trochę Izraelowi wbrew za jego niewątpliwie wybitny wkład w umacnianie pokoju na Ukrainie ze szczególnym uwzględnieniem nominowania na ambasadora w tym kraju byłego szpiona Mossadu, Reuvena Dinela wywalonego w 1996 z Sojuza za zbyt nachalne zainteresowanie fotografiką, zwłaszcza tą satelitarną. Postać to wybitna jest i znana do tego stopnia, że nawet Turkmenistan jakoś nie mogł się zdecydować na jego kandydaturę i to pomimo rożnych poważnych szacher-macher z Żydami. Podobno chciał z Aszhabadu zaglądać w irańską kaszę (no i mieszać w niej).
Wizyta w Moskwie ma też znaczenie propagandowe gdyż już wkrótce dojdzie zapewne do rozmów amerykańsko-irańskich przy okazji kolejnej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Tak wiec pogadał nie pogadał, Putin wysłuchał petycji i nic nie obiecał ale obecność Bibi w mediach zaliczył i to się też liczy.
Tak czy owak wzrost ruskich wpływów na BW jest widoczny a emigrancka klapa UE jest czynnikiem dodatkowym w umożliwieniu Putinowi tego konstruktywnego panoszenia się tam.
I na koniec pytanie za 2 PLN, zadane przez Newsweek online: „Co wspólnego mają prezydent Duda i premier Netanyahu”? Wg publikatora odpowiedź brzmi- Rosja.
Inne tematy w dziale Polityka