Przedwczoraj postanowiłem obejrzeć w telewizji koncert grupy Queen + Paul Rodgers. Widziałem kilka występów Queen jeszcze ze śp. Freddiem Mercury (niestety, nigdy na żywo) i chciałem zobaczyć, jak zespół wypadł z innym wokalistą. No cóż, Rodgers to nie Mercury, ale zły nie jest (śpiewał kiedyś w grupach Free i Bad Company), więc koncert można uznać za całkiem udany.
195
BLOG
Występ zespołu jak zwykle zakończył się odegraniem rockowej wersji hymnu God Save the Queen. Gdy z grupą występował jeszcze Mercury, podczas dźwięków tej melodii ubierano go w strój królewski, a nad sceną powiewała ogromna flaga brytyjska. Kiedy zobaczyłem to po raz pierwszy, od razu przyszło mi do głowy następujące pytanie. Przypuśćmy, że w Polsce powstaje kapela rockowa, która przyjmuje nazwę Prezydent. Przypuśćmy, że w trakcie jej koncertów, po wykonaniu kilku piosenek o dupie Maryny – odpowiedników przeboju Queen Fat Bottomed Girls ;) – odgrywana jest rockowa wersja Jeszcze Polska nie zginęła, nad sceną powiewa ogromna biało-czerwona flaga, a wokalista wchodzi na coś w rodzaju mównicy i nadyma się jak nasz prezydent. Jak wielu naszych rodaków uznałoby to za obrazę uczuć narodowych? Ilu miłośników któregoś z dwóch Lechów albo pojedynczego Aleksandra żądałoby ukarania zespołu i zakazania jego koncertów? A ilu genetycznych patriotów rzeczywiście skierowałoby sprawę do sądu oskarżając grupę Prezydent o profanację?
Tego oczywiście nie wiem, ale wydaje mi się, że całkiem sporo. Polska to nie Wielka Brytania, nieprawdaż?
Prawdaż, niestety...
Komentarze