Stopniowa likwidacja telewizji publicznej planowana przez rząd PO-PSL godzi w polską rację stanu oraz interesy życiowe Polaków. Oddajemy część suwerenności państwowej w traktacie lizbońskim. Tym bardziej musimy bronić suwerenności kulturalnej. Dlaczego? Dlatego, żeby ludzie, którzy mówią i myślą po polsku nie znaleźli się na gorszej pozycji wśrod innych narodów Unii Europejskiej w staraniach o dobrą pracę, władzę i pieniądze.
Polska jest na szarym końcu w Europie pod względem kreatywności technicznej i gospodarczej ponieważ w naszym kraju wyobraźnia się dusi. Dlatego Polacy muszą mieć dostęp do kultury wyższej i umieć z niej korzystać. Ma im w tym pomagać telewizja publiczna. Dzieła wysokiego rodzaju pobudzają wyższe funkcje umysłowe, które można wykorzystać w życiu praktycznym, w tworzeniu wynalazków, nowych idei czy rozwiązywaniu problemów organizacyjnych. To poprawia pozycję widzów w dostępie do dobrej pracy, władzy i pieniędzy.
Udział w kulturze wyższej wymaga wysiłku woli i umysłu. Z tego powodu nie nadają się do tego celu telewizje komercyjne. Pomysł, żeby "programy misyjne" były realizowane przez wszystkie telewizje w oparciu o fundusz państwowy na ten cel jest również niedobry. Dlaczego? Dlatego, że poczucie misji muszą mieć redaktorzy i właściciele medium. Dlatego, że widz ma wyrobione przyzwyczajenia i może wyłączyć program w telewizji komercyjnej, który obejrzałby w publicznej. Niech pewne wybryki i nieudolność nie przeslaniają nam strategicznej roli TVP.
Telewizja Polska musi się gruntownie zmienić, ale nie wolno jej niszczyć. Może teraz, w obliczu śmiertelnego zagrożenia rada nadzorcza i zarząd TVP zdobędzie się wreszcie na reformę programową. Jedną antenę, może TVP 1, trzeba całkowicie uwolnić od reklam i pogoni za oglądalnością. Niech spadnie liczba widzów tej anteny, ale wzrośnie jej poziom umysłowy i artystyczny. Ci lepsi widzowie będą dźwigać umysłowo swoje środowiska. Pozostałe anteny mogą być komercyjne, w końcu jest wiele spółek handlowych we własności państwa. To rzecz do ustalenia. Ważne, żeby dysponenci TVP, czyli rada nadzorcza i zarząd, szybko wykazali zdolność i chęć wykonywania misji telewizji publicznej. Po co? Po to, żeby ocalić wielką instytucję kulturalno-wychowawczą, która poprawia szanse Polaków w dostępie do dobrej pracy, władzy i pieniędzy.
Przeczytałem ostatnio słowa, które mną wstrząsneły. Oto gubernator Generalnej Guberni dr. Hans Frank powiedział: "Zasadniczo Polacy są - kiedy się ich grzecznie i delikatnie traktuje - najbardziej godnymi zaufania siłami roboczymi w Europie, i to szczególnie do stałej, prostej roboty". (Cytuję za Jarosławem Markiem Rymkiewiczem w PlusieMinusie z 12 - 13 kwietnia br.) Ta chęć prowadzenia polityki milości wobec Polaków na pewno przyniosłaby wtedy owoce w sprzyjających warunkach. Czyżby te warunki już nastały? Czy taka ma być nasza rola w podziale zadań między narodami Unii Europejskiej - i to na własne życzenie?
Telewizja Polska SA jest jedynym medium masowym w Polsce o wyłącznie polskim kapitale. Moze bez żadnego skrępowania bronić polskiej racji stanu. Jeśli się zmieni, będzie mogła ustanawiać wysokie standarty umysłowe i dziennikarskie. Będzie mogła pomagać w tworzeniu odpowiedzialnego establishmentu Polski niepodległej, jaki posiadają państwa, gdzie nie została wymordowana klasa panująca. Telewizja Polska może i powinna być twierdzą wysokiej kultury polskiej i światowej w zalewie pop-tandety. Dlatego TVP trzeba bronić jak niepodległości. Nie bardziej i nie mniej.
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka