karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny
36
BLOG

Kiedy choroba…

karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Kiedy choroba wkracza między ludzi – o cichym rozpadzie relacji

Choroba, szczególnie ta poważna, nigdy nie dotyka jednej osoby. Choć diagnoza widnieje na nazwisku pacjenta, w rzeczywistości choruje cały jego świat — żona, kochanka, partnerka, rodzina, przyjaciele. W jednej chwili zmienia się wszystko: rytm dnia, hierarchia wartości, sposób patrzenia na siebie i innych. Miłość, która miała być oparciem, czasem staje się ciężarem. Bliskość, która dawała siłę, potrafi zamienić się w milczącą przepaść.


Odrzucenie, które boli bardziej niż ból ciała

Kiedy pojawia się choroba, człowiek staje się inny — słabszy, zależny, wrażliwszy. Niektórzy partnerzy nie potrafią tego udźwignąć. Boją się. Nie wiedzą, jak rozmawiać, jak pomóc, jak być. Czasem po prostu uciekają. W milczenie, w chłód, w dystans. Znika dotyk, znikają rozmowy, pojawia się mur zbudowany z lęku, bezradności i niechęci.

Najtrudniejsze jest odrzucenie emocjonalne. Gdy partnerka, która jeszcze niedawno mówiła „zawsze”, przestaje patrzeć w oczy. Gdy żona unika obecności chorego, jakby jego słabość była zaraźliwa. Gdy kochanka, niegdyś pełna pasji, znika w chwili próby, tłumacząc, że „nie jest w stanie tego unieść”. Wtedy choroba zaczyna ranić nie tylko ciało, ale i duszę.


Brak akceptacji – podwójne cierpienie

Chory potrzebuje akceptacji bardziej niż leków. Chce czuć, że mimo zmian w wyglądzie, nastroju, sile – wciąż jest kimś wartościowym. Niestety, często spotyka się z czymś odwrotnym. Partnerzy odwracają wzrok od blizn, unikanie tematów choroby staje się normą, a każde słowo współczucia brzmi jak pusty gest.

Zamiast „jestem z tobą”, pojawia się cisza. Zamiast troski – zmęczenie. Choroba weryfikuje uczucia z brutalną szczerością. Pokazuje, kto naprawdę kocha, a kto kochał tylko w zdrowiu.


Miłość wystawiona na próbę

Bycie przy chorym wymaga odwagi i empatii. To nie jest romantyczna wizja z filmów, tylko codzienność pełna bólu, strachu, często bezsilności. Nie każdy potrafi wytrwać. Ale ci, którzy zostają, odkrywają głębszy wymiar miłości — tej prawdziwej, nie z deklaracji, ale z czynów.


Czy da się to uratować?

Tak, jeśli obie strony zrozumieją, że choroba to nie wina żadnej z nich. Że trzeba nauczyć się nowego języka bliskości — opartego nie na ciele, ale na słowie, geście, obecności. Czasem pomoc psychologa, rozmowa z innymi w podobnej sytuacji, potrafi otworzyć oczy i serca.

Ale bywa też tak, że choroba zabiera nie tylko zdrowie, lecz także złudzenia. Pokazuje prawdę o ludziach i uczuciach. I choć to bolesne, czasem właśnie wtedy człowiek naprawdę widzi, kto jest obok niego z miłości, a kto z wygody.

Choroba nie musi niszczyć relacji. Może ją oczyścić, pogłębić, przemienić. Ale jeśli brakuje akceptacji, empatii i odwagi, staje się lustrem, w którym odbija się samotność – najtrudniejsza do zniesienia, bo wśród bliskich.


Karol Badziąg 

18.10.2025




Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo