Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
959
BLOG

Sex, kłamstwa i zmiany klimatu

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 52

O zmianach klimatu rozprawiają dziś już wszyscy. Jedni powołują się na poważne oceny i badania, które potwierdzają tezę o zmianach klimatu, inni przywołują te, które tę tezę podważają.

Nie ma dziś chyba mediów, które by nie mówiły o tym problemie, nie ma chyba wydawnictwa, które by nie wydało choć jednej książki temu poświęconej. O zmianach klimatu mówią dziś politycy duzi i mali, przywódcy wielkich i małych religii. Mniej lub bardziej koniunkturalnie o sprawach klimatu i ochronie środowiska debatują dziś przedsiębiorcy i wielkie koncerny. Mniej lub bardziej konkretnie w sprawy klimatu w aspekcie dostosowania do jego zmian angażują się samorządy.

Wydaje się, że do sfery przeszłości odeszły spory, czy zmiany są, skoro widać je gołym okiem praktycznie na całym świecie. Cały czas jednak w ostry spór wchodzą ci, którzy zmiany klimatu przypisują czynnikom naturalnym z tymi, którzy stawiają je po stronie człowieka.

Powiem dość prowokacyjnie, że nie jest ważne, czy człowiek w zmianach klimatu ma udział np. 40-procentowy, czy np. 2-procentowy, skoro i tak ma niestety udział decydujący, bo to te jego procenty przelewają „klimatyczną czarę goryczy”.

Nie chce mi się wchodzić w debaty polityczne nacechowane żywiołową ideologią, bo tego rodzaju emocje niczego pozytywnego, ani rozstrzygającego nie wnoszą. Jednak nie można ich lekceważyć, bo to one, te ideologiczne emocje, bo to politycy, mają dominujący wpływ na kształtowanie polityk państw i całych kontynentów.

Nie można tych opinii – zwłaszcza, gdy posuwają się do kłamstwa – pozostawiać bez fachowych komentarzy i zdecydowanych odpowiedzi. Kłamstwa polityków są powielane przez ich nadgorliwych medialnych naśladowców i wpływają na opinię szerokich mas społeczeństwa.

Samorządy lokalne i duża część społeczeństwa postępuje tak, jakie mają przyzwolenie – palą śmieci bez żadnych zabezpieczeń w domowych kotłowniach, tną w jakimś obłędzie lasy, niszczą krajobraz, dewastują zasoby wodne. Bo widzą, że mogą… A niewrażliwa opinia publiczna lekceważy prawdziwe zagrożenia. Żarty o możliwości hodowli bananów w Polsce po ociepleniu klimatu są jednym z łagodniejszych przejawów tego lekceważenia.

Nie widzimy realnych zagrożeń dewastacji obszarów rolnych z powodu dewastacji zasobów wodnych; gwałtownych zjawisk pogodowych w najbliższej okolicy (susze, powodzenie, huragany) nie kojarzymy ze zmianami klimatu; nie wiążemy wzrostu zachorowań układu krążenia i układu oddechowego z niską emisją i smogiem, a wręcz je lekceważymy. W końcu – cały czas jeszcze – nie uświadamiamy sobie, że coraz większa część światowych migracji ma swoją genezę w zanieczyszczonym środowisku.

Nieświadome zagrożeń społeczeństwo będzie łase na fałszywe polityczne błyskotki, będzie przedłużało mandaty poselskie i senatorskie zwyczajnym szkodnikom i przyzwalało na dalsze niszczenie środowiska. Czy tego chcemy?


Aaaa, i jeszcze jedno. Nie znajdziecie Państwo w tym tekście niczego o seksie – znalazł się on w tytule jako wabik do przeczytania. Jeśli ktokolwiek z tego powodu przeczytał ten tekst, niech wie, że również złapał się na fałszywą błyskotkę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości