Posłankę Krystynę Pawłowicz kompromituje zarówno treść jej wypowiedzi, jak i forma. To, co Pawłowicz mówi i jak to robi - podoba się tylko ludziom równie jak ona głupim i chamskim. O tym nie ma się co rozpisywać. Żenada i kropka.
Symptomatyczne są za to próby usprawiedliwienia jej przez polityków PiS-u i publicystów sympatyzujących z tą partią. Wybrałem dwa przykłady: posła Adama Hofmana i publicystki Janiny Jankowskiej.
Wybrali odmienne sposoby, ale pochodzące z tego samego arsenału.
Adam Hofman, zapytany, czy nie wstydzi się za Krystynę Pawłowicz, sięgnął po argument „a u was biją Murzynów”: Ja takich słów bym nie wypowiedział, ale w Sejmie bezkarnie padają dużo ostrzejsze wypowiedzi, choćby posła Niesiołowskiego. Najpierw niech jego i jemu podobnych spotka potępienie, wtedy możemy dyskutować o słowach Krystyny Pawłowicz.
Jest to argument używany tylko wtedy, gdy się nie ma żadnego innego i skutkuje wyłącznie w odniesieniu do najwierniejszych wyborców. Na pozostałych odbiorcach robi fatalne wrażenie.
Janina Jankowska poszła inną drogą, świetnie znaną wielbicielom „Rejsu”. Pamiętacie scenę, gdy kaowiec przespał strasznie smutną piosenkę i po obudzeniu się, zaczął mówić, że jest to w sumie piosenka radosna? Tak właśnie zrobiła Jankowska, choć nie wydaje mi się, aby przespała występy Krystyny Pawłowicz.

Niewątpliwie, głupie i zionące pogardą oraz nienawiścią wobec innych ludzi słowa, wypowiedziane przez posłankę Pawłowicz, są dowodem na to, że jest ona dobra i niegłupia. To logiczne. Jak prawie wszystkie argumenty Janiny Jankowskiej, która w każdej kompromitacji PiS-u potrafi dostrzec coś pozytywnego.
W każdym razie ma świętą rację, gdy mówi, że posłanka Pawłowicz to osoba autentyczna i spontaniczna. Mniej więcej tak, jak spontaniczne jest szczenię robiące siku na dywan. Niby zrobiło źle, ale ileż w tym autentyczności!
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka