kazimierz.marchlewski kazimierz.marchlewski
48
BLOG

Palikotowi wolno (prawie) wszystko

kazimierz.marchlewski kazimierz.marchlewski Polityka Obserwuj notkę 21

Jeszcze wczoraj internet zaroił się od wpisów w obronie tłumaczących etymologiczną naturę ataku Palikota na Grażynę Gęsicką (zupełnie jakby nie było jasne, że Palikot używa dwuznacznych sformułowań z pełną premedytacją). Dzisiaj coś jakoś wszyscy zamilkli. Ciekawe dlaczego..

Z "antykaczystowskiego" punktu widzenia dało się obronić każdą z dotychczasowych wypowiedzi Janusza Palikota - jedni nie owijając w bawełnę zacierali ręce, że Kaczory obrywają wreszcie od kogoś tak, jak na to zasługują, drudzy bronili Palikota w imię wolności słowa, inni na serio (?) traktowali jego tłumaczenia odnoszące się do jawności życia polityków czy nazywali "Stańczykiem" polskiej polityki (tfu!). Ciekaw jestem, jak pójdzie nienawistnikom mieniącym się "liberalnymi" obrona dzisiejszej wypowiedzi Palikota umieszczonej przez niego na blogu.

 

"Wśród bliźniaków jednojajowych często jedno z nich jest homoseksualistą. Tak przynajmniej twierdzą medycy. Jarosław, w przeciwieństwie do Lecha, nie ma żony, dzieci, z kobietami trudno go spotkać, a mieszka z mamą i kotem. To jeszcze niczego nie oznacza, ale – jeśli zgodnie z życzeniem jego brata dziś trzeba być „bardziej tough niż soft” – to chyba można by oczekiwać nieco wyraźniejszej informacji na temat stosunku byłego premiera do kobiet i szerzej – o źródłach jego nieangażowania się w związki z kobietami?

Z czego wynika, że bodaj jako jedyny z polskich premierów nie był żonaty? Z porażek miłosnych, z niechęci do instytucji małżeństwa, z odmiennych preferencji seksualnych? Nie byłaby problemem, przynajmniej dla mnie, ewentualnie odmienna orientacja seksualna Jarosława, problemem są wątpliwości, jakie dość obcesowo sformułowała Nelly Rokita. Problemem byłoby ukrywanie tego przed opinią publiczną. Czy szef PiS-u obywa się w ogóle bez stosunków seksualnych z kobietami, czy może zdarzają mu się historie damsko-męskie lub męsko-męskie, a nikt po prostu nie doświadczył jeszcze widoku prezesa PiS w stanie zakochania? (...) Ja – niepytany – oświadczam, że jednoznacznie preferuję kobiety. A Pan, Panie Jarosławie?"

 

Nad wyraz jestem ciekaw, czy znajdą się tacy, którzy przyklasną pytaniu pana Palikota ("konserwatywne skrzydło PO"?) w imię jawności życia publicznego. Żałuję trochę, że Ludwik Dorn, odchodząc z Prawa i Sprawiedliwości odebrał Januszowi Palikotowi sposobność do zadania mu pytania o pochodzenie - może wtedy zakończyłaby się żałosna kariera biznesmena z Biłgoraja. Chociaż kto wie, może i wówczas został by jako Stańczyk polskiej polityki obroniony. Wszak i do Żydów, podobnie, jak do homoseksualistów, Janusz Palikot żadnych uprzedzeń nie ma, wprost przeciwnie - on po prostu chce, żeby dla wyborcy było jasne, na kogo głosuje. A co z apelem arcybiskupa Michalika? Polak niech głosuje na Polaka, Żyd na Żyda, gej na geja? Ciekawe czy pod tym postulatem podpisałby się trzeci po Józefie Piłsudskim i Janie Pawle II z ważnych JP w polskiej historii..

Przypomniała mi się seria wpisów Filipa Memchesa, dotyczące genealogii ideowej PO (tu, tu i tu), w których postawił on tezę, że o ile PiS odwołuje się do tradycji piłsudczykowskiej, o tyle PO do endeckiej. Była to naturalnie zwykła prowokacja intelektualna, ale warto zwrócić uwagę, że po raz kolejny okazała się nie pozbawiona podstaw. PO wolno po prostu więcej, bo wiadomo, że intencje jej polityków są jasne, przejrzyste i "europejskie". Zupełnie przeciwnie w przypadku PiS - tu nawet obecność Lecha Kaczyńskiego na obchodach rocznicy powstania w getcie czy zapalanie świeczki hanukowej w synagodze (jedno i drugie robił jako pierwszy prezydent RP) jest podejrzane i najprawdopodobniej jest manewrem mającym odwrócić uwagę od w rzeczywistości antysemickiej proweniencji prezydenckiej formacji politycznej.

Najbardziej ze wszystkiego bawi mnie chyba pytanie zadawane w mediach po każdej prowokacji Palikota - czy tym razem cierpliwość Tuska się skończy i Palikot wyleci? Zupełnie jakby nie było oczywiste, że wypowiedzi polityków PO dotyczące "niesforności" Palikota są zasłoną dymną, zupełnie jakby nie było oczywiste, że jego działania, jeśli nawet nie są "na zlecenie" kierownictwa, to mają całkowite przyzwolenie ze strony Tuska i władz partyjnych. Jest bowiem zupełnie jasne, że przynajmniej jak do tej pory, skandale wywoływane przez Palikota są dla PO nad wyraz korzystne. Odpowiedź na pytanie o to, kiedy Palikot wyleci, jest więc prosta: wtedy, kiedy zacznie on szkodzić swojej i partyjnej popularności w sondażach.

 

PS Warto przeczytać kolejny doskonały, a kompletnie zignorowany artykuł Luizy Zalewskiej o Palikocie.

Trochę lewak, trochę prawak. Nieregularniak. kontakt: kazimierz.marchlewski@gmail.com  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka