Jako że trwa cisza wyborcza, trzeba uważać na słowa, by przypadkiem jej nie naruszyć, choćby niechcący. W tej sytuacji postanowiłam napisać notkę całkowicie apolityczną, dotyczącą jednej z moich pasji.
Tą pasją jest szydełkowanie.
Zaczęłam się uczyć tej sztuki w szkole podstawowej. Fascynowało mnie, że mogę, poświęcając jeden dzień na siedzenie i pracowite dłubanie szydełkiem wzbogacić się o torbę, i to taką z wełny (dobra rzecz zimą czy jesienią - siedząc, kładzie się ją na kolanach i od razu człowiekowi cieplej). NIestety, nie zadbałam o to żeby torba się nie rozciągała napełniona książkami, zatem wówczas nie miałam z niej zbyt wiele pożytku innego niż satysfakcja.
Doszłam też do wniosku, że skoro mam grać na flecie, to zrobię na niego pokrowiec. To był udany projekt, sprawdził się w zupełności, podobnie jak dwa kieszeniopodobne piórniczki.
Prawdziwym przełomem było jednak zdanie sobie sprawy że szydełkiem da się formować niezliczone wzory przestrzenne, jedynie poprzez dodawanie i odbieranie oczek.
Tak powstał mój pierwszy własnoręcznie wykonany pluszak - niebieska myszka.
Przysporzyłam jej jeszcze dwójki pobratymców.
Dostałam kiedyś kłąb bladoróżowego moheru. To była ciekawa włóczka, dość trudna, bo cienka i puchata. Stworzyłam z niej wielkiego królika (widoczny na zdjęciu).
Na przestrzeni lat (cóż za piękne wyrażenie, tak zgodne z fizyczną koncepcją czasoprzestrzeni) wyszydełkowałam też broszkę z jasnofioletową różą i wiele innych rzeczy. Piszę teraz tylko o tych które uważam za najciekawsze.
Obecnie natomiast tworzę rozpinany sweterek z włóczki z dodatkiem wełny merynosów.
Uważam że szydełkowanie jest wspaniałe bo jest praktyczną sztuką i daje poczucie niezależności od sieci handlowych zajmujących się ubraniami.
Interesują mnie nauki ścisłe i techniczne, a także ich związki z życiem społecznym. Uwielbiam pisać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości