krzysztof mielewczyk krzysztof mielewczyk
1554
BLOG

PARLAMENT TRZECH FORMACJI, CZYLI DLACZEGO KONFEDERACJA ?

krzysztof mielewczyk krzysztof mielewczyk Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 112

Polacy to ludzie, który wierzą sąsiadom, chociaż logika i realia mówią zgoła odwrotnie. Potem uprawiają masową rozpacz nad obdydlanych dzieckiem, a świat ma z nas kolejną globalną bekę. Gdzieś z trzy tygodnie temu popełniłem felieton pod ohydnym dla wielu tytułem ,,Dlaczego Konfederacja,, , a płytkość komentarzy tylko upewniała w tym, co stwierdzam powyżej. Dziś portal TVP ujawnił sondaż, gdzie 44 procent w wyborach parlamentarnych osiągnęłaby Zjednoczona Prawica, 19 Platforma Obywatelska czy też Koalicja, a 8 procent ugrupowanie Bosaka i Korwin-Mikkego. Ci ostatni notują najlepszy od wyborów 2019 wynik na polskiej scenie politycznej. Pozostałe 29 procent jak słaby alkohol nadają się do przemywania ran i oczu od łez porażki poniżej progu wyborczego. Jestem prostym chłopcem z kaszubskiej wsi, ale żeby uzmysłowić czytelnikom, wydawcom, politykom i jasnowidzom sens moich przemyśleń, po prostu do tekstu pierwotnego dorzucam parę konkretów, a resztę zweryfikuje rzeczywistość za 3 lata. Więc... 

Nawet wicemarszałek Ryszard Terlecki okazuje się niewiarygodny broniąc kompromitującej PIS podwyżki uposażeń nie tylko parlamentarzystów. Przekombinowany projekt ustawy z wyliczaniem dla nich wielokrotności kwoty bazowej, jaką mają sędziowie Sądu Najwyższego to majstersztyk samouwielbienia, jakie po wyborach prezydenckich przechodzi formacja rządząca. W sposób naturalny nie zawiesili się w tym jedynie politycy w krótkich spodenkach, czyli Konfederacja. Od początku głosowali na NIE, kierując się logiką, sytuacją ekonomiczną kraju i oczekiwaniami wyborców. Pozostali usankcjonowali nieformalny od lat POPIS, wykazując się kosmicznym oderwaniem od realiów życia codziennego, co w świecie polityki jest nie ukrywajmy normą. To, że Andrzej Duda zasiedział się na drugą kadencję jest nie tyle jego zwycięstwem, ale porażką Zjednoczonej Prawicy. Jeszcze tydzień kampanii i Rafał Trzaskowski zwalcowałby sztywną i mdłą etykietę telewizji Kurskiego, za którą stoi taka sama bierność, jak 5 lat Polski z PIS-em. Ekipa Jarosława Kaczyńskiego bezpowrotnie straciła elektorat młodych i średnie pokolenie czterdziestolatków, którzy w 2015 stali za jej sukcesem murem. To efekt kompletnego braku długofalowych pomysłów na budowę nowoczesnego społeczeństwa, a z takim pojawił się świeży zbiór Konfederatów otwartych na tworzenie państwa gotowego tym samym dać coś znacznie trwalszego od tylko 500plus.

PIS przeoczył fakt, że Krzysztof Bosak i jego żołnierze już dawno nie strzelają z procy, nie biegają na zadymy jak przedszkolak wokół piaskownicy, a posiedli wykształcenie, fundamenty wiedzy politycznej i zmysł obserwacji połączonej z trafną analizą zdarzeń. To już nie tylko zasiedziałym, ale i nowej generacji rządzących typu Marcin Horała i Daniel Obajtek może nie mieścić się w głowie. Zjednoczona popadła ewidentnie w lustrzane odbicie swoich poprzedników, ale zjazd po równi pochyłej notuje znacznie szybciej. To wyraz oczywistości, że bez świeżej krwi, której na Nowogrodzkiej już dawno nie ma, za trzy lata przyjdzie czas rozstania z przywilejami władzy. Ostatnie twierdzenia prezydenta Dudy nie mają pokrycia w twardej powyborczej analizie oraz planom głębokiej rekonstrukcji rządu, co sygnalizuje nie kontynuację, a raczej szukanie właściwych torów jazdy. Kontynuacja w istocie odnosi się do porównań z rządami PO-PSL. Dla młodych ludzi różnica między formacjami Donalda Tuska i J. Kaczyńskiego odnosi się jedynie do ich wyglądu i wagi. Reszta zostaje ta sama. Na przykład feudalny system wynagradzania za pracę - nie zmienił się, a nieopodatkowane stawki do lat 26 jedynie rozwścieczyły tych starszych, bo gorzej zarabiają. E-urzędy tylko pozornie zmniejszyły biurokrację, bo nadal ZUS, skarbówki, samorządy i pozostali mogą mielić sprawy miesiącami udowadniając winę petenta bez układów. Skargę na komornika wysyłasz do komornika, nie sądu, a uzasadnienie wyroku na piśmie od roku kosztuje. I takich przykładów zastania lub strzałów w stopę jest więcej, bo ZP niestety tym garniturem nie stać na ucieczkę od stępiałych, fasadowych schematów, których autorzy medialnie się kompromitują klasycznymi wpadkami ludzi władzy, czyli prywatą, butą i niepokojącym rozdrażnieniem. A Konfederacja spokojnie czeka i nie je władcy z łapy, bo nie musi. Zjednoczona musi za to zrobić miejsce dla nowych wartości, najpewniej Gowinem oraz odejść od schematów wieloletniej układanki z lewicą i liberałami, do jakiej była zmuszona chcąc funkcjonować w pierwszych rzędach sceny politycznej regionów i Wiejskiej. Nieformalny POPIS najbardziej wyrazisty jest na Pomorzu. Degradacja syna współtwórcy PO z lokalnego lidera do roli posła rękami starych działaczy zastopowały szansę zmian. To oczywiste, że tym sposobem wyborów w metropoliach z KO nikt długo nie wygra, a takie kandydatury w Gdańsku jak Kacper Płażyński czy dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Karol Nawrocki, nie mają tu i nie będą miały żadnej charyzmy. Wystarczyło jednak jedno małe wakacyjne spotkanie popularnego na Pomorzu piekarza Grzegorza Pellowskiego z K. Bosakiem, żeby rządzący w trójmieście popadli w histerię jak zwykłych nieudaczników. I to właśnie jest kierunek na osiągniecie sukcesu w miejscach, gdzie egzystencjalne uzależnienie gwarantuje neoliberalną swobodę kształtowania bytu. Zjednoczona ma krótką ławkę rezerwowych wszędzie, profesjonalistów niewielu, młodych wcale, więc na radykalne zmiany w Państwie w jej wydaniu nie ma co liczyć. Wielkie hasła już nikną w nierozwiązywanych problemach codzienności przykrywanych walką ideologiczną i o wpływy. Szumowski i Czaputowicz pierwsi zwiali z tego tonącego okrętu.

Skandal sierpniowego wydania sztandarowego programu TVP ,, Studio Polska,, , gdzie Adam Słomka skrytykował wartość tego reality i profesjonalizm prowadzących tylko wpisuje się w takie przeświadczenie. Zjednoczona Prawica skutecznie za to blokuje w mediach publicznych swojego wroga nr1, czyli Krzysztofa Bosaka i Konfederację. Wroga, który zabiera mu niezbędną na dalsze lata siłę. Tym szybciej traci PIS wiarygodność nawet wśród swoich, a incydent z dziennikarzem lubelskiej TVP, który reżyserował śmietnisko na placu L. Kaczyńskiego w Zamościu pokazuje jedynie, czym i kim dysponuje na dziś Jacek Kurski w swoich mediach centralnych i terenu. Trzech muszkieterów- Michały Adamczyk i Rachoń oraz Adrian Klarenbach muszą się w końcu wypalić i ze swoją argumentacją, jeśli Zjednoczona Prawica nic realnie nie zmieni, zrównają z przebrzmiałą wartością wspomnianego 500plus. Tymczasem opozycyjne media jawnie szydzą z zastanawiająco nieudolnych śledztw, które miały na lata okratować smakoszy ośmiorniczek i niepotrzebnie uchylonych drzwi zapleśniałego od bezruchu Trybunału Stanu. Afera szefa NIK Mariana Banasia z nieświadomym wynajmem krakowskiej kamienicy pod bajzel na godziny mówi tylko o tym, czego nie wiemy. Rozwód kościelny i huczny ślub w Łagiewnikach szefa propagandy ZP jedynie pokazała Polakom, gdzie jego zdaniem jest miejsce dla wyborcy. Kiedyś już o tym niezręcznie Jacek Kurski bąknął. Teraz nie krępował się otworzyć wątpiącym oczy. Bo wieloletnie istnienie w polityce jest nieodłączne z demoralizacją, cichymi układankami potencjalnie śmiertelnych wrogów, korupcją i upadkiem nawet najświetniejszych idei. Konfederacja to nowe pokolenie. Wie o tym Kaczyński, więc Kurski ministrem propagandy raczej już nie będzie. Kwiaty od prezesa na ślubie niekoniecznie musiały sygnalizować powrót do łask naczelnika za zręczny wybieg z rozwodem i lwią determinację w kampanii, w istocie Kurskim wygranej. Zaraz potem lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro stwierdził, że Jarosław Gowin powinien wrócić na urząd wicepremiera, a on sam prezydentem państwa być nie chce. Po turbulencjach w koalicji przed I turą walki o Pałac Namiestnikowski deklaracja taka stoi w jawnej sprzeczności z głoszoną już po wyborach przez nią propagandą. Czyżby faktycznie naczelnik poważnie traktował koncepcję udziału Konfederacji w rządzie, a to ekipa nie do przeskoczenia dla ziobrystów i pisowskiego betonu.  Wtedy zrozumiałe wydaje się najświeższe stanowisko koalicjanta, bo łatwiej układać się ze starym i przewidywalnym konkurentem, niż szydzącą z aksamitnych foteli władzy Konfederacją. A bez wymiany nielojalnych koalicjantów zielona lampka dla głębi polskich reform się nie zaświeci. Spoglądając w przeszłość, ich stać jedynie na pozorne ruchy.  Więc trzy kolejne lata do parlamentarnych wyborów będą zatem tylko czasem okopywania się własnych interesów, a najwyższa barykada będzie od strony śmiałej i bezczelnej Konfederacji. Za którą będzie stało coraz więcej sfrustrowanych niespełnionymi obietnicami nie tylko młodych Polaków. Jarosław Kaczyński jest wizjonerem i realnym politykiem. Pomysł Tuska na Trzaskowskiego przypomniał mu tylko o jedynym godnym rywalu tej politycznej polskiej ławicy. POPIS-u prawicowy, narodowy elektorat mu jednak nie wybaczy. A pozostali uznają za słabość. W tle wielkich środków finansowych rodzi się nowa lewica. Nie wygra z nią klub sześćdziesięcioletnich dziś starców. I dlatego Konfederacja. 

Wieloletni dziennikarz śledczy, zawodnik i trener pływania oraz triathlonu / od 1997/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka