karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny
208
BLOG

Kwarantanny dzień pierwszy.

karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Chociaż już od niedzieli sam się wyizolowałem profilaktycznie, to od wczoraj jestem jakby na prawie. Co jak wiadomo nic nie oznacza, nie mam praw i obowiązków. Władza pozbawiła mnie nie tylko wolności, ale co najbardziej istotne, dostępu do leczenia. Ok. Póki nic się nie dzieje, póki tylko z nosa kapie, jest ok. A może nie? I w cale nie chodzi o mnie. 

Pierwszy dzień w izolacji, bo nazywanie tego kwarantanną jest jakby nie na miejscu w moim wypadku, minął na jakimś dziwnym odczuciu. Wkurwienie pomieszane z ... wkurwieniem. Gdy na pierwszą chwilę odczuwałem totalne zagubienie w sytuacji, co dalej i jak to będzie, to czas mi dnia pierwszego nie pomaga. Słoik majonezu, butelka whyski, pęto kiełbasy obok tego wszystkiego, chciało mi dawać poczucie jakieś wolności. Może nie tyle wolności co bardziej odpychania od siebie tej jakieś niewyobrażalnej bezsilności. 

Samoizolując siebie, bo jak na razie nie ma od państwa oficjalnego zmuszenia mnie do pewnych zachowań, myślałem, że pewne rzeczy i sprawy pozwolą mi na wypełnienie czasu. Owszem, parę książek, nie dokończone scenariusze, być może coś nowego w planach czegoś napisania, nawet gdy stanąłem na progu domu widząc opadłe liście do zgrabiania, wszystko wydawało się jakby jakaś mocną ambicją zajęcia tego wymuszonego, wolnego czasu. Niestety, książka obok majonezu, kiełbasa w ręku na spacerze w szumie liści dębu, długopis w ogóle nie brany pod uwagę, tak jest rzeczywistość dnia pierwszego. Wszystko ma być od jutra, może od poniedziałku, najlepiej od środy. A gdzie w tym wszystkim jestem,ja?

Izolacja to samotności stan. To być może też jakiś sygnał. Kwestią zrozumienia, że nie można odkładać pewnych rzeczy na jutro. Jeśli trzeba to nie na siłę, nic wbrew, trzeba nie z musy i ponad siłę, móc ale z przyjemnością i chęcią i zapałem. Czas tej pandemicznej izolacji, chociaż to tylko pierwszy dzień, już mi uświadomił, że mimo chęci nic się nie chcę. Samotność zabija wszystkie oczekiwania i zamiary. Liście i tak za chwilę się nowe pojawią, książka nie ucieknie, kartka papieru nie wyblaknie. Majonez nie zepsuje swojego smaku a whyski nie wytrąci się z promili. Cholera, nowy nawyk zaczyna się narzucać, czyli dzienna drzemka, wczesna piżama i wstawanie jak na rezurekcję. 

Dzisiaj pierwszy dzień. Dzień jak dzień. I żeby nie było tylko że za ten dzień jaki mam dzisiaj, nikt nie jest odpowiedzialny oprócz mnie. Tak, ja dzisiaj oczekuje wiedzy czyli informacji jaki ten dzień będzie istotny. Ile będzie takich dni jak dzisiaj, czyli bez chęci do wszystkich i wszystkiego. Czy ten tydzień mijający to początek, może połowa lub szybki koniec. 

Pierwszy dzień i taki dół. Dno samotności. Bezsilności. Nawet nie cieszy gorący kubek, które nie piłem od lat. Dzień pierwszy. Dzień ostatni.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości