Kisiel Kisiel
275
BLOG

"Taco day", czyli lekcja multikulturowości

Kisiel Kisiel Kultura Obserwuj notkę 0

Gościłem przed laty u znajomego Norwega w jego górskim domku. Pewnego razu ucięliśmy sobie w gronie kilku osób pogawędkę na temat multikulturowości. Norwegowie grzecznie wysłuchali mojej krytyki tej lewackiej ideologii, trochę jej pobronili i wydawało mi się, że na tym koniec. Jednak myliłem się. Właściciel domku przywiózł na weekend swoich dwóch małoletnich synów i ich kolegę, norweskiego Murzyna. Od razu zrozumiałem, że ma to być lekcja tolerancji dla zacofanego człowieka z Europy WschodniejEmotikon smile Ok, powiedziałem sobie, mieszkałem kilka lat z Murzynami po sąsiedzku w akademiku i w hostelach, to pomieszkam i w norweskich górach z czarnym Norwegiem. Jako, że był piątek, mój znajomek oznajmił: dziś mamy "taco day", czyli biesiadujemy po meksykańsku. Spoko. Siedliśmy do stołu i każdy wziął się za jedzenie. Norwegowie - ojciec i synowie spokojnie, dystyngowanie sięgają po potrawy. Normalka. Jednak na ich tle czarny koleżka jakoś się wyróżnia. Jakiś taki czujny się zrobił i obserwuje każdy nasz ruch po jedzenie. Nerwowo obserwuje, jak szybko znika ono ze stołu. Ot głodny, pomyślałem i starałem się nie zwracać na niego uwagi. Okazało się, że na tym nie koniec jednak, bo gdy skończyliśmy jeść i o czymś tam zaczęła się rozmowa, kolega synów mojego znajomego rozpoczął dziwną gimnastykę swoich warg, a mianowicie na przemian zakładał raz dolną wargę palcami na nos, raz górną na brodę. Wyczułem, że mimo kamiennych twarzy nawet Norwegowie są nieco zakłopotani. Później było jeszcze lepiej, bo np. byliśmy świadkami murzyńskiego tańca z hołubcami pod sufit. Ot, tak, ni z tego ni zowego norweski Murzyn dał popis break dance w kuchni. Siedziałem w fotelu z piwkiem w garści, śmiejąc się wewnętrznie z tej lekcji tolerancji. Tym się kończą (oby tylko tym) naiwne złudzenia, że można zmienić czyjąś naturę, wprowadzając go do nowego środowiska.

P.S. Żeby nie dać powodów do oskarżeń o rasizm inteligentnym inaczej, wyjaśniam, że niechęć do marksizmu kulturowego nie jest tym samym, co wrogość wobec ludzi innych ras, kultur i religii.

Kisiel
O mnie Kisiel

linki do książki FYMa Czerwona strona księżyca: fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB ebook 147 MB Zwolennikom Platformy i Komorowskiego Jestem poetą. To znaczy nazywam rzeczy imieniem: na świat mówię - świat, na kraj - Ojczyzna, czasem mówię chmurnie na durniów - durnie.   Tadeusz Borowski Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji, zmierzających stale w tym samym kierunku, zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, to słusznym i ludzkim prawem, i obowiązkiem jest odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla własnego przyszłego bezpieczeństwa. Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych Być może kiedyś będę zmuszony pragnąć klęski mego państwa, a to w przypadku, gdy przestanie całkowicie zasługiwać na dalsze trwanie, gdy nie może już być żadną miarą uznane za państwo sprawiedliwości i prawa - krótko mówiąc, gdy zaprzeczy swej naturze państwa. Ale taka decyzja jest decyzją przerażającą; nosi ona nazwę "obowiązku zdrady." Paul Ricoeur "Państwo i przemoc" kontakt: okolice@o2.pl   Discover the playlist Asa with Asa NAJWIĘKSZY TEATR ŚWIATA Siedzę na twardym krześle W największym świata teatrze Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę Przede mną mroczna scena Nade mną wielka kurtyna A przedstawienie zaraz się zacznie Codziennie się zaczyna Tragiczni komedianci Od tylu lat ci sami Niepowtarzalne stworzą kreacje Zamieniając się znowu rolami Ten, który dziś gra króla Do wczoraj nosił halabardę A jutro będzie tylko błaznem Prawa tej sceny są twarde Premiera za premierą Pomysłów nie zabraknie Publiczność zna ich wszystkie sztuczki A jednak cudów łaknie Po każdej plajcie antrakt A po nim znów premiera I jeszcze większa plajta A teatr nie umiera Siedzę na twardym krześle w największym świata teatrze Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę A obok mnie w milczącym tłumie w cieniu tej wielkiej sceny Artyści cisi i prawdziwi Artyści niespełnieni Nie zagram w tym teatrze Nie przyjmę żadnej roli. A serce, a co z sercem A niech tam sobie boli I każdy nowy sezon Niech będzie jak pokuta Stąd przecież wyjść nie można Więc siedzę jak przykuta Do tego właśnie miejsca W największym świata teatrze. Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę Pode mną smutna ziemia Nade mną nieba kurtyna Więc czekam aż Reżyser Niebieski Ogłosi wielki finał. Nie wierzę, ale patrzę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura