Są wokół Jarosława Kaczyńskiego wspaniałe kobiety. Mądra Joasia Kluzik-Rostkowska. Dzielna bratanica Marta , której obecność spełni wszystkie wymogi dyplomatycznego protokołu. I jest jeszcze ta trzecia. Raz już ją wspomniałem .
Przeciwnicy zacierają ręce. Sojusznicy – niepokoją się. Na stanowisku premiera jeszcze uchodziło. Ale co zrobić z faktem, że Jarosław Kaczyński jest kawalerem ? Jak odpowiedzieć na pytanie czemu nie ma trzódki dzieci, samochodu, mieszkanka – czy taki człowiek może kandydować na przywódcę narodu ?
Na facebooku powstała już niezwykle dowcipna strona: „Nie chcę, aby Pierwsza Dama była kotem.”
Jej członkami są głównie kobiety. Często bardzo wpływowe i wyzwolone Panie.
Bo tak się w Polsce, téj najtragiczniéjszéj
Z narodów, każda dyskusja przecina,
Choćby o rzeczy z ważnych najważniéjszéj,
Choćby o siłę szło, co sprawę wszczyna:
Dowcipność lada, często bardzo krucha,
Skrępowanego prawdy Ugolina
Druzgoce. - Cichość nastąpiła głucha,
Jak po zaśpiewie na pogrzeb choralnym,
Jak po zabiciu kogoś (choć moralnym),
Jeśli moralnym może być zabicie?!!
No cóż – jeśli to społeczność, dla której najwyższą wartością jest dorabianie się i życie w dostatku – pewnie – bez rodziny i żony ani rusz. Lecz taki luksus dany jest Amerykanom, którzy nie mają wrogów u swych granic, a autochtonów, co mogliby zakłócać ich sen o BIG MAC-u dawno wyrżnęli w pień zaś niedobitki pozamykali w rezerwatach.
Nie wykluczam, że buntujące się przeciw unijnej akcesji, niemieckiej bucie i rosyjskim podstępom narody są w istocie dinozaurami, których rolą jest wyginąć.
Polskość jest tylko jednym, i to na ostatnim miejscu wymienianym, z przymiotników osobowości. Tak mnie przynajmniej przekonywał przed laty obecny premier, który uważając się wprawdzie za Polaka
już zadbał o to by można się było w Polsce deklarować jako Kaszeba.
Chwała Kaszebom lecz dziś Polska Niepodległość, a w konsekwencji i gospodarcza prosperity i równość w dostępie do dotacji, do stanowisk pracy – to wszystko jest zagrożone.
Na przykładzie Grecji widzimy jakie konsekwencje może ponieść kraj ulegający sąsiednim wpływom i jakiej ceny domagać się będą niosący pomoc sąsiedzi wpadający np. na pomysł by swoje doraźne kłopoty rozwiązali Grecy poprzez sprzedaż swych wysp a nawet Akropolu.
Rychłą może okazać się chwila gdy ktoś zaproponuje by pozbawiony stoczni Szczecin włączyć w obręb Nadbałtyckiego Landu rozwijającego się wokół prosperującego Rostocka.
Cóż mamy opowiedzieć tym, dla których państwo jest jedynie wspólnotą konsumpcyjną i nie widzą nic niebezpiecznego w roztapianiu się w unijnym supermarkecie? Cóż powiedzieć tym, którzy przepominają język, religię wreszcie literaturę, która była dla nas przez lata substytutem narodu.
Może tylko to, że oczywiście zawsze chodzi o woły, krowy, kobiety i skóry. A tych nigdy dosyć. Zaś kiedy brakuje, kiedy otrzymujesz uderzenie w tył głowy lub pojawia się kryzys – wtedy bliższa ciału koszula.
Prezydent Obama woli dziś grać w golfa miast fatygować się na Wawel w strefę wpływów Miedwiediewa. Zresztą to zrozumiałe, że bliższa mu głodująca Afryka od wschodniej Europy. Podobnie jak w czas kryzysu Francuzi nie zapominają, że są przede wszystkim Gallami, zaś Niemcy ratują NRD-owskie stocznie podczas, gdy my w Unijnym samo zachwycie swoje likwidujemy. Prezydent Francji już pouczył Polaków i innych Wschodnich Europejczyków upominających się udziału przy decyzjach o bezpieczeństwie europejskim, że "stracili szansę by cicho siedzieć".
Rzecz bowiem w tym, że gdyby dóbr było do syta siedzielibyśmy do dziś w Raju. I nigdy nie pomieszano by języków. To się jednak stało. Mógłbym być jedyie europejczykiem, gdyby swej narodowej identyczności wyrzekli się także Francuzi i Niemcy, a Państwowej Dumy – Rosjanie. Na to się jednak nie zanosi. Zaś w sytuacjach zagrożenia wspólnota językowa okazuje się najważniejszą. Poprzez nią wypowiada się literatura i tradycja religijna. Gdy te wartości są zagrożone wtedy nie czas na ciepłe kluchy w Pałacu. Przychodzi czas Wodza
- Czy ktoś pyta o imię matki nieślubnego syna Beniamina Franklina ?
- Czy ktoś słyszał o żonie Szalonego Konia – wodza Siuksów, którego pomnik wyryto w Gór Skalistaych Skałach.
- Jakże współczesny mieszczański kołtun chciały udomowić Chrystusa sugerując, że Magda Magdalena była wśród apostołów jako żona tego, który powiedział: „Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić" (Łk 20, 27-36).
Tysięczne mogą być powody dla których Wódz pozostaje w bezżennym stanie. Może to być kwestia odpowiedzialności i niepodzielności serca. Tego wszystkiego, co nazywamy celibatem. Rdzeń łacińskiego słowa caelibatus pochodzi wszak od słowa caelum (niebo), co wskazuje, że jest to fenomen „niebiański".Celibat jest swoistą „marką”.
Mój Ojciec – Senior jak go zwykłem nazywać długo zastanawiał się nad przyjęciem kapłańskiego stanu. Ostatecznie nie zdecydował się na celibat choć nigdy rodzina nie była dlań ważniejszą od abstrakcyjnej Sprawy. Opowiadał mi też, że kiedy przyszedł wyspowiadać się późniejszemu Papieżowi Karolowi Wojtyle, iż szuka w sobie powołania - ten mu odpowiedział by zreflektował się jeszcze. Przestrzegł jednak, że skoro taka myśl go trapi, cokolwiek w życiu będzie wykonywał – pozostanie Kapłanem. Do roli Kapłanów w dwudziestym wieku chętnie pretendowali artyści.
Przypomnijmy Tomasza Manna: „Nie chcę tu mówić o wstrzemięźliwości chrześcijańskiej ani posługiwać się tu po części drobnomieszczańskim, po części zaś będącym odbiciem średniowiecznej bojaźni wobec grzechu hasłem „Kaisersaschern”. Nie odpowiadałoby to ani w części prawdzie i nie wystarczyłoby dla wzbudzenia we mnie czułej troski o niego i nienawiści do wszystkiego, co go mogło zadrasnąć – do czego nakłaniała mnie jego postawa. Że nie można go było sobie – ani się chciało – wyobrazić pośród zabiegów miłosnych – należało przypisać pancerzowi czystości, niewinności, intelektualnej dumy, chłodnej ironii, który go chronił, a który dla mnie był święty – święty w jakiś bolesny i tajemnie zawstydzający sposób.
Te słowa też niezwykle pasują mi do Jarosława Kaczyńskiego. Jarosława, któremu dziś musi zawierzyć Polska. Dla której on stracił wszystko. A my musimy sprawić, żeby z tego boju, który zaczął się 10 kwietnia wyszedł zwycięsko jak Franklin. Byśmy my Polacy jak poczet indiańskich wojowników nie polegli niczym dinozaury.
Są wokół Jarosława Kaczyńskiego wspaniałe kobiety. Mądra Joasia Kluzik-Rostkowska. Dzielna bratanica Marta , której obecność spełni wszystkie wymogi dyplomatycznego protokołu.
I jest jeszcze ta trzecia. Raz już ją wspomniałem i PO-wiackie trolle rzuciły się na mnie z impetem, iż ad absurdum sprowadzam wymogi współczesnego stylu. Istotnie trudno to powiedzieć w zlaicyzowanej Polsce nie narażając się na drwinę.
To ta, której Jan Kazimierz ( król szwedzki) ofiarował Polską Koronę.
Myślę, że po tym co się onegdaj stało Jarosław Kaczyński, który nie jest księdzem stał się jednak kapłanem. Kapłanem mającym w sercu Ojczyznę i Matkę Boską Katyńską. Bo jednej i drugiej zawierzył…
Tomasz Mann „Doktor Faustus” – Przełożyli Maria Kurecka i Witold Wirpsza, s.136-137
Inne tematy w dziale Polityka