Dziś okrągła, 100. rocznica Rewolucji Październikowej. Jakoś mało się o niej mówi, a przecież ten zamach stanu (czym faktycznie była Rewolucja Październikowa) to wydarzenie, którego wpływ na losy Polski i Polaków był przeogromny. Z jej powodu straciliśmy przecież pół wieku normalnego rozwoju.
Za PRL-u obchody Rewolucji Październikowej były zawsze szczególnie uroczyste, prawie tak, jak obchody 1. maja. Oto fragment szkolnego wypracowania, jakie kazano pisać ku jej czci: Geniusz Lenina przejawił się w tym, że Rewolucję Październikową dla zmylenia wrogów zorganizował w listopadzie.
Na studiach chodziłem na wykłady pewnego wiekowego już profesora. Krążyła o nim następująca anegdota (nie mam pojęcia, czy prawdziwa).
Profesor ten wyjechał na zorganizowaną przez biuro podróży wycieczkę do Leningradu. Jednym z głównych punktów programu było zwiedzanie Pałacu Zimowego. Wycieczkę oprowadzał jakiś zasłużony rewolucjonista, który podobno zdobywał Pałac Zimowy. W pewnym momencie jakaś pani spytała go, gdzie się znajduje toaleta. Zanim rewolucjonista zdążył odpowiedzieć, wyręczył go mój profesor:
– Pójdzie pani korytarzem na lewo, potem schodami jedno piętro w dół, i po prawej stronie znajdzie pani toaletę.
Przewodnik był bardzo zdziwiony i spytał profesora:
– Skąd pan to wie? Może pan też zdobywał Pałac Zimowy?
– Nie, ja go broniłem – odparł profesor.