Himalaje hipokryzji

Krakowska blogerka specjalizująca się w w przypinaniu pisowcom prawdziwych lub zmyślonych niewłaściwych przodków (pradziadków, kuzynów rodzaju 10-ta woda po kisielu, teściów itp.) zapałała dziś świętym oburzeniem w związku z ujawnieniem przez Cezarego Gmyza faktu pracy matki sędziego Tulei w peerelowskim MO i SB.

Ten postępek to samo ZŁO, bo uczynił go dziennikarz kojarzony z prawicą (PiS?) a dotyka osobę będącą najnowszą IKONĄ PO.
Złem jest także mówienie prawdy o przodkach Pierwszej Damy, pana Premiera, Adama Michnika, Moniki Olejnik, Jurka Owsiaka, Palikota i wszystkich innych z PO i lewicy.

Ale można równo jechać przeważnie bez uwiarygodnienia w źródłach po Marcie Kaczyńskiej (teść), Jarosławie Kaczyńskim (pradziadkowie, domniemany "wujek"), Cenckiewiczu (dziadek), Ziobrze (ojciec), Pietrzaku (matka) i kim się da z prawej strony.

Podobnie jest zresztą z faktem przynależności do PZPR- u pisowca to totalna kompromitacja, choćby należał rok i był płotką, u ludzi z PO i okolic to nie ma żadnego znaczenia, choćby byli pierwszymi sekretarzami.

I podobnie z domniemanymi TW.
Podejrzani o to prawicowcy to ludzie spaleni, dla tych z lewej i centrum to nieistotny detal w życiorysie.

Warto przeczytać dzisiejszą notkę krakowskiej blogerki i komenty pod nią.
Jej plucie na rodzinę Kaczyńskich, szczególnie w dniu śmierci Jadwigi Kaczyńskiej to dno den.
I ile kłamstw w jednej tylko notce (chociażby kłamstwo, że pradziadek :) JK walczył z powstańcami styczniowymi)

To zjawisko o którym piszę, czyli kalizm znamy w Salonie głownie z blogu RRK występuje w całym Internecie, a często też w mainstreamowych mediach.

Nierówne traktowanie ludzi z powodu ich poglądów politycznych- to nie jest normalna demokracja.

PS
Jestem przeciw grzebaniu ludziom w życiorysach, a szczególnie przypisywaniu dzieciom odpowiedzialności za postępowanie rodziców- toż to absurd!
Oczywiście dla wszystkich opcji politycznych.