Karolina Nowicka Karolina Nowicka
421
BLOG

Jak być szczęśliwym

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 70


Drogi Czytelniku, jeśli jesteś osobą inteligentną, wiesz już, że wszystko, co robisz, robisz w imię osiągnięcia jakiejś korzyści. Tak jest, każde Twoje działanie jest obliczone na korzyść, nawet wtedy, kiedy niczego nie kalkulujesz, jesteś spontaniczny i altruistyczny, nawet nie myślisz o konsekwencjach swojego uczynku. Czy jest to zmiana pracy, czy wejście w związek, czy wspomożenie biedaka, czy decyzja o poczęciu dziecka, czy nawet poświęcenie życia, Twój mózg dokonuje za Ciebie błyskawicznego obliczenia opłacalności takiej transakcji. Czasami się myli, rzecz jasna, ale cel przyświeca mu jasny: maksymalizacja zysków, minimalizacja strat.

Tutaj trzeba sobie jasno powiedzieć, że zyski dzielą się na materialne i niematerialne, wymierne i niewymierne. Zyskiem są nie tylko pieniądze, władza czy przywileje, lecz także wsparcie grupy/społeczeństwa, dobra reputacja, honor, szacunek do samego siebie, poczucie sprawiedliwości, czyste sumienie, przyjemność, życie wieczne. Tak naprawdę stawianie na zyski materialne jest zwykle znacznie mniej opłacalne niż na zysk moralny, duchowy czy emocjonalny. Przypuszczam, iż niewielu ludzi potrafiłoby wyrzec się wszelkich zasad w imię wysokiego zarobku; ci, którzy nagminnie oszukują, kradną, mataczą, krzywdzą, prędzej czy później muszą zacząć okłamywać samych siebie, żeby móc patrzeć w swoje odbicie w lustrze. O ile bowiem większość ludzi przyznałaby, jak mniemam, że od czasu do czasu grzeszy, nikt chyba jednak nie przyznałby bez ogródek, że jest nikczemnikiem, tak jak nikt nie uwierzyłby, że jest głupcem czy śmierdzi mu z ust. Jeśli Twój mózg działa prawidłowo, będzie Cię wieść raczej w stronę jako tako prawego życia, przy czym należy pamiętać, że każdy nieco inaczej pojmuje samą ideę prawości.

Jedną z korzyści, jaką możemy osiągnąć w tym życiu, jest towarzystwo, przyjaźń czy miłość. W pewnym momencie uczymy się, że aby tę korzyść osiągnąć, musimy przestawić się z wyłącznego brania (będącego przywilejem małych dzieci) na dawanie. Tylko zasada „give and take” pozwala zarówno na współpracę pomiędzy obcymi ludźmi, jak i prawidłowe, satysfakcjonujące emocjonalnie relacje z najbliższymi. Biada jednak temu, kto kierując się tą zasadą oczekuje zawsze równego podziału dóbr materialnych. Takie podejście sprawdza się w pracy, handlu czy innej transakcji, jednak w rodzinie, gronie przyjaciół czy związku nastawienie na osiągnięcie jak największego zysku materialnego czy przyjemności niższego rzędu (święty spokój, wieczna kopulacja, pełna micha) szybko prowadzi do degradacji takich relacji i w rezultacie do... straty. Niektórzy, co prawda, idą przez życie wykorzystując kolejne grupy znajomych czy kochanków i przez długi czas może im się to opłacać. Niemniej każdego takiego człowieka dopada kiedyś poczucie samotności (poza prawdziwymi psychopatami, rzecz jasna), którego nie zaspokoją setki znajomych na Facebooku.

Dawanie, dzielenie się, pomaganie, walczenie o coś czy o kogoś są wspaniałym źródłem satysfakcji, trzeba jednak do tego dorosnąć. Ludziom przyzwyczajonym do ciągłego brania trudno jest przestawić się na ten wyższy poziom przyjemności, może też rosnąć w nich poczucie krzywdy, kiedy czują się „osaczeni” przez wymagania, prośby i potrzeby swoich bliźnich. Tymczasem tylko zgoda na wysiłek, chwilowe nieprzyjemności czy rezygnacja z natychmiastowej gratyfikacji pozwalają na dojrzałe relacje z innymi, także ze zwierzętami. Przyuczanie do właściwego postępowania powinno się rozpocząć już w dzieciństwie, kiedy umysł jest najbardziej plastyczny. Nie oczekujmy, że zmienią się na lepsze ludzie dorośli, którzy zastygli już w swoim dążeniu do korzyści niższego rzędu.

Zadaj sobie, Czytelniku, pytanie, do czego przede wszystkim skłania się Twój umysł, a także czy Twoje skłonności przynoszą w dłuższej perspektywie więcej radości czy przykrości. Jeśli uznasz, że jesteś w pełni zadowolony ze swojego postępowania, jeśli nie oddajesz się w niewolę doraźnym przyjemnościom, jeśli czujesz, że kierujesz się w stronę autentycznej eudajmonii, to nie zbaczaj z tej ścieżki tylko dlatego, że się komuś nie podoba. Nikt poza Tobą nie ma wglądu do Twojego umysłu, nikt nie przeżyje za Ciebie Twojego życia. Rozliczysz się sam ze sobą, może z Bogiem. Powodzenia.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości