Bardzo trudno mi wejść w skórę tak wybitnego polityka, który obok ojca Tadeusza Rydzyka jest najtwardszą i najzacieklej zwalczaną przez establishment osobą ostatnich kilkunastu lat. Mimo to jednak spróbuję.
Po katastrofie smoleńskiej, na temat, której wiedziałbym zapewne dużo więcej niż zwykły szary zjadacz chleba, postanowiłbym zapewne nie spocząć póki winni nie zostaną ukarani, a to możliwe jest tylko i wyłącznie wtedy, kiedy moja partia przejęłaby władzę. Jeszcze nigdy osobista zemsta pojedynczego polityka nie była jednocześnie czymś tak ozdrowieńczym dla całego narodu.
Jak tego dokonać w kraju tak naszpikowanym agenturą jak dobra kasza skwarkami? Po pierwsze wiedziałbym, że nawet wygrywając jakimś cudem wybory nie jestem w stanie przy obecnej konfiguracji polityczno- medialnej osiągnąć takiego wyniku, który dawałby mi możliwość samodzielnego rządzenia.
Każda przyszły koalicjant, czy będzie nim PSL czy SLD czyni owo zwycięstwo pyrrusowym i nie gwarantuje oczyszczenia Polski z łajdactwa, zaprzaństwa i zdrady.
Wiedziałbym również, że notowania Platformy Obywatelskiej mogą już tylko spadać i jest kwestią czasu, kiedy zniecierpliwieni Polacy w momencie, kiedy nie będą już mieli na ty by wypić i dobrze zakąsić, zaczną poszukiwać kolejnych cudotwórców, którzy zabiorą ich w podróż do następnej krainy miłości i dobrobytu. Istnieje duże ryzyko, że do owej nowej ziemi obiecanej stado baranów będzie pędzić między innymi towarzysz Napieralski.
Co w takiej sytuacji zrobić? Najlepiej samemu stworzyć sobie koalicjanta, którego powodowane nienawiścią do mnie media i elity własnoręcznie napompują do niebotycznych rozmiarów. Takich, które w połączeniu z moim żelaznym elektoratem dadzą szanse na przyszłe wspólne rządzenie.
Zrobić to trzeba tak, aby większość z tworzących „nową polityczną jakość” rozłamowców nawet nie domyślała się, że bierze czynny udział w starannie zaplanowanym i kontrolowanym przez moich zaufanych ludzi przedsięwzięciu.
Wiedziałbym również i to, że cała obecna gra obozu rządzącego i zaprzyjaźnionych z nimi mediów obliczona jest na zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych i odroczenie skazującego wyroku. Donald Tusk na 100% nie zechce być już wtedy premierem i szykowane jest mu jakieś miękkie i dobrze płatne lądowanie poza granicami naszego kraju.
Wybuch, który zakończy wielki krach i kompromitacja rządzących oraz ich medialnych nadymaczy zbliża się z każdą sekundą narastania publicznego długu, a zegar go ukazujący i umieszczony na skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich i Marszałkowskiej jest tak naprawdę palącym się lontem.
Warto być na ten moment przygotowanym i nie dopuścić, aby na ratunek „wezwano” ponownie którąś ze stron okrągłostołowego geszeftu.
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka