Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
1997
BLOG

Poznańskie trzęsienie ziemi (Jarosław Pucek idzie z PiS)

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Jarosław Pucek to poznański polityk konserwatywny, który w dotychczasowych debatach politycznych zawsze znajdował „złoty środek”. Kierując się swoimi konserwatywnymi poglądami umiał przyznać rację rozmówcom z jednej i drugiej strony. Z jednej i drugiej, czyli (umownie) reprezentowanej albo przez PO, albo przez PiS.  

Ambicje polityczne tego niegdysiejszego urzędnika samorządowego (byłego szefa Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych) i aktualnego prawnika były znane od dawna, więc jego start w ostatnich wyborach na prezydenta Poznania i wystawienie swojej listy samorządowej nie dziwiło.  

Nie dziwiło, gdy zapraszał na swe listy ludzi „od Sasa do lasa”, czyli inaczej mówiąc „prawaków” i „lewaków” – że się odwołam do modnej klasyfikacji współczesnej sceny politycznej – stawiając na lokalne autorytety, ludzi znających miasto, jego problemy, ludzi, którzy mieli powera do budowy poznańskiego samorządu. Nie dziwiło, że jego mentorem był Ryszard Grobelny wieloletni prezydent Poznania, który w ostatnich latach swego urzędowania okazał się człowiekiem o wrażliwości konserwatywnej. Nie dziwiły też – z tych samych powodów – całkiem niedawne koncepcje startu Jarosława Pucka z list Koalicji Polskiej – PSL.  

Nie dziwiły więc liczne Puckowe – wszczynane zwłaszcza na Facebooku – polityczne spory i debaty inspirowane konserwatyzmem. Jako człowiek młody stosował wartki i prowokacyjny styl. Wielu łapało się na ten haczyk i bardzo często na facebookowej tablicy Jarosława Pucka, prywatnej i publicznej założonej przed wyborami samorządowymi, wybuchały namiętne spory.  

Nie ma co ukrywać, to jedna z „politycznych wysp ciepła” na FB. Sam Pucek nie szczędził swych rozmówców i często łajał ich, krytykował, upominał. Zawsze zachęcał do dyskusji, prowokował do ciekawych wywodów. Bywało brutalnie, on sam się zapędzał i stosował nieciekawe chwyty retoryczne, ale zawsze było ciekawie.  

To dotychczasowe „ciekawie” to mały pikuś po tym, jak ogłosił swój start w wyborach parlamentarnych do Senatu z list … PiS.  

Zagrzmiało. Zawrzało. Zagotowało się. Wybuchła i lawa, i szambo.  

Na obu facebookowych tablicach Jarka (znam go osobiście i szczęśliwie jeszcze jesteśmy po imieniu, hehe) lunęło od komentarzy. Pozytywnych. Negatywnych. Trudno jest odnosić się do wszystkich kilkuset reakcji na tę informację, ale najczęściej pojawiały się głosy w rodzaju: „super!”, „pozdrawiam!”, czy „powodzenia!”. Bardzo widoczne były deklaracje wzburzenia w rodzaju „kompletne dno”, „żegnam ozięble” „rozczarowanie”. Liczni rozmówcy uznają w kandydaturze Pucka szans na niezależnego „polityka z Poznania” (choć startuje spoza Poznania), liczniejsi (mimo wszystko) zarzucali Jarosławowi Puckowi „zdradę” i „żenadę”. Zapewniam, lektura reakcji na jego tablicach – fascynująca. Bez względu na poglądy. 

Mnie jednak zaintrygowało co innego. Bardzo wyraźnym, trzecim, motywem w tych wypowiedziach było zaskoczenie. Nie samym startem, ale wejściem w kampanię pod szyldem PiS. I w tym dostrzegam ciekawostkę całej tej małej awantury politycznej w Poznaniu. Zdziwienie wzbudził konserwatysta idący z PiSem. Co ciekawe, zdarzały się głosy rozgoryczenia ze strony tych, którzy na Jarka głosowali w wyborach prezydenckich, ale teraz „nie mają zamiaru”. Czy to dobry motyw do badań politologicznych? 

Zaintrygowało mnie jeszcze coś – bezwzględność wypowiadanych poglądów. Sam zainteresowany pewnie do tego się nie przyzna, ale zaskoczyła burza poglądów. Na palcach jednej ręki wyliczyłbym poglądy umiarkowane i grzeczne – za i przeciwko kandydowaniu. Reszta to bezkompromisowy atak lub obrona, nie szczędząca emocji. „Dyskusja u Pucka” pokazała, że nie ma dziś miejsca, nastroju i atmosfery do spokojnej debaty politycznej w Polsce. Kampania wyborcza tylko ten stan pogłębia.  

Nie wiadomo, jak pójdzie kampania wyborcza w Powiecie Poznańskim. Jarosław Pucek będzie mierzył się z wyrazistymi kontrkandydatami (wiemy na dziś, że są to np. szanowana wieloletnia senator Jadwiga Rotnicka i przedsiębiorca Paweł Bugajny), ale również – już po wyborach – z namiętnościami swoich współpracowników, kolegów i mieszkańców Poznania. Poznań mu tego nie zapomni (w dobrym, ale i złym tego słowa znaczeniu). Ta decyzja długo będzie komentowana. Różni ludzie różnie będą się do niej odnosić długo po wyborach.  

Ja prywatnie mam jedną prośbę – zupełnie z nim nieuzgadnianą i niekonsultowaną – by w zapale wojny politycznej między „prawymi” a „lewymi” oszczędzić jego rodzinę, żonę, dzieci. Rodzina ma prawo do spokojnego życia. Bez względu na wybory. Może na tym poziomie kultura debaty politycznej jest do uratowania. Na początek to dużo… 

 

 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka