Równocześnie ukazały się wyniki sondaży wyborczych Homo Homini i CBOS. Pisałem już, że o ile w ogóle sondaże trzeba traktować z dystansem, to szczególnie te wytworzone przez Homo Homini, bo one po pierwsze zwykle mają większy margines błędu, a po drugie są dziwnie korzystne dla PiS (słynna wpadka z ostatnich wyborów, kiedy to Homo Homini podawało, że PiS i PO idą łeb w łeb).
Nawet jednak średnio wiarygodne wyniki mogą być przydatne, gdy analizuje się je w dłuższej perspektywie. A jeszcze lepiej, gdy można je zestawić z wynikami bardziej wiarygodnego ośrodka, jak TNS Polska (dawny OBOP) czy CBOS.
W porównaniu z lutowym sondażem Homo Homini, Platforma Obywatelska zyskała aż dwa punkty. „Aż”, bo najnowszy sondaż został zrobiony tuż po „technicznym wotum nieufności”, kiedy przez dwa dni wszystkie partie opozycyjne waliły w rząd Tuska jak Armia Czerwona w bunkier Hitlera. A w poprzednim sondażu notowania PO wzrosły o jeden punkt, co daje trzymiesięczną tendencję wzrostową. Jak na środek drugiej kadencji rządu – wynik chyba nienajgorszy…
Z kolei notowania PiS są takie same, jak przed miesiącem i o trzy punkty lepsze niż przed dwoma miesiącami. Tu więc widać najpierw wzrost, a potem stagnację, która jest porażką, skoro przez tyle miesięcy PiS prowadził „jesienną ofensywę”. Prawdopodobnie PiS osiągnął maksimum swoich wpływów i zobaczył szklany sufit.
W badaniach CBOS poparcie dla Platformy się nie zmieniło, a dla PiS spadło o dwa punkty.
Tyle o tendencjach. Jeżeli chodzi o skalę poparcia, w obu sondażach PO wyraźnie wyprzedza PiS. 32:28 u Homo Homini i 25:22 u CBOS. Sympatykom PiS nie pozostaje nic innego, jak sięgnięcie po wypróbowany argument o ruskich serwerach i zastraszaniu respondentów.
Prosimy nie regulować odbiorników i życzymy państwu wesołej zabawy.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka