karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny
36
BLOG

Kinowa orgia konsumpcji.

karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

KINOWA ORGIA KONSUMPCJI – CZYLI JAK WIDZ ZAMIENIA SIĘ W LUDZKI KOMBAJN DO ŻARCIA


Współczesne kino coraz rzadziej przypomina świątynię sztuki, a coraz częściej – halę targową, w której film staje się tylko tłem do bezmyślnego pochłaniania kalorii. Człowiek przychodzi niby „na seans”, ale to tylko wymówka, żeby legalnie rozpakować cały arsenał żarcia, który w normalnych warunkach wywołałby wstyd nawet na festynie. Szelest papierków, jak karabin maszynowy; mlaskanie, jakby ktoś próbował przeżuć własną godność; siorbanie napojów tak głośne, że aż dziw, że cała sala nie wstaje i nie bije brawo. To nie kino. To akustyczna rzeźnia.


Ludzie nie oglądają filmu. Oni go zagłuszają. Każdy dźwięk ekranu musi konkurować z tą pierwotną orkiestrą głodu – chrupania, memłania, pękania opakowań. Każdy dramatyczny moment potrafi zostać zmasakrowany jednym potężnym siorbnięciem coli, które brzmi jak próba zasysania resztek mózgu przez słomkę. Napięcie budowane przez reżysera? Zniszczone. Cisza przed kluczową sceną? Zgwałcona przez żarcie popcornu w tempie spalinowego silnika.


Bo współczesny widz ma poczucie, że zapłacił – więc może. Kino staje się polem bitwy, w którym kultura przegrywa z przekąskami. Ludzie traktują salę jak swoją prywatną stołówkę z ekranem. I jeśli ktoś śmie zwrócić uwagę, to patrzą na niego, jakby odebrał im konstytucyjne prawo do chrupania przy dźwięku czyjegoś dramatu życiowego.


To nie jest już problem jednostek. To epidemia. Transformacja widza w konsumpcyjnego potwora, który wierzy, że jego nachos ma większe znaczenie niż dialog aktora. Kino powinno być przeżyciem, a staje się akustycznym koszmarem. Film zostaje tylko dodatkiem do żarcia, a sztuka rozbija się o plastikowy kubek wypełniony napojem, który szumi głośniej niż połowa soundtracków.


W efekcie zostaje pytanie: po co my w ogóle chodzimy do kina? Żeby doświadczyć historii, emocji, światów? Czy po prostu po to, żeby zaspokoić zwierzęcy głód pod przykrywką „kulturalnego wyjścia”? Bo kiedy cały seans tonie w mlaskaniu, chrupaniu i siorbaniu, odpowiedź staje się brutalnie jasna: kino już dawno przegrało z żołądkiem.


Karol Badziąg 

23.11.2025





Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo