rozpylaczek rozpylaczek
414
BLOG

Lewą ręką do prawego ucha

rozpylaczek rozpylaczek Polityka Obserwuj notkę 0

W PiS-ie trwa dyskusja, co zrobić z Ziobrą i jak zmienić partię, aby przestała seryjnie przegrywać wszystkie wybory (te październikowe to szóste z rzędu). Niektórzy lansują pomysł, aby Ziobro utworzył osobną partię, która konkurowałaby z PiS-em przyjaźnie.

Żeby gromadziła polityków wyrzuconych lub zmuszonych do odejścia z PiS, zbierała głosy środka, a przed następnymi wyborami zawarła koalicję lub wręcz połączyła się z główną partią.
Ponieważ PiS-u serdecznie nie cierpię, wszystkie te rozważania sprawiają mi mnóstwo złośliwej satysfakcji. Z wielu powodów.
Nie chodzi nawet o to, że owe pomysły pokazują, w jakim dole znalazło się PiS. Dużo ważniejsze jest to, że wręcz gwarantują one, iż następne wybory PiS też przerżnie. I udowadniają, że polityków tej partii cechuje tak rażąca ignorancja polityczna, że konkurować z nimi może tylko poseł elekt Robert Biedroń (przypomnę: absolwent politologii, który myślał, że konwent seniorów to posiedzenie najstarszych parlamentarzystów).
Jest to wzorcowa ilustracja powiedzonka „sięgać lewą ręką do prawego ucha”. Przecież tysiąc razy łatwiej byłoby kłopoty PiS-u rozwiązać albo przez wymianę prezesa, albo przez zmuszenie prezesa do zmiany strategii. W normalnych partiach są skrzydła i frakcje, które przyciągają sympatyków z rozmaitymi poglądami. W Polsce modelowo robi to Platforma, za co zresztą czasami zbiera cięgi od szczególnie głupich komentatorów (przy czym nasza specyfika polega na tym, że szczególnie głupich jest dużo więcej niż tych zwyczajnie głupich, nie mówiąc już o mądrych).
Ale PiS nie jest normalna partią, więc nie mogą w niej obowiązywać normalne reguły. Wszyscy to wiedzą, ale nie zaszkodzi za każdym razem o tym przypominać. Nie jest przypadkiem, że to właśnie towarzysz Lenin wymyślił zakaz frakcji w swojej partii. PiS ma dużo więcej podobieństw do partii komunistycznej, niż do demokratycznych.
Nawet jednak gdyby ta skomplikowana operacja się udała (a prezes Kaczyński wytrwał w nie bluzganiu na „zaprzyjaźnioną konkurencję”), to nie ma żadnych gwarancji, że spodobałoby się to wyborcom. Zdrowy rozsądek i wiedza politologiczna podpowiadają, że raczej ostateczny wynik mógłby być gorszy od obecnego.
Polecam bardzo ciekawe rozważania naprawdę fachowego politologa – Jarosława Flisa („Co dwie partie, to nie jedna?”, http://jaroslawflis.salon24.pl/).

Jerzy Skoczylas

rozpylaczek
O mnie rozpylaczek

Stoję tam, gdzie stało ZOMO, dziecko resortowe, dziadek z Wehrmachtu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka