Nieodparte człowiek ma wrażenie, że Pisowi wymknęła się cała sytuacja z pod kontroli. Wszystko przebiega w chaosie i głębokiej dezinformacji. Widać to szczególnie w zachowaniu kobiety, która była tak dobrym premierem, że aż utraciła owe stanowisko.
Szydło przyzwyczaiła już swoją osobą, że każda porażka jest jej sukcesem. Jej butność i arogancja tylko potwierdza tezę, że kobieta nie dorosła do bycia premierem. Nawet klęska i porażka wizerunkowa, gdy wypłynęły nepotyczne premie jakie ofiarowała swoim kolegom, były asumptem do ataku, że im się to należy.
Kobieta, której Kaczyński darował stanowisko premiera wice od niczego, pokazuje, że kobieta nie ma za grosz szacunku do siebie. Zdymisjonowana, a raczej może wykopana z urzędu, przygarnęła wicepremierostwo. Gdzie jej dumą? Gdzie jej kobiecy honor? Gdzie w tym wszystkim odnajduję się kobieta, która jak krzyczała na mównicy, że jej się należy.
Podpisując z przybudówką jakieś porozumienie, Szydło osiągnęła kumulację porażki. Jej determinacja, żeby osiągnąć sukces była tak ogromna, że podpisala coś sama ze sobą. Bo jak inaczej nazwać porozumienie, gdy w imieniu PiSu, podpisuje się z związkiem zależnym od PiSu. Podpis im się należał, nawet gdy im się nie należał.
Inne tematy w dziale Polityka