Senat RP zdecydował by skazanym prawomocnymi wyrokami za przestępstwa popełniane celowo z oskarżenia publicznego odebrać czynne prawo wyborcze. Nieźle brzmi. Nie chcemy przecież by reprezentowali nas alkoholicy, złodzieje czy inne bandziory.
A tacy co rozsypują zboże ? ( na co słusznie zwrócił uwagę senator Andrzejewski). A tacy co sprzeciwiają się obowiązującemu ładowi prawnemu ? Rewolucjoniści, anarchiści... Też ?
W czasach PRL w konstytucji był wpisany zakaz zmiany ustroju. No ale przecież to była demokracja „ludowa” – ograniczona. A jaka jest nasza „unijna” ? Też tylko dla „poprawnych” politycznie ?
Cenzusy dla sprawujących władzę to pomysł nienowy. I każdego podejmuję się bronić. O zaletach cenzusu majątkowego przekonali się amerykanie po skróconej aferą Watergate kadencji Nixona. Okazało się, że jednak lepiej by prezydent był bogaty. By ten, kto dorwie się do władzy nie myślał o tym jak się nachapać dla siebie i na kilka pokoleń lecz by miał na pieczy dobro publiczne.
Podobnie można bronić cenzusu urodzenia. Tylko ktoś, kto coś robi w drugim pokoleniu gwarantuje dobre przygotowanie do funkcji, a to dotyczy w równej mierze hydraulika, polityka jak ( co może widać na załączonym obrazku) – krytyka…
Można cenzusy mnożyć. Wprowadzić np. cenzus wykształcenia. Czemu nie . Albo niekaralności – nieźle brzmi.
A jednak... Jeśli ten najgorszy z możliwych ( od których jednak Winston Churchill nie znał lepszego) system demokratyczny ma sens, to o tyle o ile jest w nim wolność nawet dla wrogów wolności.
W napisanej w połowie zeszłego stulecia rozprawie „Zarys moralności na bazie czysto estetycznej” Etienne Souriau pisał: „Każdy kto ma pojęcie o rachunku prawdopodobieństwa i jego zastosowaniach zgodzi się, że losując spośród społeczeństwa reprezentację 900 osób na zasadzie czystego przypadku otrzymamy reprezentację dużo wierniejszą niż w drodze wszelkich innych procedur wyborczych”.
Będą tam i pijacy i dziwki ale skoro oni także są w społeczeństwie i stanowią jego określony odłam to chyba najlepiej im być reprezentowanym przez siebie. Nieszczęściem polityki – twierdzi Souriau i trudno się z nim nie zgodzić – jest to, że robią ją zawodowi politycy. Nie ma zatem możliwości uzyskania w ramach procedur wyborczych wiernej reprezentacji społeczeństw, skoro stają do walki tylko ci, którzy odczuwają powołanie polityczne.
Decyzja Senatu RP jest skandaliczna. Podważa nawet prawo sądu do pozbawienia lub nie pozbawienia skazanego praw publicznych ( lub ukarania zakazem piastowania określonych stanowisk).
Jest kolejnym krokiem na drodze wprowadzania w Polsce, a może i w całej jednoczonej Europie systemu oligarchicznego.
Inne tematy w dziale Polityka