Refleksje w rocznicę oswobodzenia obozu koncentracyjnego w Dachau
Niedługo przed południem 29 kwietnia 1945 roku żołnierze amerykańskiej piechoty wkroczyli na teren obozu koncentracyjnego Dachau. Ujrzeli tam przerażający widok. Komora gazowa i dwa przyległe pomieszczenia wypełnione były ciałami zabitych ludzi. Na bocznicy stał pociąg z Buchenwaldu, a w nim 5000 osób, w większości martwych. Kilkadziesiąt tysięcy wygłodniałych więźniów słaniało się na nogach. Widząc to wszystko, niektórym Amerykanom puściły nerwy i zaczęli spontanicznie zabijać esesmanów, którzy przed ich wkroczeniem nie zdążyli uciec z obozu. Nie przeciwdziałali też samosądom, jakie więźniowie dokonywali na hitlerowcach. W sumie zabito ponad pół tysiąca członków załogi obozowej. Dopiero o godzinie 18 nowo przybyłe oddziały amerykańskie opanowały sytuację.
Obóz Dachau był pierwszym i w pewnym sensie wzorcowym hitlerowskim obozem koncentracyjnym. Powstał w małym mieście niedaleko Monachium w marcu 1933 roku, tuż po tym, gdy naziści przejęli pełnię władzy w Niemczech. Polecenie jego stworzenia wydał Heinrich Himmler, wówczas minister policji w rządzie Bawarii, powołany na to stanowisko przez mianowanego przez Hitlera namiestnika tej niemieckiej prowincji, Franza Rittera von Eppa.
Wbrew temu, co niektórzy myślą, pierwszymi więźniami i ofiarami Dachau nie byli wcale Żydzi, ale rdzenni Niemcy, przeciwnicy nazizmu – komuniści, socjaldemokraci, działacze związków zawodowych, członkowie konserwatywno-katolickiej Bawarskiej Partii Ludowej i ogólnie osoby „podejrzane”.
Od samego początku więźniowie w Dachau traktowani byli niezwykle brutalnie. Zgodnie z oficjalnym regulaminem obozu, śmiercią karane były m. in. odmowa wykonania rozkazu, rozmowy o polityce czy próby nawiązania kontaktu z osobami z zewnątrz. Lżejsze „przestępstwa”, takie jak uchylanie się od salutowania, pociągały za sobą „zaledwie” karcer o chlebie i wodzie oraz ciężką chłostę, po której często skazaniec nie odzyskiwał sił. Tak naprawdę regulamin jednak nie obowiązywał i pod byle pretekstem zabity mógł zostać każdy więzień.
Mimo prób całkowitego odizolowania obozu, przerażające informacje o popełnianych w nim zbrodniach przenikały na zewnątrz. Wywołało to reakcję osób, które jeszcze naiwnie wierzyły, że III Rzesza jest państwem praworządnym. Należał do nich... Ritter von Epp. W grudniu 1933 roku rząd bawarski podjął decyzję, że należy rozpocząć dochodzenie mające wyjaśnić okoliczności przypadków śmierci w Dachau. Himmler oczywiście był temu przeciwny. Sprawa otarła się o samego Hitlera, który zadecydował, że postępowanie należy wstrzymać. Od tego momentu mordowano w Dachau bez przeszkód, zaś von Epp całkowicie utracił wpływy.
* * *
Wielu Polaków domaga się, by zbrodnie III Rzeszy określać jako niemieckie, a nie nazistowskie. Jeszcze, nie daj Bóg, ktoś mógłby pomyśleć, że byli tacy Niemcy, którzy nie odpowiadali za te zbrodnie... Jestem temu absolutnie przeciwny. Nazistowski jest określeniem jak najbardziej właściwym. Dlaczego? Z dwóch powodów.
Nazizm każdemu jednoznacznie kojarzy się z Niemcami. Tam powstał i tam stał się ustrojem państwowym. Byli jednak naziści również w innych krajach i oni są tak samo odpowiedzialni za zbrodnie z czasów II wojny światowej. Czy gwałty popełnione przez Ukraińców z niesławnej dywizji SS-Galizien należy traktować rozłącznie od zbrodni hitlerowców? A zbrodnie własowców albo policjantów litewskich? Wszystkie miały wspólny cel – eksterminację Polaków i Żydów – i wszystkie je można nazwać nazistowskimi.
Ważniejszy jest jednak drugi powód. Zwalanie winy na wszystkich Niemców jest uwłaczające dla niemieckich ofiar Dachau, Buchenwaldu, Sachsenhausen i innych obozów koncentracyjnych. Oni byli takimi samymi ofiarami jak Polacy, Żydzi i inni.
Zwolennicy używania przymiotnika niemiecki podnoszą argument, że naziści doszli do władzy w Niemczech po wygraniu demokratycznych wyborów i dlatego – ich zdaniem – odpowiedzialność ponosi cały naród. Mam do tych osób pytanie: czy czują się odpowiedzialni za wszystkie błędy, bzdury i cudactwa, jakie wyczyniały rządy Millera, Kaczyńskiego czy Tuska? A przecież ci panowie doszli do władzy w efekcie nie mniej demokratycznych wyborów...
Przyjrzyjmy się dokładniej tym demokratycznym wyborom w Niemczech. W lipcu 1932 roku NSDAP uzyskała 37,3% głosów, w listopadzie 1932 – 33,1%. Przed kolejnymi wyborami naziści, w celu zdestabilizowania sytuacji w kraju, dopuszczali się licznych prowokacji, z których najbardziej znaną jest podpalenie Reichstagu. Szerzyli przy tym propagandę, że tylko oni są w stanie zaprowadzić porządek. Mimo to, w marcu 1933 roku zdobyli tylko 43,9% głosów. A więc w żadnych wielopartyjnych wyborach w Niemczech NSDAP nie uzyskała absolutnej większości!
Co więcej, przykład Rittera von Eppa świadczy o tym, że chyba nawet nie wszyscy, którzy poparli NSDAP, zdawali sobie sprawę, do czego naziści są zdolni.
Z pewnością znaczna część Niemców popierała nazizm. Inna część została przez nazistów skutecznie zastraszona. Z tego faktu nie można jednak wyciągać wniosku, że wszyscy akceptowali krwawe represje.
Wiem, że pisząc to wszystko, nie przekonam hurapatriotów. Do nich takie fakty i argumenty nie przemawiają. Oni postrzegają świat w konwencji westernu: wszyscy Biali są dobrzy, wszyscy Indianie źli (albo odwrotnie, w zależności od przesłania filmu). No i oni, oczywiście, zaliczają się do tych dobrych. Żeby się jeszcze bardziej dowartościować, nie można dopuścić, żeby wśród tych z przeciwnej grupy znalazły się jakieś niewinne postacie. Polacy to ci dobrzy, a Niemcy to ci źli, i już.
Cztery nogi dobre, dwie nogi złe...
Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie: 1. Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. 2. Trollem się nie jest; trollem się bywa. 3. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. 4. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. 5. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. 6. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu internetowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura