Uprzedzam, że dokonuję przesadnego uproszczenia, ale mam wrażenie, że większość Polaków uznaje polityków za głupszą mniejszość. Nie ma chyba środowiska towarzyskiego, które by nie narzekało na polityków. I nieważne w tej chwili, czy jest to krytyka uzasadniona, czy nie. Moja teza dla potrzeb tego tekstu jest taka: Polacy narzekają na polityków i mają ich za ... No wiecie...
Stawiam tę przesadną tezę, bo od kilku lat zastanawiam się dlaczego ta mądrzejsza narodowa większość wybiera głupszą mniejszość? Dlaczego mądrzejsza większość zgadza się na dyktat głupszej mniejszości? Mniejszości, na którą potem narzeka się długie lata do następnych wyborów?
Wchodzimy w długi cykl wyborczy. 2018 - wybory samorządowe, 2019 - wybory parlamentarne, 2020 - wybory prezydenckie. Za chwilę komitety wyborcze będą ogłaszały swoje listy. Za chwilę rozlegnie się tu i ówdzie gromkie narzekanie "ku... znowu ten idiota/łobuz/palant/zlodziej!" (niewłaściwe skreślić lub dopisać swój epitet). A więc znowu będziemy w wielu wypadkach zmuszani do wybierania "mniejszego zła", co już samo w sobie jest wielkim skandalem.
I nic? Żadnej refleksji? Może wpierw warto - nim zaczniemy pytać o wyborcze obiecanki - wymóc na partiach, by wystawiły mądrych kandydatów? Coś na rodzaj #wystawciemadrychkandydatow?
Komentarze