karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny
154
BLOG

Kwarantanny dzień drugi.

karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Dzisiaj dzień najważniejszy z bardzo ważnych i istotnych. Test na obecność wirusa, który sobie zafundowałem, pozwoli mi ocenić, czy wczorajsze pogorszenie nie tylko samopoczucia jest efektem covid, czy tylko przeziębienie a raczej grypa. I to jakaś inna, niż do tej pory mnie chwilowo niszczyła.

Zafundowałem sobie dzisiaj test i tak gdzieś w podświadomości liczę, że będzie pozytywny. Dziwne? Raczej jest to racjonalne patrzenie i życzenie, że chcę być pozytywnym. To co się dzieje w szczególności w szpitalach napawa mnie takim przerażeniem, że licząc teraz na covid być może ratuję swoję życie. Teraz jest jakaś masakra, za chwilę będzie już apokalipsa. Ludzie umierający w karetkach przed szpitalem to jednak coś czego moja wyobraźnia nie ogarnia. I jeśli chcę już to paskudztwo, to dzisiaj, teraz, póki nie nastąpi całkowity paraliż w służbie zdrowia..

Od wczorajszego dnia, zmiany w stanie zdrowia są imponujące jak dla mnie. Nowe doznania a raczej ich brak. Jem i pije nie wiem co, tzn widzę, ale smaku nie czuję. Węch identyczne odczucie. Tutaj sprawa gorsza, bo nie czuję przypalonej wody na herbatę. Dodatkowo mam dziwne uczucie posiadania noża w plecach, pod łopatką. Niestety, przebił się już na drugą stronę i mam go z przodu. Dziwne, że tylko z prawej strony. Hmm, mam się już martwić, że będę miał dwa noze w plecach?  To, że bolą mnie mięśnie karku i nóg, to chyba normalka i drobnostka z innymi objawami. Katar i chrypa skutek uboczny a raczej pochodny wirusowi. Ok. Pomyślałem, jakoś to może minie. Jednak wróg tylko się przyczaił. Idąc spać wczoraj przed 23 miałem nadzieję, że do snu uklada tak samo covid. Ale nie, on postanowił mi zrobić pobudkę dzisiaj już po północy. Atak niekontrolowanego kaszlu był przerażająca rzeczą. Nie mogłem przestać kaszleć przy okazji nie mogąc złapać powietrza. Ten totalny atak trwał być może ponad pół godziny. Jakimś dziwną wola, być może nawet autosugestia, starałem się nie kaszleć. Zmuszałem się do tego odruchu. I tak minęła na tym prawie godzina. Uspokoiłem oddech a raczej go wyrównałem.

Jeśli gdzieś przeczytałem lub usłyszałem, że przy takim ataku kaszlu, człowiek ma na klatce piersiowej a raczej odczuwa potężny ciężar. Dodatkowo nie mogąc złapać oddechu, traci się tak praktycznie kontrolę nad organizmem. Być może to co mnie po północy spotkało z punktu medycznego było małym epizodem . No właśnie, czy to tylko zwiastun nadchodzącego większego ataku? Gdy atak w jakiś sposób opanowałem, gdzieś przed drugą w nocy, organizm się zaczął w dżiny sposób bronić. Nie mogłem już dalej zasnąć. Nie potrzebowałem już snu, siedząc w łóżku robiłem wszystko żeby chociaż na chwilę się przespać. Jednak organizm chciał być czujny, żeby aby w śnie covid znowu nie zaskoczył.

Ten atak taki jak te noże moje w plecach, uświadomił mi jeszcze jedną rzecz. A raczej dwie. Pustkowie, środek prawie lasu, obok cisza, żywego człowieka nie widać i w tym wszystkim ja sam, z tutejszymi kotami, z atakiem kaszlu i chyba z gorączką także wtedy, zdążył bym wezwać pomoc? Czy sam byłbym wstanie to zrobić?  To jednak nie jest najgorsze co mogłoby mnie tutaj spotkać. Najgorsza rzecz, to ta żebym takiej pomocy nie dostał. Wzywam pomoc a z braku karetki, miejsca w szpitalu, być może nakręcony strachem i paniką, ktoś z centrum pomocy, uznałby tylko, żebym się napił wody. I nie jest to złośliwość ani krytyka pielęgniarek i pielęgniarzy, ratowniczek i ratowników, lekarek i lekarzy. To wina systemu, który został narzucony przez państwo.

Ok. Jest gotowy na test prawdy. Chcę wiedzieć jaką formę leczenia mam przyjąć. Wiadomo, że nikt mi nie da cudownego lęku na wirusa, lecz już na tyle wiadomo co brać, żeby zmniejszyć ten dyskomfort covid. Jeśli zaś jest to przeziębienie lub grypa, to sprawa jest o tyle poważniejsza, że ewentualne powikłania po grypie są bardziej groźne od koronawirusa. Trzeba kompletnie się wyleczyć. Być może dłużej niż trwa kwarantanna. 

Mam nadzieję, że z każdym dniem będzie lepiej. Lepiej będę funkcjonował, więcej aktywności, mobilizacji do działania. I żeby nie było tak kolorowo, to na koniec małe spostrzeżenie. Nigdy nie przywiązywałem znaczenia do tego,ale teraz gdy widzę reklamę wkładów do zniczy, mam dziwne uczucie. I wcale nie chodzi o mnie, ale o stan zachorowań i zgonów w Polsce. O tą całą zapaść i pandemię w totalnym natarciu. Pisząc teraz boli mnie coś na końcówkach żeber. Noże powypadały ale za to przyszło kochanie, katar i ból gardła. Coś czuję, gdybym nawet dzisiaj zasną, to tylko na siedząco. 

Tak na marginesie. Piszę już tak jakbym to świństwo w sobie już miał. Gorzej będzie jak to będzie co innego. Nie chcę o tym do jutra myśleć. Muszę obmyślić planu jak się nie dać zaskoczyć w nocy covidowi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości