WIESIOŁYJE KARTINKI WIESIOŁYJE KARTINKI
47
BLOG

NARADA

WIESIOŁYJE KARTINKI WIESIOŁYJE KARTINKI Kultura Obserwuj notkę 12
2. Вторая картина второго явления

Brzęczenie czarnego telefonu rozległo się w przepastnym gabinecie naczelnego “Prawdy”. Oko redaktora otworzyło się prezentując gęstą siatkę czerwonych żyłek na pożółkłych białkach.


- Ałło? - wycharczał trzymając się za obolałe czoło. - Tak jest - wyprostował się nagle jak kadet mariakcow - Tak, poszło do druku. Co? Wstrzymać? Koszty nieistotne? No... Mogę zatrzymać ludzi z trzeciej zmiany... Oczywiście. Prześlecie tekst faksem? Dobrze. A o co chodzi? Korekta? Aha... Tak... tak... rozumiem... - zapisał coś w notatniku. - Dobrze, wobec tego nie musicie nic przesyłać. Zrozumiałem. Zamiast: “wróciła” ma być “zginęła dla dobra nauki”. Dobrze, dobrze. Prześlę do parafowania. Dziękuję towarzyszu pierwszy sekretarzu, dziękuję. “Prawda” jest zawsze taka, jak sobie, towarzyszu, życzycie... Szczerze zobowiązany... Doswidanija.


Odłożył słuchawkę, potarł czoło i podniósł ją ponownie zniecierpliwionym ruchem
- Dajcie tu Krawcowa, tylko migiem! - rzucił. - Tak, pilne, niech wstrzyma druk. Przecież mówię wyraźnie! Niech wstrzyma druk, maszyny stop! Oczywiście, że uzgodniłem... z pierwszym... tak, z samym pierwszym. Czekam...


1.Первая картина второго явления


Towarzysze - Chruszczow przechadzał się nerwowym krokiem wzdłuż stołu, za którym zasiedli ci sami co zwykle - Sytuacja jest bardzo poważna. Coś takiego przydarzyło nam się po raz pierwszy. Oto - towarzysze, padliśmy ofiarami zbiorowej hipnozy, iluzji, nowej broni zastosowanej przez wrogie nam, imperialistyczne siły w sercu naszej ojczyzny... albo - pokręcił w zadumie głową - spotkaliśmy się z czymś, co zdaje się zaprzeczać naszemu naukowemu, materialistycznemu poglądowi na świat.
- Iluzja - twardo zadeklarował Malenkow - silne środki halucynogenne rozpylone w nieznany nam sposób przez agentów obcych wywiadów.
- Iluzja? - skrzywił się Susłow - Była suka, nie ma suki. Był, jak mu tam... Wodolejew i był pogrzeb Wodolejewa. To fakty, towarzysze, nie iluzja. Zrobiliśmy badania chemiczne i nigdzie nie natrafiliśmy nawet na ślad obcych substancji.
- Co proponujecie? - zapytał Chruszczow usiłując bezskutecznie ukryć swoją bezradność.
- Po pierwsze - Malenkow wstał i odgarnął z czoła siwiejące, rzadkie włosy - przy następnych lotach z udziałem zwierząt wysyłać je zawsze parami. Jedno - najlepiej spełniające zadania lotu, drugie - najbardziej lojalne.


- To już zrobiliśmy - odezwał się jeden z zoologów zatrudnionych w Bajkonurze - następna w kolejce była Biełka. Dodaliśmy jej Striełkę, żeby pilnowała.
- A skąd towarzyszu Sobaczewskij wiecie, czy pies lojalny czy nie, a? - zdziwił się Pierwszy.
- No - zawahał się zoolog - puszczamy im przemówienia towarzysza pierwszego sekretarza, hymn Związku Radzieckiego i obserwujemy reakcje. Striełka przy przemówieniach macha ogonem, przy hymnie łasi się, a przy sztandarze waruje.


- Choroszo - zgodził się Malenkow - lojalna, znaczy się. A ta druga, Biełka?
- No... zawahał się naukowiec - ...trudno powiedzieć...
- Mówcie, mówcie - zniecierpliwił się Chruszczow - nas już nic nie zaskoczy.
- Biełka, niestety, na sztandar szczy - za przeproszeniem - przy hymnie ziewa albo wyje upiornie, a przy przemówieniach pierwszego sekretarza... - wybaczcie towarzysze - śmieje się.
- Śmieje się? Pies? - Susłow nie krył niedowierzania.
- Ano - stropił się zoolog - tak to jakoś wygląda. Jakby się śmiała. Szyderczo - dodał i stropił się jeszcze bardziej.
- Dobra, niech lecą obie - zadecydował Pierwszy. - A co zrobimy z tą suką, która uciekła? Towarzyszu Smorodinow - zwrócił się do mężczyzny w mundurze KGB - co zdołaliście ustalić?


- Niestety - towarzysz Smorodinow nie krył irytacji - suka nam się wymyka, w jakiś niezrozumiały sposób omija wszystkie nasze pułapki, przybywamy wszędzie o kilometr za daleko, o godzinę za późno. No i infekuje, Wszędzie, gdzie się pojawi spada zaufanie do partii, plenią się samizdaty, upada wiara w świetlaną przyszłość. Takie są fakty - twardo spojrzał sekretarzowi w oczy. - Wszyscy funkcjonariusze biorący udział w obławach są szczególnie narażeni. Już kilkudziesięciu musieliśmy umieścić w psychuszkach. Jeśli wiadomość o tym... - szukał słowa - cudzie rozniesie się po kraju, możemy spodziewać się wszystkiego.


- Musimy ogłosić, że nigdy nie wróciła z kosmosu - podsunął Susłow.
- Zgadzam się - poparł go, co było dosyć nadzwyczajne, Malenkow - opiszmy lot, jego sukcesy i osiągnięcia, ale podajmy do wiadomości, że suka zdechła w przestworzach.
- Dobrze - przytaknął Pierwszy - osobiście zadzwonię do naczelnego, żeby nie było żadnych wątpliwości. Sprawę mamy więc załatwioną, przynajmniej na dzisiaj. Ale co będzie dalej? Jak uchronimy się przed jej niszczycielskim wpływem?
- Towarzysze - Susłow pochylił się nad stołem - moim zdaniem suka coś spotkała w kosmosie, jakąś nie znaną nam formę inteligencji, to fakt. Ale dlaczego zakładamy, że jest to inteligencja wroga naszym ideałom? Może uda się nawiązać z nią kontakt, zmusić do współpracy, wykorzystać do naszych celów?


- Może - zamyślił się Malenkow. - Ale w takim razie musimy wysłać w kosmos człowieka. Psy za głupie, nie dogadają się. Jak daleko jesteście z zaawansowaniem badań nad możliwością wysłania człowieka? - spytał drugiego z przybyłych naukowców z Bajkonuru.
- Pies czy człowiek - odpowiedział uczony o rysach twarzy Kirgiza - wsio rawno. Kilka lat, niewiele.
- Pracujcie nad tym, pracujcie. Dostaniecie dodatkowe środki. A na razie nadzorujcie, co robi suka i przysyłajcie dokładne raporty. O każdym, nawet najbardziej błahym zdarzeniu, które wydaje się z nią w jakiś sposób łączyć.
- Oczywiście - oficer KGB poprawił naramiennik - zmobilizowaliśmy tysiące ludzi. Nasze oczy i uszy są wszędzie, od Irkucka po Aszchabad.

wesoły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Kultura