Gdy piszę niniejszą notkę, mijają ostatnie minuty ciszy referendalnej. Gdy skończę, zapewne będzie już po niej. Jedyne czego nie było w ciągu tego weekendu, to bloków referendalnych, które pełniły rolę programów rozrywkowych. Szczególnie wtedy gdy zamiast referendum dotyczyły one albo in-vitro, albo prezentacji jakiegoś człowieka (wraz z jego numerem telefonu), czy też powrotu do demokracji szlacheckiej.
Ale już koniec. Właśnie jest 22:01. Lokale zamknięte. Wyników i tak dzisiaj nie poznamy, więc specjalne wydanie "Wiadomości", które właśnie jest emitowane na Jedynce, nie ma tej atmosfery oczekiwania na rezultat. Nudno jest.
Wyniki będą jutro, ale ja już czuję że to nie będzie ważne głosowanie. W jednym miejscu na Pomorzu frekwencja wyniosła - według obserwacji członka komisji posiadającego Twittera - aż... 4%. Zresztą, gdy ja byłem głosować, to też tłumów nie było. W zasadzie tylko komisja była i wesoło plotkowała. A jak się ucieszyli na mój widok... Według moich obserwacji w moim okręgu było co najmniej 5 osób.
I to w zasadzie wszystko na dziś, jutro będą wyniki więc będzie co komentować. A do tego artykuł Newsweeka nt. luksusów pana Dudy. Tym razem związkowca, nie prezydenta. Ciekawy początek tygodnia nam się zapowiada.
DOPISEK Z 22:40. Wyniki jutro o 18:00.
