Sir Izaak Newton był małostkowym, złośliwym i w ogóle okropnym człowiekiem. Pokłócił się z niemal wszystkimi współczesnymi mu uczonymi angielskimi (a były to jednostki tak wybitne jak choćby Flamsteed czy Hooke), a także z wieloma zagranicznymi. Gdy został prezesem Royal Society, na stanowiska profesorów uniwersyteckich promował wyłącznie osoby ślepo mu posłuszne. Stworzył komisję (skąd my to znamy?...) mającą wykazać, że Leibniz splagiatował jego pomysły dotyczące rachunku różniczkowego i całkowego (w rzeczywistości Newton i Leibniz doszli do swych wniosków zupełnie niezależnie). Oczywiście, w skład komisji weszli wyłącznie ludzie przekonani o racji Newtona.
Newton był też odpowiedzialny za śmierć wielu osób. Jako Nadzorca Mennicy Królewskiej ścigał fałszerzy pieniędzy i posyłał ich na szafot. Karanie śmiercią fałszerzy było wówczas zgodne z obowiązującym prawem, a Newton swoje obowiązki w tym względzie wypełniał szczególnie gorliwie.
Czy miałkość moralna Newtona powoduje jednak, że należy odrzucić jego dorobek naukowy? Czy należy zapomnieć o wprowadzonych przez niego trzech zasadach dynamiki i zanegować prawo grawitacji?...
Oczywiście są to pytania czysto retoryczne. Wybitna wiedza naukowa, a nawet geniusz, nie muszą iść w parze z zasadami moralnymi. Niektórzy zapominają o tym obecnie, gdy na jaw wyszła sprawa agenturalnej przeszłości Aleksandra Wolszczana.
Kiedy świat obiegła wiadomość o odkryciu przez Wolszczana planet pozasłonecznych, prawie wszyscy polscy dziennikarze okrzyknęli go "drugim Kopernikiem". Była to oczywista przesada, bowiem Kopernik zmienił cały obraz Wszechświata, natomiast Wolszczan odkrył coś, czego od dawna szukano. Ponieważ jednak polscy uczeni nie dokonują epokowych odkryć zbyt często (jedyną polską uczoną, która dostała Nobla w naukach ścisłych, była Maria Curie-Skłodowska) Wolszczan stał się pupilkiem mediów. Po prostu, praktycznie nie miał żadnej konkurencji...
Obecnie wiele osób oceniających Wolszczana popadło w drugą skrajność i chce odebrać mu się wszelkie zasługi naukowe. Ludzie znający się na astronomii mniej więcej tak, jak ja znam się na balecie mongolskim, twierdzą że wszystkie jego prace to hucpa, a on sam jest wyłącznie mistrzem własnego PR-u. Nic bardziej błędnego. Odkrycie planet pozasłonecznych JEST bardzo dużym odkryciem (choć nie na miarę Kopernika). Wolszczan zrobił też wiele innych, niezwykle cennych prac, dotyczących głównie pulsarów radiowych. Niestety, są one zbyt specjalistyczne, by można je tu skrótowo omówić. Wszystkie te prace powstały dzięki głębokiej wiedzy i wielkiej pracowitości uczonego.
Zgoda na współpracę z SB jest z pewnością naganna, mam jednak wrażenie, że podniecają się tą sprawą głównie osoby, które same w życiu niewiele osiągnęły. Na innym forum internauta o nicku petrucchio napisał: Teraz byle baran może się wynosić nad Wolszczana, jeśli nie naukowo, to przynajmniej moralnie ("może i wybitny dorobek, ale dla mnie to tylko kapuś i kropka"), i wypowiadać kąśliwie o "jeszcze jednym typowym ałłłtorytecie PRL/III RP", albo nawet sugerować: "Ech, gdybym to ja kapował, wyjeżdżałbym do Stanów zamiast niego i może to ja miałbym szansę odkryć te jego planety; no ale ja urodziłem się i umrę porządny."
Przestańmy zatem deprecjonować osiągnięcia Wolszczana, bo jak pokazuje przykład Newtona, postawa moralna nie jest wyznacznikiem wiedzy naukowej. Nieprawdaż?
Prawdaż, niestety...
Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie: 1. Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. 2. Trollem się nie jest; trollem się bywa. 3. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. 4. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. 5. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. 6. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu internetowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka