rozpylaczek rozpylaczek
2410
BLOG

Grażyna Ancyparowicz-Kononowicz

rozpylaczek rozpylaczek Polityka Obserwuj notkę 4

Niekwestionowaną gwiazdą wczorajszej debaty ekonomicznej PiS-u była prof. Grażyna Ancyparowicz.

Tyle tylko, że uwagę dziennikarzy przykuły niesforne włosy pani profesor. Nikt zaś nie zwracał specjalnej uwagi na to, co ona mówiła. A przecież to słuchaczom powinny się elektryzować włosy.

Ancyparowicz opowiedziała, jak po 20 latach przemian całościowo wygląda polska gospodarka. Od razu zaznaczyła, że jest to zupełnie inna gospodarka, niż miała być. Bo miała być „społeczną gospodarką rynkową, ale niestety tak się nie stało, to wyłącznie gospodarka neoliberalna, poddana bardzo silnie deregulacji, prywatyzacji, regułom wolnego rynku”.

Następnie Ancyparowicz przeszła do oceny wzrostu gospodarczego minionego dwudziestolecia. „W świetle statystyk wygląda to może dobrze, ponieważ mamy dwukrotny wzrost PKB w cenach z roku 1990”. Może dobrze, czyli źle. Bo nie dość, że tempo tego zrostu „było niestety zbyt niskie” (4,3%), to został on osiągnięty „w wyniku pewnych metod, jakie się stosuje w rachunkach narodowych”. Bo naprawdę „Mamy kurczenie się rynku pracy”.

Ale przecież nie mogło być inaczej, skoro świadomym zamysłem sterników gospodarki było zlikwidowanie polskiego przemysłu! Tak: „Uznano również, że nie jest dobrze, jeżeli mamy przemysł, w związku z czym uczyniono wszystko, żeby przemysł zlikwidować. Jeszcze w połowie lat 90. to było około 46%, jeżeli chodzi o udział wartości dodanej, teraz 22%, ja myślę, że po kilku latach w ogóle zlikwidujemy przemysł”!

W tym czasie nastąpił też „spadek skłonności do oszczędzania z 18% do 15%, mimo że Polakom żyło się coraz dostatniej, ale ludzie zaczęli konsumować i to niekoniecznie rzeczy, które były u nas produkowane, bo przemysłu coraz mniej było”.

Tak, konsumowanie to była chyba najgorsza rzecz, jaką zaczęli robić Polacy po 1989 roku. I gdyby chociaż kupowali polskie kalkulatory Lolek, polskie komputery marki Odra, polskie telefony Bratek, polskie samochody marki Syrena – to może jakoś byśmy się rozwijali w zadowalającym tempie… Ale zachciało się nam towarów zagranicznych!

Rzekomy wzrost wykazany w statystykach jest wyłącznie „efektem dewaluacji złotówki”!

W tym miejscu niestety przestałem słuchać, bo przypomniałem sobie, jak silną walutą była nasza złotówka przed 1989 rokiem i wzruszenie uniemożliwiło mi dalsze śledzenie debaty.

Wygląda więc na to, że gdyby w rządzie Tadeusza Mazowieckiego zamiast „planu Balcerowicza” realizowano „plan Ancyparowicz” – cała robota zostałaby wykonana, zanim by się zaczęła. No bo przecież stan początkowy idealnie odpowiadał ideałowi wyznawanemu przez panią profesor: złotówka silna jak diabli, niemal zero wolnego rynku, prawie wszystko państwowe i każdy, nawet najmniejszy przejaw działalności gospodarczej, poddany setkom niesłychanie drobiazgowych przepisów. Żyć nie umierać! Po co więc był cały ten raban z obalaniem socjalizmu?

Jerzy Skoczylas

rozpylaczek
O mnie rozpylaczek

Stoję tam, gdzie stało ZOMO, dziecko resortowe, dziadek z Wehrmachtu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka