Gdyby Jarosław Kaczyński wrzucał sobie do skarbonki choćby złotówkę za każdym razem, gdy zmuszony jest (po sądowym wyroku lub wobec groźby nieuchronnie przegranego procesu) kogoś przepraszać – byłby bogatszy od Ryszarda Krauzego i Jana Kulczyka razem wziętych.
Jarosław Kaczyński woli jednak żyć skromnie, ale za to godnie.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka